Czwartek to kolejny dzień umocnienia złotego. Kurs euro spadł poniżej poziomu 4,21 zł. Zdaniem stratega rynków finansowych w PKO BP Mirosława Budzickiego niewykluczony jest dalszy spadek ceny euro.
W środę kurs euro do złotego spadł poniżej ważnej z punktu widzenia analizy technicznej bariery 4,25 zł. W czwartek po południu euro było notowane przez chwilę nawet poniżej poziomu 4,21 zł.
Euro najtańsze od lat
- Kurs euro jest obecnie najniższy od początku 2020 roku. Ale możliwe jest dalsze umocnienie złotego. Oczywiście, jakąś barierę będzie stanowić poziom 4,2 złotego, choć to jest opór bardziej psychologiczny. Ale z czysto technicznego punktu widzenia kolejnym silnym oporem są poziomy 4,13-4,15 złotego za euro. To są notowania z 2018 roku i o takim poziomie mówimy - powiedział ekonomista banku PKO BP Mirosław Budzicki.
Na ten silny - jego zdaniem - ruch złotego wpłynęło kilka czynników, jednak złoty już od kilku miesięcy pozostawał silny. Przypomniał, że od początku czwartego kwartału była widoczna aprecjacja dolara, która spowodowała przecenę walut rynków wschodzących.
- W Polsce ten ruch spowodował przecenę złotego w tamtym okresie w pobliże 4,38 złotego za euro, ale skalę osłabienia naszej waluty hamowała świadomość, że przy takim kursie złotego Ministerstwo Finansów może zdecydować się na sprzedaż walut napływających do naszego kraju. Zwykle to działa tak, że albo resort finansów decyduje się na sprzedaż walut, co ogranicza deprecjację, albo też inwestorzy robią się bardziej ostrożni z obawy przed ruchem MF - wyjaśnił ekonomista PKO BP.
Jednak, jak zaznaczył, po tym osłabieniu złoty zyskał na sile i w efekcie już w grudniu zdarzało się, że rynek testował poziom 4,25 zł za euro. Zdaniem Budzickiego to oznacza, że złoty pozostał silny w okresie zawirowań, związanych z oczekiwaniami na zmianę polityki gospodarczej USA pod rządami nowo wybranego Donalda Trumpa.
Co sprzyja polskiej walucie?
- Dodatkowo złotemu pomagał fakt, że NBP utrzymuje wysokie stopy procentowe i prezentuje co najmniej umiarkowane, jeśli nie wręcz jastrzębie stanowisko, co utrzymuje lub pogłębia dysparytet stóp procentowych między Polską a innymi krajami. To stanowisko zostało podkreślone w grudniu i styczniu przez zmianę retoryki prezesa NPBP Adama Glapińskiego. O ile w październiku i listopadzie prezes dużo mówił o możliwości obniżenia stóp już w pierwszej połowie 2025 roku, to ostatnio stwierdził, że ten scenariusz jest już mało prawdopodobny i że obniżka stóp możliwa jest w przyszłym roku - powiedział strateg PKO BP.
Ekonomista przyznał, że na umocnienie złotego mogła wpłynąć także sytuacja na rynku obligacji w naszym kraju. Ze względu na duże potrzeby pożyczkowe naszego kraju resort finansów sprzedaje duże transze obligacji.
- To na pewno nie jest czynnik dominujący, ale od kilku miesięcy obserwujemy, że portfele papierów dłużnych w posiadaniu inwestorów zagranicznych powiększają się. Poza tym kapitał z zagranicy może napływać na rynek akcji, gdzie widać ostatnio wzrosty, środki z zagranicy mogą także płynąć na rynek pieniężny - powiedział Budzicki.
Podkreślił, że te czynniki nie wystarczyły do przebicia poziomu 4,25 zł za euro, dopóki nie pojawił się impuls z USA. Tym impulsem okazały się m.in. dane o niższej od oczekiwanej inflacji bazowej, które zwiększyły oczekiwania rynków na obniżkę stóp w USA.
- W efekcie doszło do osłabienia dolara i spadku rentowności obligacji amerykańskich oraz wzrostu popytu na aktywa ryzykowne, a w ślad za tym zaczęły zyskiwać waluty rynków wschodzących. Skorzystał na tym także złoty - stwierdził Mirosław Budzicki.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock