Przyjęte przez Sejm przepisy zmieniają radykalnie zasady regulujące własność oraz organizację rynku aptecznego - alarmuje Konfederacja Lewiatan. Kontrowersyjne zapisy ustawy ograniczają między innymi zmianę struktury właścicielskiej aptek. Teraz o przyszłości regulacji ma zadecydować prezydent Andrzej Duda.
W czwartek Sejm odrzucił w czwartek poprawki Senatu do noweli ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych. W ustawie znalazły się kluczowe zmiany w prawie farmaceutycznym, dotyczące tak zwanej zasady Apteka dla Aptekarza. Nowe przepisy teraz trafią na biurko prezydenta.
Regulacje wprowadzone w 2017 r. miały zapobiegać przejmowaniu aptek przez sieci. Zgodnie z tą zasadą nową aptekę może prowadzić tylko farmaceuta lub farmaceuci. Jeden podmiot może mieć do czterech aptek w całym kraju. Wprowadzenie uchwalonych niedawno przepisów może natomiast znacząco utrudnić zmianę struktury właścicielskiej aptek.
Przedsiębiorcy: to radykalna zmiana przepisów
Do kwestii przyjętych w czwartek poprawek odniosła się zrzeszająca przedsiębiorców Konfederacja Lewiatan. W jej stanowisku czytamy, że "mimo że projekt (o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych - red.) nie ma żadnego związku z regulacją funkcjonowania aptek ani szeroko rozumianą ochroną zdrowia, nagle i bez jakichkolwiek konsultacji dodano do niego przepisy dotyczące prawa farmaceutycznego".
"Zmieniają one radykalnie zasady regulujące własność oraz organizację rynku aptecznego. Wprowadzają całkowity zakaz 'przejmowania kontroli' nad podmiotami aptecznymi przez wszystkich poza farmaceutami i spółkami farmaceutów" - napisano w stanowisku organizacji.
Według Konfederacji Lewiatan "nowelizacja idzie znacznie dalej niż uchwalona w 2017 roku tak zwana 'Apteka dla Aptekarza'". "Ta ustawa wprawdzie również dawała farmaceutom i ich spółkom wyłączne prawo do otwierania aptek, jednak jej restrykcje nie dotyczyły aptek już działających" - zwraca uwagę organizacja przedsiębiorców. Dodaje, że "obecna nowelizacja jest pod tym względem inna: wprost znajduje zastosowanie do wszystkich aptek funkcjonujących obecnie na rynku, zabraniając jakichkolwiek działań związanych ze zbywaniem przedsiębiorstw aptecznych, a nawet zawieraniem przez podmioty apteczne niektórych umów regulujących współpracę gospodarczą, takich jak umowy franczyzy czy pożyczki".
"Fundamentalne zmiany, wprowadzające nowe reguły gry na rynku aptecznym oraz ingerujące w prawa setek przedsiębiorców, niezależnie od ich merytorycznej oceny, wymagają debaty oraz dokładnej oceny skutków wprowadzenia nowego prawa. Zamiast tego uchwala się je nagle, bez zapowiedzi, dopisując do projektu ustawy niezwiązanej z ochroną zdrowia, na posiedzeniach komisji niezajmujących się taką tematyką. Taki tryb procedowania uniemożliwia zapoznanie się z kluczowymi zmianami legislacyjnymi stronie społecznej, ale też samym posłom. Uniemożliwia również przeprowadzenie jakiejkolwiek debaty oraz oceny skutków regulacji" - zaznaczają pracocodawcy.
Fala krytyki i możliwy spór
To już kolejna kolejna organizacja, która otwarcie krytykuje zmiany w prawie farmaceutycznym. - Przez nowe przepisy dotyczące aptek mogą wzrosnąć ceny leków. Spadnie też ich dostępność - mówiła niedawno w TVN24 BiS dyrektor operacyjna w American Chamber of Commerce in Poland Marzena Drela. Dodała, że sposób procedowania prawa w Polsce może odstraszyć inwestorów.
- Te zmiany są bardzo niepokojące. Przede wszystkim zakaz przejmowania kontroli nad obiektem prowadzącym aptekę, niemożliwość wycofania się z tego, cofanie zezwoleń - to wszystko budzi nasz niepokój, niepokój inwestorów - zaznaczyła. Przyznała, że obawia się przede wszystkim "zahamowania inwestycji i rozwoju dotychczasowych branż". - Mało tego, tak krótkie vacatio legis nie daje możliwości nawet wycofania zainwestowanego kapitału. Tych niejasności jest dużo - uzupełniła.
Jak podał na początku miesiąca "Puls Biznesu", duże sieci aptek z zagranicznym kapitałem poinformowały rząd i prezydenta, że zaostrzenie przepisów skończy się arbitrażem. Roszczenia mogą sięgnąć miliardów dolarów. Według "PB" do premiera, prezydenta oraz wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego trafiły już pierwsze pisma informujące o potencjalnym sporze z Polską. Wysłał je Warburg Pincus, amerykański fundusz private equity, który jest właścicielem sieci Gemini.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock