W rozporządzeniu wskażemy wyraźnie, że Rafineria Gdańska należy do przedsiębiorstw, których niekontrolowana sprzedaż nie jest możliwa - poinformował w niedzielę wicepremier Jacek Sasin. Wcześniej media informowały, że z umowy z Saudi Aramco usunięto dwie klauzule, co miałoby ułatwić Saudyjczykom ewentualne zbycie swoich udziałów.
W niedzielę w Programie Pierwszym Polskiego Radia wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin był pytany o doniesienia medialne dotyczące przejęcia przez Saudi Aramco Rafinerii Gdańskiej i warunków ewentualnej sprzedaży udziałów w rafinerii.
Business Insider Polska poinformował w piątek w publikacji "Aneks do fuzji Lotosu i Orlenu. Saudyjczycy mogą sprzedać udziały w Rafinerii Gdańskiej", że z jego ustaleń wynika, że "Bruksela nie zgodziła się m.in. na ograniczenia w zbywaniu udziałów w Rafinerii Gdańskiej przez Saudi Aramco". Jak zaznaczono, "do tej pory był to nieznany powszechnie fakt".
Portal powiadomił również, że z umowy Orlenu z Saudi Aramco dotyczącej sprzedaży udziałów w Rafinerii Gdańskiej usunięto dwie klauzule, co ma prowadzić do tego, że saudyjska spółka "uzyska znacznie większą swobodę w dysponowaniu swoimi udziałami w nabywanych aktywach".
Fuzja Orlenu z Lotosem. "KE narzuciła nam pewnie rozwiązania"
Wicepremier podkreślił, że nie może informować o szczegółach umowy między Orlenem a Saudi Aramco, ponieważ jest ona niejawna, to tajemnica handlowa.
Przekonywał, że fuzja Orlenu z Lotosem, a także udział w tym saudyjskiej firmy, są niezwykle istotne z punktu widzenia interesów Polski, bezpieczeństwa Polski, możliwości pozyskiwania surowca, który jest bardzo poszukiwany.
Minister zwrócił uwagę, że w procesie fuzji uczestniczyła Komisja Europejska, która stała na straży prawa antymonopolowego. - KE narzuciła nam pewnego rodzaju rozwiązania. Jednym z rozwiązań była konieczność zbycia części akcji Rafinerii Gdańskiej na rzecz podmiotu zewnętrznego (...) Musieliśmy te warunki przyjąć, inaczej nie byłoby zgody KE i cały proces nie doszedłby do skutku (fuzji Orlenu z Lotosem - red. )" - zaznaczył.
Sasin wskazał, że zbycie dotyczyło mniejszościowego pakietu udziałów w rafinerii (30 proc.).
Minister przyznał, że "zapisy w umowie rzeczywiście się zmieniły w stosunku do tych, które były proponowane". - Zmieniły się pod wpływem sugestii, czy oczekiwań KE, są dzisiaj zgodne z międzynarodowym prawem handlowym. Chcę wyraźnie powiedzieć, że są tam również dalej w tej umowie zapisy, które powodują, że nie jest możliwe niekontrolowane zbycie tego pakietu 30 procent udziałów w Rafinerii Gdańskiej przez tego, który je nabył, czyli przez Saudi Aramco - dodał.
Szef resortu aktywów państwowych przypomniał ponadto o innym bezpieczniku, czyli o ustawie o kontroli niektórych inwestycji, które - jak zapewnił - eliminują ryzyko niekontrolowanej sprzedaży udziałów w kluczowych, strategicznych spółkach. - Są bardzo wyraźne zapisy, że takie przedsiębiorstwo jak właśnie Rafineria Gdańska, Lotos, Orlen - to jest cały wykaz - nie może być jakakolwiek część tego przedsiębiorstwa zbyta, bez zgody polskiego rządu - powiedział.
Minister dodał, że ustawie towarzyszy rozporządzenie, które wymienia takie przedsiębiorstwa z nazwy. Poinformował ponadto, że będzie ono znowelizowane w związku z przejęciem Lotosu przez Orlen.
- W tym rozporządzeniu jest w tej chwili wpisany Lotos, ale finalizujemy prace nad tym, żeby uszczegółowić je tak, żeby w tej chwili po fuzji, bo Lotosu w tej starej formie nie ma, tylko żeby była wskazana wyraźnie Rafineria Gdańska i ona w najbliższym czasie w tym rozporządzeniu się znajdzie. Nie będzie możliwe zbycie niekontrolowane. Za każdym razem zbycie jakiejkolwiek części tego przedsiębiorstwa musi być poprzedzone zgodą polskiego rządu - wyjaśnił.
Połączenie Orlenu i Lotosu
Przejęcie przez Orlen Grupy Lotos, wcześniej Grupy Energa, a ostatnio PGNiG, odbyło się w ramach budowy przez PKN Orlen multienergetycznego koncernu. Zwolennicy fuzji przekonują, że transakcja ma zwiększyć możliwości konkurencyjne na międzynarodowych rynkach oraz bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Przeciwnicy podkreślają, że sprzedaż aktywów Lotosu zagraża bezpieczeństwu energetycznemu państwa. -To osłabia nasze bezpieczeństwo. Wystawiamy się na poważne ryzyko zaistnienia ze swoimi długotrwałymi, strategicznymi planami, dużych firm rosyjskich w Polsce za pośrednictwem Saudi Aramco, jak i MOL-a, którzy zostali wybrani przez spółkę PKN Orlen do tego przedsięwzięcia, rozbioru Lotosu - mówił na antenie TVN24 były minister gospodarki i były prezes PGNiG Piotr Woźniak.
O połączeniu PKN Orlen i Grupy Lotos akcjonariusze obu spółek zdecydowali w lipcu. W czerwcu tego roku PKN Orlen otrzymał od Komisji Europejskiej zgodę na połączenie z Grupą Lotos.
Wcześniej, w styczniu tego roku, zgodnie z wymogami Komisji Europejskiej, PKN Orlen przedstawił środki zaradcze planowane w związku z przejęciem Grupy Lotos. Informowano wtedy m.in., że węgierski MOL przejmie 417 stacji paliw sieci Grupy Lotos w Polsce, natomiast PKN Orlen kupi od MOL 144 stacje paliw na Węgrzech oraz 41 stacji paliw na Słowacji. Obszar logistyki paliw i asfaltu w ramach spółki Lotos Terminale kupi Unimot, natomiast Lotos Biopaliwa kupi firma Rossi Biofuel.
PKN Orlen podkreślał wówczas, że wynegocjował jednocześnie z Saudi Aramco, iż koncern ten kupi 30 proc. akcji gdańskiej rafinerii Grupy Lotos i uzgodnił długoterminowy kontrakt na dostawy od 200 tys. do 337 tys. baryłek ropy dziennie, przy czym docelowy wolumen dostaw saudyjskiego surowca powinien wynieść 20 mln ton rocznie.
Jak informował wtedy PKN Orlen, dostawy te mogą zaspokajać do 45 proc. łącznego zapotrzebowania całej Grupy Orlen - już po przejęciu Lotosu - zarówno w Polsce, jak i na Litwie oraz w Czechach.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes