Inni dostali normalne rachunki za wodę. A mój jest taki, jakbym rozstawił jacuzzi i całe dnie przez pół roku siedział w gorącej wodzie - mówi w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl pan Jakub z warszawskiego osiedla Życzliwa Praga. Jego faktura za wodę opiewa na ponad pięć tysięcy złotych, choć wcześniej płacił dziesięć razy mniej.
Pan Jakub wynajmuje od sierpnia poprzedniego roku 43-metrowe mieszkanie na osiedlu Życzliwa Praga w Warszawie przy ul. Modlińskiej. Ma pokój z aneksem kuchennym, w łazience jest wanna, ale od razu zaznacza w naszej rozmowie, że głównie korzysta ze słuchawki prysznicowej. - Plus pralka i zmywarka. To skąd rachunek za wodę na ponad pięć tysięcy złotych? - pyta.
Pokazuje fakturę rozliczeniową za pierwszą połowę 2024 roku. Faktycznie kwota do zapłaty to 5209,67 zł z terminem do 10 września 2024 roku.
– W domu tylko śpię. Cały dzień jestem w pracy. Moi rodzice mają dom z ogrodem i płacą miesięcznie maksymalnie dwieście pięćdziesiąt złotych miesięcznie. A tu wychodzi prawie dziewięćset złotych na miesiąc – martwi się.
Pana sąsiedzi też dostali takie duże rachunki? – dopytujemy. – Nie, w bloku jest ponad czterdzieści mieszkań. Inni dostali normalne rachunki za wodę. A mój jest taki, jakbym rozstawił jacuzzi, mielibyśmy z dziewczyną basen na balkonie i całe dnie przez pół roku siedzielibyśmy w gorącej wodzie. Ale nikogo to nie obchodzi. Rachunek muszę zapłacić, bo taki wyszedł, a kwota jest horrendalna i absurdalna – zaznacza pan Jakub.
Jakie rachunki miał pan wcześniej? - Poprzednie rozliczenie za wodę było za okres od sierpnia do grudnia 2023 roku. Było całkowicie normalne, wynosiło około 580 złotych - odpowiada lokator mieszkania.
"Jest to fizycznie niemożliwością"
Pan Jakub zgłosił się więc do właściciela mieszkania, który następnie napisał dwa odwołania adresowane do zarządu administracji wspólnoty mieszkaniowej Osiedla Życzliwa Praga.
W piśmie z dnia 11 września 2024 roku właściciel mieszkania ocenia, że "jest to fizycznie niemożliwością, aby jedna osoba zamieszkająca w tym lokalu zużyła taką ilość wody". Według faktury to niemal 144 m3 w pół roku.
Kolejne pismo jest z dnia 17 września 2024 roku, w którym prosi "o umorzenie rozliczenia zimnej i ciepłej wody". Jako powód właściciel mieszkania podaje, że "naliczone m3 są irracjonalnie wysokie w porównaniu do poprzedniego rozliczenia". Stwierdza, że "jest to wręcz niewykonalne zużycie w tak krótkim czasie na jednego lokatora".
Czytaj również: "Nagle bang, taka kwota do zapłaty. Myślałem, że dostanę zawału"
Błąd w pomiarze? "Nie zauważono"
Budynkiem zarządza P-Administracja. Odpowiedź na powyższe pisma przygotował przedstawiciel firmy. Wyjaśnia, że "po analizie zużycia i stanu liczników Pana lokalu nie zauważono, by urządzenia pomiarowe wykazały anomalie w pomiarze". "Zużycie nie wzbudza zastrzeżeń" - ocenia i dodaje, że "może użytkownik lokalu korzysta w dość duży sposób z wody i ciepła i stąd takie zużycia".
- Może lokator tyle zużył? No cyrk. Trudno mi nawet wymyślić, do czego miałby lać tyle wody i po co jej tyle zużywać - denerwuje się w rozmowie z nami pan Jakub.
Nie zgadza się wysokością rachunku, dlatego zaproponował właścicielowi mieszkania ekspertyzę wodomierzy, ale to nie pomogło, bo "właściciel mieszkania nie chce pokryć tych kosztów".
- To jest 600 złotych od jednego wodomierza. Mamy dwa, tak że wychodzi 1,2 tys. złotych. Jeśli ekspertyza wykaże, że faktycznie coś z wodomierzami było nie tak, to koszty pokrywa administracja. Jeśli się okaże, że z wodomierzem wszystko jest w porządku, no to przechodzą one na odbiorcę – wyjaśnia.
Pan Jakub postanowił skontaktować się z redakcją Kontakt24 i podzielił się swoim problemem. Uważa, że musi być jakiś błąd w rozliczeniu wody.
– Można byłoby pomyśleć, że gdzieś jest wyciek, ale mieszkam na czwartym piętrze. Sąsiedzi pode mną już by wiedzieli, że ich zalewam taką ilością wody. Jestem bardzo zestresowany tą sytuacją, bo właściciel wywiera presję, żeby zapłacić ten rachunek, a jak nie, to won. A co wtedy będzie z kaucją? – martwi się nasz rozmówca.
"Komuś się przecinek pomylił"
Kontaktujemy się z Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie. Słyszę w rozmowie telefonicznej, że wodociągi mają umowę z administracją budynku, nie z poszczególnymi właścicielami mieszkań. Dlatego spółka nie może odnieść się do indywidualnej sytuacji pana Jakuba. Nieoficjalnie pracownik firmy przyznaje, że "to wygląda jakby komuś się przecinek pomylił", jednocześnie kieruje nas do Veolii, spółki ciepłowniczej. Większość rachunku to cena podgrzania wody.
Aleksandra Żurada, dyrektor komunikacji w Veolii, przekazuje naszej redakcji, że spółka "dostarcza jedynie ciepło i nie rozlicza się z mieszkańcami indywidualnie, tylko ze spółdzielnią lub wspólnotą".
Wracamy więc do firmy P-Administracja, która jak czytamy na stronie internetowej dewelopera Robyg, zarządza jego osiedlami.
"Sprawa ta jest przedmiotem analiz od końca sierpnia – niestety, jedyną możliwością wyjaśnienia tej sprawy jest demontaż licznika oraz jego ekspertyza – co zostało zaproponowane Mieszkańcowi, ale nie wyraził zgody" - czytamy w odpowiedzi.
Następnie jednak dodaje, że "decyzją Zarządu Wspólnoty po wcześniejszym poinformowaniu właściciela zdemontujemy liczniki i oddamy do ekspertyzy do Urzędu Miar". Koszt ekspertyzy ostatecznie ma ponieść P-Administracja. Panu Jakubowi pozostanie zapłacenie rachunku, jeśli podejrzenie błędu licznika się nie potwierdzi.
Kwestia ta na pewno zostanie wyjaśniona - zapewnia P-Administracja.
Kto powinien zapłacić za ekspertyzę?
Pytamy Piotra Strumińskiego, radcę prawnego, partnera w Kancelarii Prawnej KAASS o to, kto powinien zapłacić za ekspertyzę w sytuacji, w której wysokość rachunku budzi podejrzenia. Czy jest to lokator wynajmujący mieszkanie, właściciel mieszkania, administrator czy wodociągi?
"Zgodnie z ustawą o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odprowadzeniu ścieków, jeżeli umowa o zaopatrzenie nie stanowi inaczej, za zapewnienie niezawodnego działania posiadanych instalacji i przyłączy wodociągowych lub instalacji i przyłączy kanalizacyjnych z urządzeniem pomiarowym włącznie odpowiada odbiorca usług" - wyjaśnia Piotr Strumiński.
Tłumaczy, że odbiorcą usług jest każdy, kto korzysta z zaopatrzenia w wodę na podstawie umowy zawartej z przedsiębiorstwem wodnokanalizacyjnym.
W przypadku osiedla, budynków wielorodzinnych - wyjaśnia prawnik - "umowa zawierana jest, co do zasady, z właścicielem lub zarządcą nieruchomości, a więc wspólnotą lub spółdzielnią mieszkaniową, która pełni funkcję odbiorcy usług".
Legalizacja wodomierzy
Piotr Strumiński podnosi też kolejną kwestię, czyli to, że wodomierze podlegają obowiązkowej legalizacji, a więc przeglądowi i regulacji co 5 lat. Podkreśla, że obowiązek jego demontażu i dostarczenia do właściwego organu spoczywa na odbiorcy usług. Jeżeli odbiorcą nie jest właściciel lub zarządca nieruchomości, to musi on skontaktować się z nimi w celu uzgodnienia sposobu demontażu i naliczania opłat w tym okresie. W praktyce najczęściej zarządca wymienia liczniki i oddaje stare do legalizacji.
Radca prawny wskazuje, że koszty legalizacji ponosi odbiorca usług, a więc podmiot, który zawarł umowę o zaopatrzeniu w wodę. W przypadku wątpliwości co do prawidłowości wskazań wodomierza odbiorca usług powinien zwrócić się do dostawcy o sporządzenie urzędowej ekspertyzy. Ekspertyzę taką sporządza uprawniony pracownik Urzędu Miar.
Zwraca uwagę, że to, kto ponosi koszty ekspertyzy, uzależnione jest od jej wyniku. W przypadku potwierdzenia, że wskazania są zawyżone, koszty poniesie dostawca, zaś rachunki zostaną odpowiednio skorygowane. Jeżeli natomiast ekspertyza nie wykaże nieprawidłowości, to jej koszty ponosi zlecający, a więc odbiorca usług.
Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się z autorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock