Centralny Port Komunikacyjny ma powstać do 2027 roku. Rząd chce, by korzystało z niego 45 milionów pasażerów, a po ewentualnej rozbudowie - nawet 100 milionów. Opozycja nie zostawia na projekcie suchej nitki, ale kiedy sama była przy władzy, brała pod uwagę podobną inwestycję.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości chce na terenie gminy Baranów, czyli 50 km od Warszawy zbudować Centralny Port Komunikacyjny. Lotnisko ma być kilka razy większe niż stołeczny port na Okęciu. Lotnisko Chopina ma zresztą zostać zamknięte.
Pomysł budowy CPK i zamknięcia obecnego warszawskiego portu krytykują przedstawiciele opozycji. Tymczasem, koncepcja stworzenia lotniczego hubu w centrum Polski nie jest nowa i przed laty pracował nad nią również rząd Donalda Tuska.
Już wcześniej
Temat stworzenia centralnego lotniska pojawił się w debacie publicznej jeszcze w czasie rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Później koncepcję przejął rząd PO-PSL, a w 2009 roku Ministerstwo Infrastruktury, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, kierowane przez Cezarego Grabarczyka, zamówiło analizę dotyczącą opłacalności takiej inwestycji. Raport "Koncepcja Lotniska Centralnego dla Polski – Prace analityczne", opracowany m.in. przez PwC, został przygotowany w połowie 2010 roku. Wynikało z niego, że rynek przewozów lotniczych w Polsce dynamicznie się rozwija, a przepustowość warszawskiego lotniska się wyczerpuje, co wymusza konieczność budowy centralnego lotniska. Miało ono zostać uruchomione w 2020 roku przy jednoczesnym zamknięciu portu na Okęciu i kosztować 4,3 mld euro, czyli 18,6 miliarda złotych przy kursie euro na poziomie 4,30. Co ważne część tej kwoty 1,2 mld euro miało pochodzić z Unii Europejskiej (obecnie nie ma takiej możliwości). A część wydatków miał pokryć przychód ze sprzedaży terenów po zamkniętym lotnisku Chopina, których wartość szacowano wówczas na około 5 mld złotych.
Z nowego portu lotniczego, które miało powstać między Warszawą a Łodzią, w okolicach skrzyżowania autostrad A1 i A2 oraz linii kolei dużych prędkości Warszawa-Łódź-Poznań-Wrocław, miało korzystać od 30 do 35 milionów pasażerów rocznie.
Grabarczyk za
Zwolennikiem Centralnego Portu Lotniczego był Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury w pierwszym rządzie PO-PSL. - Budowa dużego centralnego lotniska w Polsce się opłaca - przekonywał w 2010 roku "Gazecie Wyborczej". Rok później w "Rzeczpospolitej" dodawał, że budowę takiego portu trzeba "bardzo poważnie brać pod uwagę" i podkreślał, że ze względu na dynamiczny wzrost ruchu lotniczego powinien on zostać otwarty najpóźniej w 2020 roku. - Decyzję o tym, czy budować centralny port lotniczy dla Polski, podejmie przyszły rząd, my przygotowujemy tę inwestycję – zastrzegał Grabarczyk. Jednak Grabarczyk nie znalazł się już w kolejnym rządzie PO-PSL, a pomysł budowy lotniczego hubu został zarzucony, choć miał poparcie także szefów LOT-u. Nic w tym dziwnego, bo narodowy przewoźnik miał w inwestycji odgrywać wielką rolę i zyskać miliony pasażerów. W 2017 roku pomysł stworzenia Centralnego Portu Lotniczego pozytywie oceniał prezes PLL LOT Rafał Milczarski. - Nowe lotnisko przesiadkowe w Polsce to projekt, który z perspektywy Polski może być gigantycznym skokiem gospodarczym. To jest wielki projekt gospodarczy, świadczący o długoterminowym myśleniu o gospodarce - mówił Milczarski. O konieczności budowy CPL mówił również jego poprzednik Sebastian Mikosz, czyli szef LOT-u za rządów PO-PSL. - Centralny port lotniczy byłby elementem konkurencyjności polskiej gospodarki. Rynek cały czas rośnie i przybywać będzie nowych pasażerów - mówił Mikosz w "GW".
Ogromna inwestycja
Projekt budowy lotniczego hubu znajdował się także w programie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy partia Jarosława Kaczyńskiego doszła do władzy, prace nad koncepcją Centralnego Portu Komunikacyjnego przyśpieszyły, mimo kontrowersji i opinii ekspertów przeciwnych inwestycji. Pracom nad projektem specustawy, która ma ułatwić proces inwestycyjny w tej sprawie, towarzyszyły burzliwe dyskusje także w Sejmie. Przedstawiciele Platformy Obywatelski opozycji określali plany plany budowy CPK mianem "gigantomanii opartej o specjalną ustawę, która dopuszcza wywłaszczanie ludzi".
W dyskusji zwracano uwagę, że warszawskie lotnisko na Okęciu ma wciąż możliwości rozbudowy i Warszawa go potrzebuje. Alternatywą dla CPK może być natomiast duoport Okęcie - Modlin.
Z kolei, w opinii przedstawicieli partii rządzącej, budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie to inwestycja na miarę przedwojennego Centralnego Okręgu Przemysłowego czy portu w Gdyni. Po zakończeniu prac nad projektem ustawy w Sejmie i Senacie, w minioną sobotę ustawę podpisał prezydent Andrzej Duda.
Gdzie i za ile?
Port lotniczy miałoby powstać na ok. 3 tys. ha gruntów (30 km kwadratowych) między Łodzią a Warszawą i być jednym z największych przesiadkowych portów lotniczych w Europie. Koszt budowy CPK szacowany jest na ok. 31-35 mld zł. Budowa samego portu lotniczego ma pochłonąć 20 mld zł.
Rozbudowa węzła kolejowego waha się, zgodnie z szacunkami przyjętymi w studium wykonalności dla kolei dużych prędkości, między 8 a 9 mld zł. Infrastruktura drogowa może zaś kosztować - w zależności od zakresu prac - między 2 a 7 mld zł.
Ustawa nie rozstrzyga, gdzie powstanie nowe lotnisko. Rząd w rozporządzeniu określić ma maksymalny teren, na którym mają być prowadzone inwestycje.
Jak poinformował pod koniec maja, podczas spotkania z mieszkańcami Baranowa, pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild, na obszar inwestycji wyznaczone są trzy gminy: Baranów (pow. grodziski), Teresin (pow. sochaczewski) i Wiskitki ( pow. żyrardowski). Teren w sumie obejmuje 66,2 km kwadratowych. Obszar ten jest ograniczony od północy rzeką Pisią oraz miejscowością Szymanów. Od południa ogranicza go autostrada A2, a od zachodu - droga krajowa nr 50. Według Wilda lokalizacja zapewnia "doskonałe skomunikowanie lotniska z transportem drogowym i kolejowym przy jednoczesnym zmniejszeniu oddziaływania na środowisko, w tym ograniczeniu hałasu na terenach gęsto zaludnionych".
Licznie przybyli na spotkanie z wiceministrem mieszkańcy Baranowa, często w emocjonalnych słowach, pytali Wilda o swoją przyszłość, w związku z planowaną przez rząd budową CPK. Dopytywali m.in. o wykup ziemi, ceny gruntu, odszkodowanie, gwarancję pieniędzy na koncie, prowadzenie działalności rolniczej. Mówili, że będą zmuszeni do sprzedaży swoich nieruchomości.
Odpowiedzi wiceministra przerywane były wypowiedziami i okrzykami mieszkańców Baranowa. Mieli oni ze sobą transparenty z hasłami: "Stracimy źródło utrzymania", "Nie oddamy naszych ojcowizn", "Nie chcemy lotniska", "Rujnujecie nam życie".
Autor: msz//dap / Źródło: tvn24bis.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock