Szef Czeskiego Banku Narodowego (CNB) chce przeznaczyć miliardy euro na zakup bitcoina - poinformował w środowym wydaniu "Financial Times". Dziennik określa to jako "przełomowe posunięcie" i zwraca uwagę, że Czechy będą pierwszym zachodnim krajem, o którym wiadomo, że posiada rezerwy w kryptowalutach.
Szef czeskiego banku centralnego Ales Michl powiedział "FT", że przedstawi w najbliższy czwartek zarządowi CNB plan dywersyfikacji rezerw walutowych o inwestycję w bitcoiny w wysokości do 5 proc. całości rezerw, które obecnie wynoszą ok. 140 mld euro.
Trump polubił bitcoina
Uznając "ekstremalną zmienność" i stosunkowo krótką historię bitcoina, Michl zwrócił uwagę na szersze zainteresowanie inwestorów tą kryptowalutą od czasu, gdy poważniej potraktowały go wielkie fundusze takie jak BlackRock. Wskazał także na deklaracje Donalda Trumpa dotyczące bitcoina.
Prezydent USA podpisał w ubiegłym tygodniu rozporządzenie o kryptowalutach, w którym zadeklarowano, że polityka rządu będzie chroniła i promowała możliwości inwestowania w cyfrowe aktywa. Na mocy rozporządzenia powołano też grupę roboczą ds. kryptowalut, która ma wypracować ramy regulacyjne dotyczące tego sektora.
Wcześniej, w grudniu, szef Rezerwy Federalnej Jerome Powell przekazał, że amerykański bank centralny nie posiada żadnego bitcoina, ponieważ nie figuruje on na liście aktywów, na zakup których Kongres zezwolił. - Nie oczekujemy zmiany prawa w Fed – powiedział wówczas Powell.
Banki centralne tradycyjnie lokują swoje rezerwy w konserwatywnych aktywach, takich jak amerykańskie obligacje skarbowe i inne obligacje o wysokim ratingu. Niektóre posiadają akcje, ale prawie żaden (poza Salwadorem - red.) nie odważył się oficjalnie wejść w kryptowaluty - zwraca uwagę "FT".
"Inna filozofia" dotycząca bitcoinów
Ales Michl powiedział w rozmowie z dziennikiem, że ma "zupełnie inną filozofię" dotyczącą bitcoinów niż jego odpowiednicy w innych krajach.
- Oczywiście, jeżeli porównać moje stanowisko z innymi szefami banków centralnych, to ja wchodzę do dżungli. Jestem pionierem stwierdził szef czeskiego banku centralnego. - Prowadziłem fundusz inwestycyjny, więc powiedziałbym, że jestem typowym bankierem inwestycyjnym, lubię zyski - dodał.
"FT" zwraca uwagę, że wśród bankierów centralnych, którzy przestrzegli przed ryzykiem związanym z inwestowaniem w kryptowaluty, jest prezes Bundesbanku Joachim Nagel, który w tym miesiącu porównał bitcoiny do "cyfrowych tulipanów", nawiązując do XVII-wiecznej bańki spekulacyjnej.
Urzędnicy Europejskiego Banku Centralnego napisali w zeszłym roku, że "wartość godziwa bitcoina nadal wynosi zero", dodając, że "bitcoin nie nadaje się jako środek płatniczy ani jako inwestycja", podczas gdy były urzędnik EBC Benoît Cœuré określił wcześniej bitcoina jako "pomiot kryzysu finansowego".
Michl w rozmowie z brytyjskim dziennikiem przyznał, że inwestycja może okazać się bezwartościowa.
- Można mieć szeroki zakres wyników. Bitcoin może mieć wartość zerową lub wartość absolutnie fantastyczną. Ale w naszej historii mieliśmy też akcje takich spółek jak Enron czy firma płatnicza Wirecard (obie upadły w atmosferze skandalu), więc mamy pewne doświadczenie ze złymi inwestycjami, więc tak, jestem gotowy (na różne scenariusze - red.) – powiedział.
- Moim celem jest dywersyfikacja portfela, więc jeśli bitcoin jest dobry (do tego - red.), to miejmy to.
Czeski bank, amerykańskie akcje
CNB już wyróżnia się na tle banków centralnych, ponieważ 22 procent jego portfela stanowią akcje, a Michl chce, aby za trzy lata połowa tego portfela była w akcjach amerykańskich, w porównaniu z obecnym poziomem 30 procent.
- Kupujemy stopniowo i małymi krokami, ponieważ ceny (amerykańskich akcji) są najwyższe w historii – stwierdził w rozmowie z "Financial Times".
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Robson90 / Shutterstock.com