Pod względem wzrostu gospodarczego w dwóch najbliższych latach Polska powinna być w gronie europejskich liderów – ocenili ekonomiści Santander Bank Polska. Ich zdaniem w 2025 roku wzrost PKB powinien wynieść 3,5 procent.
"Nie, Polska nie zostanie mistrzem Europy w piłce nożnej. Niemniej pod względem wzrostu PKB w najbliższych dwóch latach powinna się znaleźć w grupie liderów. Na pierwsze miejsce w 2025 r. mamy na pewno szanse, jeśli chodzi o najniższe bezrobocie i najwyższą inflację. Wysoki deficyt fiskalny też będzie nas plasował blisko czołówki UE" - czytamy w raporcie Santander Bank Polska, poświęconym prognozom makroekonomicznym.
Gospodarka na ścieżce stopniowego ożywienia
Ekonomiści Santandera podkreślają, że choć w danych – np. o produkcji przemysłowej – widać wysoką zmienność, to jednak - jak ocenili - polska gospodarka jest na ścieżce stopniowego ożywienia. Przypomnieli swoje prognozy sprzed roku, kiedy oceniali, że wzrost gospodarczy przyspieszy do ok. 3 proc.
"Z perspektywy czasu oceniamy, że ten scenariusz, zakładający wiodącą rolę konsumpcji w ożywieniu gospodarczym w tym roku, ale też przełamanie spadkowej tendencji w przemyśle, pozostaje aktualny. Na przyszły rok przewidujemy dalsze lekkie przyspieszenie PKB, do 3,5 proc., z ryzykiem asymetrycznym w górę i zmieniającą się strukturą wzrostu: dynamika konsumpcji zapewne przygaśnie za sprawą wolniejszego wzrostu dochodów realnych, za to na pierwszy plan powinny wyjść inwestycje, mocno wspierane wydatkowaniem funduszy UE" - czytamy w raporcie.
"Są powody by sądzić, że lekki spadek liczby pracujących w pierwszym kwartale br. wynikał nie tyle ze spadku popytu na pracowników (aktywność gospodarcza zaczęła rosnąć, wzrosła liczba wakatów), co z ograniczeń po stronie podaży pracy. Nie sądzimy, żeby niedobór rąk do pracy miał przekreślić perspektywy szybszego wzrostu gospodarczego w najbliższych kwartałach, ale może powodować, że presja płacowa będzie dotkliwym problemem dla firm, utrudniającym też bankowi centralnemu dalszy postęp w procesie dezinflacji" – czytamy w raporcie.
Inflacja zaczęła wychodzić z dołka
Według jego autorów, dynamika wynagrodzeń w 2025 r. przyhamuje z obecnego poziomu nieco ponad 10 proc. do 7-8 proc. Ma sprzyjać temu niższa inflacja oraz mniejsza skala wzrostu płacy minimalnej (który – według propozycji rządowej – ma wynieść 7,6 proc.). Do tego dojdzie jeszcze skromniejszy niż w tym roku wzrost płac w sektorze publicznym.
"Inflacja zaczęła wychodzić z dołka, ale na razie dość niemrawo – wzrost CPI (inflacja konsumencka - red.) w maju do 2,5 proc. r/r był szóstym z rzędu zaskoczeniem w dół wobec prognoz rynkowych, a niespodzianka dotyczyła zarówno cen towarów, jak i usług. Wydaje nam się jednak, że zarówno krajowy układ czynników makro (ożywienie gospodarcze wiedzione głównie konsumpcją, wysoka dynamika wynagrodzeń) jak i otoczenie zewnętrzne (zawracanie spadkowych trendów światowych cen surowców i żywności, osłabienie waluty) coraz mniej sprzyja szybkiej dezinflacji i, nakładając się na wzrost cen energii od lipca, wynikający ze zmian regulacyjnych, podbije inflację CPI do ok. 5 proc. w perspektywie do końca br., a inflację bazową ustabilizuje w okolicy 4 proc." – uważają ekonomiści Santandera.
Ich zdaniem, w przyszłym roku inflacja powinna znowu maleć, choć tempo tego spadku będzie stosunkowo niewielkie ze względu na ożywienie gospodarcze i nadal szybki wzrost jednostkowych kosztów pracy. W raporcie znalazła się także prognoza, że inflacja bazowa będzie stabilna i będzie utrzymywać się blisko poziomu 4 proc.
"Nie zmieniamy oczekiwań dotyczących polityki pieniężnej: w naszej ocenie Rada Polityki Pieniężnej pozostanie w tyle za większością banków centralnych na świecie, utrzymując stopy procentowe bez zmian przynajmniej do połowy 2025 r. Ostatnie wypowiedzi prezesa NBP i członków RPP wyraźnie wskazują, że na obniżkę stóp procentowych w tym roku nie ma co liczyć, a warunkiem do rozpoczęcia dyskusji o łagodzeniu polityki będzie trwały spadek inflacji do celu – widoczny w danych i/lub w prognozach banku centralnego" – wskazują ekonomiści Santandera.
Ryzyka dla deficytu
W swoim raporcie zwrócili uwagę na realizację tegorocznego deficytu budżetowego, która – jak ocenili – przebiega "wyraźnie gorzej" niż w poprzednich latach.
"Po maju kroczące 12-miesięczne saldo budżetu osiągnęło rekordowy poziom -118 mld zł, wobec całorocznego planu -184 mld zł. Ryzykiem dla deficytu fiskalnego jest z jednej strony ambitny plan dochodów podatkowych, w tym w szczególności z VAT, z drugiej strony nie przewidziane w ustawie obciążenia po stronie wydatkowej. Komisja Europejska poinformowała, że zaproponuje objęcie Polski (wraz z sześcioma innymi krajami) procedurą nadmiernego deficytu (EDP), ale finalna decyzja Rady UE w tej sprawie może zapaść dopiero na jesieni, być może już po przygotowaniu rządowego projektu budżetu na 2025 r. Wg nas sugerowana przez KE ścieżka konsolidacji fiskalnej nie powinna być zbyt stroma, biorąc pod uwagę m.in. duże wydatki Polski na obronność. Zakładamy, że deficyt finansów publicznych (…) wyniesie ok. 5,5 proc. PKB w 2024 r., a w kolejnym może zostać obniżony o ok. 1 pkt. proc." - ocenili ekonomiści Santander Bank Polska.
Czytaj także: Rząd liczył na skokowy wzrost. "Niepokojące" informacje
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock