Wysokość rachunków za energię w drugiej połowie 2024 roku jest źródłem niepewności. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska poinformowała, że jej resort "robi przymiarki" pod ewentualne rozwiązania, jakie miałyby obowiązywać na drugą połowę roku, kiedy zakończy się zamrożenie cen. Propozycje mamy poznać w najbliższych tygodniach. Ekonomiści mBanku przygotowali trzy scenariusze dla inflacji na ten rok, gdyż - jak podkreślili - "wycofywanie tarcz inflacyjnych może przybrać wiele form".
Do 30 czerwca br. obowiązują mechanizmy ochrony gospodarstw domowych i wymienionych tzw. odbiorców wrażliwych przed wzrostami cen energii. Na razie nie wiadomo, czy rozwiązania zostaną przedłużone. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w poniedziałek na antenie radia RMF FM była pytana o to, czy odbiorcy prądu mają obawiać się połowy 2024 roku. Szefowa MKiŚ zadeklarowała, że "na pewno nie będzie tak, że te ceny poszybują".
Podkreśliła, że obecne rozwiązania pozwalają przeciętnemu użytkownikowi zaoszczędzić na prądzie 500 zł przez pół roku. Hennig-Kloska poinformowała, że resort klimatu i środowiska "robi przymiarki" pod ewentualne rozwiązania, jakie miałyby obowiązywać na drugą połowę roku. Minister zapowiedziała, że w ciągu kwartału mają zostać zaprezentowane pierwsze propozycje w tej sprawie.
Ekonomiści mBanku podkreślili, że "zmiany cen energii na rachunkach gospodarstw domowych będą w tym roku główną siłą decydującą o skali przyspieszenia inflacji".
Trzy scenariusze dla inflacji w 2024 roku
Przedstawiciele tego banku przygotowali trzy scenariusze, gdyż wycofywanie tarcz inflacyjnych może przybrać wiele form.
"Jeśli rząd zdecyduje się na utrzymanie wszystkich tarcz do końca 2024 roku, a URE nie zmieni już żadnej z taryf, inflację na koniec roku szacujemy ma 6,4 proc." - czytamy.
W przypadku realizacji wariantu pośredniego, który jest założeniem bazowym, inflacja na koniec roku ma sięgnąć 7,7 proc. To w ocenie ekonomistów mBanku scenariusz "najbardziej prawdopodobny".
"W scenariuszu najbardziej dotkliwym, przy pełnym i jednocześnie jednorazowym uwolnieniu w lipcu 2024 roku skończymy z inflacją 9,4 proc., a więc 3pp powyżej scenariusza, w którym nie dzieje się nic" - zaznaczyli ekonomiści mBanku.
Ceny prądu w 2024 roku
Do końca czerwca obowiązuje maksymalna cena energii elektrycznej na poziomie 412 zł za megawatogodzinę (MWh) netto do określonego limitu zużycia. Limity wynoszą 1,5 MWh dla wszystkich gospodarstw domowych, 1,8 MWh dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami, 2 MWh dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz dla rolników. Są one o połowę niższe niż w całym 2023 roku, a to dlatego, że ustawa ma obowiązywać przez pół roku.
Po przekroczeniu limitu zużycia odbiorcy ci zapłacą cenę maksymalną 693 zł za MWh. Taką samą cenę maksymalną mają płacić samorządy i podmioty użyteczności publicznej oraz małe i średnie przedsiębiorstwa.
Ekonomiści mBanku wskazali, że całkowite zniesienie tarczy oznaczałoby, iż skala podwyżek na rachunku gospodarstwa domowego w najpopularniejszej taryfie G wyniesie potencjalnie około 50 proc. - prawie 70 proc. taryfa i 40 proc. dystrybucja.
Jednocześnie zaznaczyli, że podnoszenie taryfy dystrybucyjnej, a więc wycofywanie tarczy można w pewnym sensie stopniować, odmrażając np. po 20 proc. co trzy miesiące do końca tego roku. W przypadku taryfy cenowej wsparciem może być rynek. Jak czytamy, średnie ceny hurtowe energii elektrycznej dla spółek obrotu z dostawą na 2024 znajdują się lekko poniżej 693 zł. Do tego rząd cały czas musiałby również dopłacać spółkom obrotu w 2024 roku.
Jednocześnie w ich ocenie Prezes URE jedynie "bardzo teoretycznie" mógłby zatwierdzić w połowie roku nowe, niższe taryfy za energię elektryczną. "Bardzo teoretycznie, gdyż obecne taryfy powstały nie na bazie prognoz, lecz danych o faktycznych, zabezpieczonych cenach energii na 2024 rok. W skrócie więc – jest to bardzo mało prawdopodobne" - wyjaśnili.
Z prognoz ekonomistów wynika zatem, że realna skala podwyżki całego rachunku (w najpopularniejszej grupie taryfowej) od lipca 2024 to co najmniej 25 proc. "Ryzyka rozkładają się tu jednak w górę, bo będzie to wymagało zwiększenia deficytu na 2024 rok ponad to, co aktualnie obowiązuje" - zaznaczyli.
Ceny gazu
Do połowy 2024 roku obowiązuje także maksymalna cena gazu na poziomie 200,17 zł za MWh. "URE co prawda wprowadził nową taryfę (spadek z 484 zł za MWh do 318 zł za MWh), ale nadal znajduje się ona powyżej ceny maksymalnej, a więc de facto nie płacą jej gospodarstwa domowe" - podkreślili ekonomiści mBanku.
Eksperci oszacowali, że usunięcie tarczy spowodowałoby, że taryfa na gaz dla gospodarstw domowych wzrośnie o około 50 proc., a cały rachunek o około 15 proc.
"To mniej niż w przypadku energii elektrycznej, ale wciąż dużo. Na pocieszenie jednak można dodać, że (w koszyku GUS) waga gazu jest sporo niższa niż dla energii elektrycznej (stanowi więc mniejsze obciążenie dla budżetu). Co więcej, być może URE ma jeszcze jakieś pole manewru" - dodano.
Ekonomiści wyjaśnili, że Prezes URE ma pole manewru w przypadku cen gazu, ponieważ kontrakty na energię elektryczną charakteryzują się dużo niższą sezonowością w ciągu roku. "Z kolei ceny gazu w kontraktach są najwyższe na początku roku, a później spadają (bo sezon grzewczy się kończy). Z tego tytułu jest zapewne jakaś przestrzeń do korekty taryfy, gdyż firmy raczej zabezpieczyły dopiero tę wyższą cenowo część roku. Tymczasem ceny na giełdach ciągle spadają" - zauważyli.
W efekcie ekonomiści mBanku zakładają podwyżkę rachunku za gaz o 8 proc. w drugiej połowie roku.
Ceny ciepła i węgla
W ich ocenie sytuacja związana z cenami ciepła "jest dużo bardziej skomplikowana z uwagi na rozdrobnienie dostawców, rozdrobnienie zatwierdzanych taryf oraz różne tempo zatwierdzania opłat przez spółdzielnie mieszkaniowe". "Skala wzrostu to pewnie coś pomiędzy gazem i energią, a więc celujemy - dla równego rachunku - w 10 proc. Nie będzie to jeden skok, lecz raczej proces rozkładający zmiany cen na całą, drugą połowę roku" - czytamy w raporcie.
Ekonomiści mBanku nie spodziewają się przy tym skokowego wzrostu cen węgla.
"Opał to przede wszystkim węgiel. Nasze szacunki wskazują na ciągłe spadki cen w skupach. Scenariusz powtórnego, skokowego wzrostu cen węgla w tym roku uznajemy za mało prawdopodobny" - podkreślili przedstawiciele tego banku.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock