Mimo rekordowo niskich stóp procentowych w 2015 r. nie należy spodziewać się boomu na rynku kredytów mieszkaniowych - uważają analitycy, z którymi rozmawiała PAP. Lepiej niż w minionym roku może wyglądać sytuacja w kredytach konsumpcyjnych.
Analityk z Home Broker Marcin Krasoń zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że 1 stycznia 2015 r. weszła w życie zmiana w rekomendacji S przygotowana przez Komisję Nadzoru Finansowego. - Oznacza to, że starając się o kredyt mieszkaniowy trzeba posiadać co najmniej 10 proc. wkładu własnego, czyli dwa razy więcej niż do końca 2014 r. Trzeba mieć więcej gotówki, bowiem do wkładu własnego dojdą opłaty okołokredytowe, prowizje, opłaty notarialne, podatki itp. Dostęp do kredytowania jest więc trudniejszy - ocenił Krasoń.
Nie stać na pożyczkę?
Jego zdaniem części potencjalnych kredytobiorców nie będzie stać na zaciągnięcie pożyczki, niemniej nie spowoduje to dużej rewolucji na rynku. Zmiany dotyczące wkładu własnego nie są nowością. - W mijającym roku wprowadzono obowiązek posiadania 5 proc. wkładu własnego i rynek się nie zawalił. Do 10 proc. limitu też się dostosuje, choć zapewne zmiana wpłynie na ograniczenie popytu - powiedział. Analityk zaznaczył, że na rynek będą też wpływać czynniki, które powinny podnosić popyt na mieszkania. Wskazał m.in. na historycznie niskie stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego (od października 2014 r. główna stopa procentowa NBP wynosi 2 proc.) i oczekiwania, że Rada Polityki Pieniężnej dokona kolejnego cięcia. Niższe oprocentowanie kredytów może zachęcać występowania o pożyczki. - Mamy też grupę zamożnych klientów, którzy przy niskich stopach procentowych nie chcą przedłużać lokat w bankach i przenoszą oszczędności na rynek nieruchomości, co także wspiera popyt. Czynników, które wpływają na popyt i podaż na rynku mieszkaniowym jest bardzo dużo, one obecnie się równoważą. Myślę, że ten stan rzeczy się utrzyma - uważa Krasoń.
Stabilizacja cen mieszkań
Jego zdaniem sytuacja na rynku kredytowym będzie prowadzić do dalszej stabilizacji cen mieszkań w skali kraju. Krasoń uważa, że na początku zmiana rekomendacji S ograniczy popyt w pierwszych miesiącach 2015 r., będziemy obserwować mniejszą liczbę i spadek wartości udzielanych kredytów, ale rynek szybko dostosuje się do nowej sytuacji. Według niezależnej analityczki Haliny Kochalskiej, w 2015 r. banki udzielą ok. 8 mln kredytów konsumpcyjnych o wartości przekraczającej 80 mld zł i niecałe 200 tys. kredytów mieszkaniowych na kwotę niecałych 34 mld zł. O ile w przypadku kredytów konsumpcyjnych będziemy mieć do czynienia z kolejnym rekordem, to dla kredytów mieszkaniowych 2015 r. okaże się słabszy niż mijający rok z ok. 215 tys. udzielonych kredytów o wartości w granicach 37 mld zł. - Rynek kredytów dla klientów indywidualnych podzieli się na dwa światy: przyjazny im świat kredytów konsumpcyjnych i mniej przychylny kredytów mieszkaniowych. "W tym pierwszym klient spotka się z zachęcającymi do zadłużania się reklamami i spadającym oprocentowaniem oraz otwartością banków do udzielania takich kredytów. Sytuacja będzie wyglądała zupełnie inaczej, gdy klient przyjdzie po kredyt mieszkaniowy - uważa Kochalska. Jej zdaniem w wielu bankach w ogóle nie uda mu się pożyczyć pieniędzy, w innych będzie zmuszony zgodzić się na wyższe koszty i marże niż w 2013 r., a niewykluczone, że również wyższe niż stosowane w 2014 r. - Dodatkowym szokiem będzie konieczny wkład własny stanowiący minimum 10 proc. Sytuację nieznacznie poprawi program Mieszkanie dla Młodych oferujący pomoc w zakupie pierwszego mieszkania. Tylko dzięki niemu uda się w całym roku sprzedać około 200 tys. kredytów. Gdyby nie MdM, liczba ta byłaby niższa - podsumowała analityczka.
Autor: pp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu