W piątek po południu ponownie obserwujemy osłabianie złotego. Po godzinie 13.00 za euro, dolara amerykańskiego, franka szwajcarskiego oraz funta brytyjskiego trzeba było zapłacić o około 2 grosze więcej niż o poranku. Ekonomiści zwracają uwagę, że na horyzoncie mamy negatywne czynniki, które w najbliższych dniach mogą determinować notowania złotego.
"Wydaje się na rynku złotego ustanowiony został przejściowy punkt równowagi w okolicy 4,60 za euro i może się on utrzymywać do czasu zniknięcia presji związanej z kredytami CHF czy epidemią COVID-19" - czytamy w komentarzu Domu Maklerskiego TMS Brokers.
Jak dodano, szczególnie niekorzystna dla złotego jest perspektywa wyroku Sądu Najwyższego. "Zagraniczni inwestorzy niejako 'podchwycili' ten temat i trwa spekulacja przeciwko złotemu" - wskazano. Posiedzenie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawie zagadnień prawnych dotyczących kredytów walutowych zostało przesunięte na 13 kwietnia. Pierwotnie miało się ono odbyć 25 marca.
Na te czynniki zwrócili także uwagę analitycy BNP Paribas. "Trzecia fala pandemii, uchwała SN oraz niskie stopy procentowo mogą ważyć na notowaniach złotego w najbliższym czasie" - ocenili we wpisie na Twitterze.
W piątek po południu poznamy dane o zatrudnieniu w sektorze pozarolniczym w USA (NFP). "Oczekuje się wzrostu zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 660 tys. miejsc pracy, a także spadku bezrobocia do poziomu 6 proc., najniższego od wybuchu pandemii" - wskazał DM TMS Brokers. Jak dodano, w przypadku rozczarowującego odczytu należy się spodziewać większej reakcji na ryzykownych parach walutowych.
W piątek około godziny 13.00 za euro trzeba było zapłacić ponad 4,60 zł, za dolara amerykańskiego ok. 3,91 zł, za franka szwajcarskiego ponad 4,15 zł, a za funta brytyjskiego prawie 5,41 zł. Złoty osłabia się względem powyższych walut, co oznacza zmianę sytuacji na rynku walutowym w porównaniu do poranka. Jeszcze około godz. 10.30 kosztowała bowiem w okolicach 4,58 zł. Niższe poziomy obserwowaliśmy także na parze USD/PLN - 3,89 zł. Z kolei za franka szwajcarskiego trzeba było zapłacić ok. 4,14 zł, a za funta brytyjskiego niecałe 5,39 zł.
Rekordy na rynkach
Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB, w porannym komentarzu wskazał, że czwartek był dniem rekordów na rynkach. "Mieliśmy zarazem rekordowe wskazania koniunktury w przemyśle, jak i rekordy na Wall Street, choć jednych i drugich nie należy łączyć. Sytuacja globalna pozwoliła złotemu odrobić część strat i tym samym uciec z bardzo niebezpiecznych rejonów" - zwracał uwagę.
Jak podał, "w USA indeks ISM wzrósł do poziomu najwyższego od… 1983 roku, gdy gospodarka podnosiła się po długotrwałej recesji". Indeks ISM, który jest odpowiednikiem europejskiego PMI, obrazuje aktywność w przemyśle. Jednocześnie Przemysław Kwiecień zauważył, że "w Europie nie jest wiele gorzej, PMI dla przemysłu to bardzo wysokie 62,5 pkt., w Wielkiej Brytanii 58,9 pkt., wszystko to są wskazania opisujące boom w tej gałęzi gospodarki".
Ponadto czwartkowa sesja na amerykańskiej giełdzie przyniosła solidne wzrosty. Indeks S&P500 po raz pierwszy w historii przekroczył poziom 4000 punktów.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock