Inflacja w Polsce jest znacząco niższa niż w Czechach, na Węgrzech, w Rumunii, czy na Słowacji - mówił podczas konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. W ocenie ekonomistów ING Banku Śląskiego "to nie jest fair komunikacja banku centralnego". Jak zaznaczyli, mają "inne zdanie" w tym zakresie. Ekonomiści mBanku uważają też, że prezes Glapiński zawyżył szacunek dotyczący ewentualnego wpływu odmrożenia cen energii na inflację.
Ze wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) w grudniu 2023 roku wzrosły o 6,1 proc. w ujęciu rocznym, a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,1 proc. W listopadzie inflacja wyniosła 6,6 proc. rok do roku.
- Nastąpił bardzo szybki spadek inflacji, ona już tak szybko nie spada, jest na stosunkowo niskim poziomie. Wskaźnik 6,1 (procent rok do roku - red.) to jest tak zwana inflacja umiarkowana. Mamy inflację trzykrotnie niższą niż w szczycie z lutego 2023 roku, niesamowicie mocno inflacja spadła - mówił podczas środowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński.
Szef banku centralnego zaznaczył, że "co istotne" nadal wyraźnie obniża się inflacja bazowa, po wyłączeniu cen energii i żywności. - Możemy szacować, że w grudniu inflacja bazowa spadła po raz dziesiąty z rzędu, miesiąc po miesiącu - wskazywał. Według ostatnich dostępnych danych inflacja bazowa, po wyłączeniu cen żywności i energii, w listopadzie 2023 roku wyniosła 7,3 proc. rok do roku.
Prezes Glapiński o "znacząco niższej" inflacji w Polsce
Glapiński podczas środowej konferencji przytaczał też dane unijnego urzędu statystycznego Eurostat o zharmonizowanych wskaźnikach cen konsumpcyjnych (HICP) w poszczególnych krajach w listopadzie 2023 roku. Wskaźnik HICP jest obliczany według ujednoliconej metodologii Biura Statystycznego Unii Europejskiej.
Prezes NBP wskazywał, że wskaźnik inflacji HIPC jest "porównywalny dokładnie między poszczególnymi krajami".
Dane do inflacji HICP pochodzą z wydatków budżetów gospodarstw domowych oraz z rachunków narodowych, a do CPI (wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych) tylko z wydatków budżetów domowych.
Z danych Eurostatu wynika, że w listopadzie najwyższy wzrost cen w UE zanotowano w Czechach - o 8 proc. rok do roku. Na drugim miejscu znalazł się dotychczasowy lider, czyli Węgry. Nad Balatonem wzrost cen wyniósł 7,7 proc. rok do roku. Na podium znalazły się też Rumunia oraz Słowacja - w obu przypadkach wzrost o 6,9 proc. Tuż za podium sklasyfikowano Polskę. Unijny urząd podał, że inflacja w naszym kraju w listopadzie br. wynosiła 6,3 proc. rok do roku.
- Wskaźnik (...) pokazuje, że inflacja w Polsce jest znacząco niższa niż w Czechach, na Węgrzech, w Rumunii, czy na Słowacji. Niezależnie czy jest w euro, czy jest własna waluta, nasza inflacja jest znacząco niższa - mówił Adam Glapiński.
Szef banku centralnego podkreślał też, że inflacja w Polsce "nigdy nie była szczególnie wysoka na tle innych krajów". - Była typowa dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, a teraz jest niższa - dodał.
Ekonomiści mają "inne zdanie"
Do tych słów prezesa NBP Adama Glapińskiego odnieśli się ekonomiści ING Banku Śląskiego.
"Prezes odnotował, że inflacja w Polsce jest niższa niż w regionie (CZ, HU, RO, SK). Mamy inne zdanie, na wykresie prezes NBP porównał wskaźniki HICP dla różnych krajów, ale nie dodał że w Czechach nie ma mrożenia cen energii i zerowego VAT na żywność. Gdyby w Polsce przywrócić VAT na żywność oraz uwolnić ceny energii należałoby dodać do inflacji 4,9pp (punktu procentowego - red.) co oznacza, że krajowa inflacja byłaby wyższa niż w Czechach i może najwyższa w regionie" - napisali przedstawiciele tego banku w komentarzu.
W efekcie - jak wskazali - wskaźnik HICP w przypadku Polski w listopadzie wyniósłby 11,2 proc. rok do roku.
"To nie jest fair komunikacja banku centralnego" - ocenili ekonomiści ING Banku Śląskiego we wpisie w serwisie X (dawniej Twitter).
Szacunek "sporo za wysoki"?
Ponadto prezes Glapiński podczas konferencji podkreślał, że to, jak będzie kształtowała się inflacja w najbliższym miesiącach, "w dużej mierze zależy od decyzji rządu w zakresie cen energii i VAT-u na żywność".
Z szacunków przedstawionych przez szefa banku centralnego wynika, że przywrócenie stawki VAT do 5 proc. może podbić inflację o około 0,9 punktu procentowego. Z kolei pełne odmrożenie cen energii może przyspieszyć wzrost cen o około 4 punkty procentowe.
Ekonomiści mBanku mają zastrzeżenia do tego szacunku. "O ile szacunek dot. żywności wydaje się całkiem prawdopodobny, o tyle ten tyczący się cen energii jest naszym zdaniem sporo za wysoki" - napisali w czwartkowym raporcie.
Źródło: tvn24.pl