- Zwycięstwo Donalda Trumpa to potencjalnie wolniejsze tempo obniżek stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną i w konsekwencji mniejsze cięcia ze strony Rady Polityki Pieniężnej - ocenił główny ekonomista Velo Banku Piotr Arak.
Donald Trump wygrał wybory i będzie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych - poinformował CNN. Jak wynika z projekcji amerykańskiej stacji, kandydat republikanów zdobył poparcie, które zapewni mu wystarczającą liczbę głosów elektorskich.
Mniejsze cięcia stóp procentowych
- Zwycięstwo Trumpa oznacza, że ścieżka obniżek stóp procentowych przez Fed w przyszłym roku może być wolniejsza. Amerykańska Rezerwa Federalna pewnie zdecyduje się na oczekiwane w tym tygodniu cięcie o 0,25 punktu procentowego. tak, jak planowała, natomiast kolejne decyzje pewnie będą zależały od tego, czego Fed będzie spodziewał się po decyzjach nowego prezydenta, jak będzie antycypował ewentualne zmiany w polityce fiskalnej USA. Trump mówi o ogromnych cięciach podatków, co będzie powodować, że inflacja w USA może być na podwyższonym poziomie. Stąd Fed może ograniczać ścieżkę cięć - powiedział Arak.
Jak wskazał ekonomista, potencjalnie wolniejsze tempo luzowania polityki monetarnej w USA nie pozostanie bez wpływu na decyzje Rady Polityki Pieniężnej. To oznaczałoby, że raty kredytów w złotych będą spadały wolniej.
- Jeżeli amerykański bank centralny będzie wolniej obniżał stopy, to również Narodowy Bank Polski może to robić wolniej (...). Przełom pierwszego i drugiego kwartału 2025 roku był tym momentem, w którym rynek oczekiwał pierwszej obniżki w Polsce. Niemniej nowa projekcja inflacji w Polsce i otoczenie rynkowe, czyli decyzje Fed, będą istotnymi czynnikami, na które będzie patrzyła RPP - powiedział Arak.
- Rada może zdecydować, że te obniżki będą miały mniejszą skalę, niż wcześniej się spodziewaliśmy. Może to być mniej niż jeden punkt procentowy w całym 2025 r. - dodał.
Główny ekonomista Velo Banku wskazał, że potencjalne zwycięstwo Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach prezydenckich było w ostatnich tygodniach dyskontowane przez rynek.
- Rynek dyskontował już ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa w ostatnich kilku tygodniach, kiedy rosło prawdopodobieństwo jego wygranej w tzw. swing states, czyli stanach, które wahały się i nie do końca było wiadomo, jak zagłosują. To było odzwierciedlone w kursie złotego do dolara, kursie forinta i innych walut naszego regionu, a także meksykańskiego peso - widzieliśmy ich osłabienie. Dziś ten koszyk walutowy dalej osłabił się - powiedział ekonomista.
- Złoty przekroczył poziom 4,05 za dolara, poziomy za euro są w granicach 4,37-4,38. To coś, czego mogliśmy się spodziewać, czyli tąpnięcie walut na rynkach wschodzących, powodowane niepewnością geopolityczną. Trump oznacza wprowadzenie dodatkowych taryf, oznacza też, że nie do końca wiemy, co będzie, jeśli chodzi o obowiązywanie artykułu piątego traktatu NATO, na co gra bardzo wielu inwestorów na rynkach kapitałowych w tym momencie - dodał.
Ryzyka dla wzrostu gospodarczego
Zdaniem Araka wygrana Trumpa może skutkować zwiększeniem ryzyka dla wzrostu gospodarczego w Polsce.
- Ryzyk jest więcej po stronie wzrostu gospodarczego, dla odbicia gospodarki europejskiej oraz amerykańskiej i w konsekwencji - polskiej. Niemniej musimy poczekać na konkretne decyzje polityczne. Wcześniej szacowano wpływ potencjalnych decyzji o taryfach na handel, natomiast wciąż pozostaje wiele pytań - kiedy może to wejść w życie i jak będzie wpływać na potencjalny wzrost gospodarczy - powiedział ekonomista.
Jak zaznaczył, założenia dotyczące wzrostu PKB Polski w 2025 r. na poziomie powyżej 4 proc. mogą okazać się zbyt optymistyczne.
- Problemem jest to, że w przypadku Polski mamy dosyć słabe podstawy wzrostu gospodarczego w tym roku, głównie na bazie usług. Nadal nie mamy inwestycji i stopy procentowe tu nie pomagają, nie ma też zbyt wielu inwestycji publicznych ze względu na okres przejściowy między jedną a drugą perspektywą unijną. To moment, w którym pewnie te dosyć optymistyczne założenia dotyczące wzrostu PKB Polski, przekraczającego 4 procent w 2025 roku, trzeba będzie zrewidować. To nie oznacza, że polska gospodarka wejdzie w okres stagnacji, ale może mieć potencjalnie dodatkowe problemy - powiedział ekonomista.
- Wszystkiego jednak dowiemy się z planu gospodarczego nowego prezydenta USA. Kampania wyborcza się skończyła, istotne będzie to, kto będzie członkiem jego administracji i jakie osoby pojawią się na decyzyjnych stanowiskach - dodał.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Aabaca/PAP