Unia Europejska będzie musiała zmierzyć się ze skutkami amerykańskich ceł w warunkach słabej sytuacji gospodarczej na rynku stali, który już teraz jest "ciasny" - ocenił prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej Mirosław Motyka. Podkreślił, że branża domaga się silnej ochrony unijnego rynku, ale także zabiega o poprawę swojej sytuacji w Polsce.
Prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH) Mirosław Motyka ocenił, że decyzja USA w sprawie ceł spowoduje, że kraje, które sprzedawały dotychczas stal do USA, jak Meksyk, Kanada, Brazylia, Japonia i Korea Południowa, będą starały się przekierować swoje dostawy na inne rynki, w tym najbardziej atrakcyjny po USA - Unii Europejskiej.
Motyka wskazał, że UE eksportowała w 2024 r. do USA 3,7 mln ton stali, co stanowiło 16 proc. całkowitego unijnego eksportu (sprzedaży zagranicznej - red.) stali. Polska bezpośrednio eksportuje niewielkie jej ilości.
- Teraz UE będzie musiała zmierzyć się ze skutkami amerykańskich ceł w warunkach słabej sytuacji gospodarczej na rynku stali, który już teraz jest "ciasny" - ocenił. - Nadwyżka mocy wytwórczych nad produkcją stali na światowym rynku wynosi ponad 630 mln ton, podczas gdy Europa może zużyć do 150 mln ton. To ma olbrzymi wpływ na konkurencyjność oraz ceny stali - zaznaczył.
Amerykańskie cła na stal i aluminium
Prezydent USA Donald Trump podpisał w poniedziałek memorandum o nałożeniu powszechnych 25-procentowych ceł na stal i aluminium od 12 marca. Dokument przywraca wprowadzone w 2018 r. cła na importowaną stal ze wszystkich krajów i podwyższa stawkę cła na aluminium z 10 do 25 proc. W praktyce, oznacza to, że cła na stal i aluminium dotkną Kanadę, Meksyk, Brazylię, UE, Japonię i Wielką Brytanię, które zostały wyłączone z ceł ogłoszonych przez Trumpa w 2018 r.
We wtorek premier Donald Tusk w reakcji na amerykańską decyzję powiedział, że "nie panikujemy, ale dobrze się przygotowujemy do ewentualnych konsekwencji wyższych ceł". Informował ponadto, że w środę odbędą się konsultacje ws. ceł ze wszystkimi przedstawicielami krajów UE, podczas których zostanie ustalone stanowisko w tej sprawie.
- Uważam, że jako Polska, jako UE powinnyśmy odpowiedzieć w sposób wyważony - powiedział premier. Zwrócił uwagę, że "warto zrobić wszystko by uniknąć niepotrzebnych wojen handlowych i celnych, bo to przynosi negatywne konsekwencje dla producentów i konsumentów".
Po środowej naradzie ministrów handlu krajów UE minister rozwoju Krzysztof Paszyk przekazał, że państwa Unii są zjednoczone i zdeterminowane, by chronić europejski sektor stali i aluminium przed możliwą destabilizacją rynku. Będziemy wspierać KE w reagowaniu, gdy będzie trzeba - podkreślił.
"Drugi najniższy w historii powojennej wynik w kraju"
Według szacunków HIPH, w roku 2024 zużycie stali w Polsce wyniosło 12 mln 200 tys. ton. - Gorzej sytuacja wygląda z produkcją krajową. Szacujemy, że będzie to drugi najniższy w historii powojennej wynik w kraju i wyniesie 7 mln 200 tys. ton - poinformował Motyka.
Dodał, że aż 80 proc. krajowego popytu na stal zaspokaja import (zakup za granicą - red.) - Jedna trzecia tego importu pochodzi z krajów trzecich, które nie stosują tak restrykcyjnych norm środowiskowych i innych regulacji jak te obowiązujące w UE - zauważył Motyka.
Wskazał również na zwiększony import do Polski z krajów UE takich jak Niemcy, Czechy, Słowacja, Włochy i Belgia. - Zużycie stali w Polsce pozostaje na dość stabilnym poziomie. Największym problemem jest to, że przez nieuczciwą konkurencję z zewnątrz tracimy własny rynek na rzecz hut europejskich jak i pozaeuropejskich - ocenił ekspert. Dodał, że głównym powodem tej sytuacji są wyższe w Polsce koszty energii elektrycznej, nie tylko na tle krajów trzecich, ale także innych państw członkowskich.
Odnosząc się do sytuacji branży w 2024 r., Prezes HIPH przypomniał, że był to bardzo trudny rok. - Zamknięto zakłady produkujące rury stalowe bez szwu: Hutę Andrzej i Rurexpol. Choć walcownię Rurexpolu zamknięto definitywnie, związkowcy nadal walczą o jej utrzymanie. Również rurownia w Krakowie należąca do ArcelorMittal została zamknięta - wymienił. Zaznaczył, że pod znakiem zapytania nadal pozostają losy Huty Częstochowa. - Trwa walka o to, żeby ją utrzymać - dodał.
Kancelaria premiera we wtorek podała, że spółka Liberty Częstochowa w upadłości, właściciel Huty Częstochowa, została wpisana na listę spółek strategicznych i będzie objęta ochroną państwa. Upadłość huty została ogłoszona pod koniec października 2024 r., kiedy to częstochowski sąd ostatecznie oddalił zażalenie dotychczasowego właściciela huty, spółki Liberty Częstochowa. W listopadzie Węglokoks wydzierżawił od syndyka majątek huty i wznowił produkcję.
"Do tego czasu musimy przetrwać"
Mirosław Motyka wskazał, że "wykorzystanie mocy produkcyjnych krajowych hut wyniosło zaledwie 60 proc. w 2023 r. i niewiele więcej w ubiegłym roku". Dodał, że oczekuje, iż "napływ środków z KPO tę sytuację poprawi, ale dopiero po II kw. tego roku lub nawet w II półroczu". - Do tego czasu musimy przetrwać - stwierdził.
Przyznał, że konieczna jest zdecydowana ochrona rynku UE. Przypomniał też, że obecnie w unijnym imporcie stali funkcjonuje system środków ochronnych Safeguards, ale tylko do 30 czerwca 2026 r. Safeguards łączy kontyngent z cłem, które nakładane jest w sytuacji, kiedy kontyngent (czyli określony wolumen importu) zostanie przekroczony. Motyka podał, że w grudniu 2024 r. została ogłoszona rewizja Safeguards na wniosek europejskich producentów stali. Przyznał, że branża ma nadzieję, że ten instrument ochrony rynku zostanie dostosowany do zmienionych warunków rynkowych.
Niestety, w ciągu ostatnich 6 lat środki ochronne straciły na efektywności z powodu konsekwentnej liberalizacji kontyngentów w obliczu malejącego popytu w UE, co skończyło się znaczącym zwiększeniem udziału importu w unijnym rynku - dodał.
- Domagamy się też kontynuacji środków zbliżonych charakterem do Safeguards po roku 2026 i wprowadzenia modyfikacji w systemie środków ochrony handlu (TDI – Trade Defence Instruments) bazujących na cłach. Chcemy, żeby te cła miały funkcję odstraszającą, by nie mogły być obchodzone - podkreślił Motyka.
Według eksperta "konieczne jest zrewidowanie środków antysubsydyjnych i antydumpingowych". Wyjaśnił, że TDI stosuje się w przypadku nieuczciwej konkurencji ze strony państw trzecich, wówczas producenci z UE mogą złożyć skargę w zakresie ochrony handlu do KE w celu zaradzenia tej sytuacji, jeżeli nieuczciwa konkurencja powoduje m.in. szkodę dla przemysłu.
Apel o plan działań na rynku stali
Motyka odniósł się także do stosowania w tych postępowaniach zasady LDR (Lesser Duty Rule) tj. zasady niższego cła, która według niego powinna być wycofana z przepisów. - Domagamy się również, by pochodzenie stali było analizowane z perspektywy miejsca jej odlewu i przetopu - powiedział Motyka.
Ekspert zwrócił też uwagę, że 26 lutego br. ogłoszony ma być Clean Industrial Deal (dotyczący transformacji przemysłu europejskiego przy zachowaniu jego konkurencyjności - red.). - Chcemy, aby w ramach tego programu wprowadzono plan działań dla rynku stali - przekazał. Zaznaczył, że w programie działań UE wpisane jest, że Steel Action Plan ma powstać na wiosnę 2025 r.
- Ochrona rynku przed nieuczciwą konkurencją jest najpilniejsza - podkreślił prezes HIPH.
"Postulujemy obniżenie opłaty jakościowej za energię elektryczną"
Dodał, że branża stalowa zbiega także o poprawę swojej konkurencyjności w Polsce. - Postulujemy obniżenie opłaty jakościowej za energię elektryczną, która w innych krajach nie występuje. W Polsce wynosi aż 30 zł za MWh, co przy zużyciu energii przez hutę porównywalnym z metropolią krakowską, jest poważnym obciążeniem - wskazał Motyka.
W jego ocenie pilną sprawą jest też wprowadzenie szybszej wypłaty środków z rekompensat kosztów pośrednich CO2, przenoszonych w energii elektrycznej na jej odbiorców. - Obecnie trzeba na nie czekać rok i dłużej. Domagamy się wypłat zaliczkowych, aby te środki docierały do przedsiębiorstw na bieżąco – zaapelował.
Ekspert przyznał, że w tej sprawie "jest opór materii administracyjnej". - Mówią, że nie mają ludzi do tego. Dla nas to jest niedopuszczalny argument. Instytucje rządowe powinny zadbać o to, zwłaszcza w sytuacji tak trudnej, w jakiej się znaleźliśmy, biorąc pod uwagę, że jedno miejsce w hutnictwie generuje 8 miejsc w pozostałych sektorach gospodarki - podkreślił.
Kto jest największym producentem stali?
Według World Steel Association w 2024 r., światowa produkcja stali surowej wyniosła 1 882,6 mln ton.
Chiny to jej największy producent wytwarzający 1 005,1 mln ton - spadek o 1,7 proc. w stosunku do 2023 r. Indie plasują się na drugim miejsce produkując 149,6 mln ton (wzrost o 6,3 proc.). Trzecim producentem jest Japonia - 84 mln ton (spadek o 3,4 proc.). UE wytworzyła w 129 mln ton stali surowej - to wzrost o 3 proc.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock