W styczniowej analizie ekonomiści banku BZ WBK podkreślają, że sytuacja na polskim rynku pracy "pozostaje sporą zagadką". W "Makroskopie" przypomnieli, że rośnie odsetek firm narzekających na niedobory pracowników, a jednocześnie dane pokazują, że wzrost zatrudnienia nie tylko nie słabnie, ale wręcz nasilił się w ostatnich miesiącach.
Wzrost płac
Grudniowe dane o rynku pracy w sektorze przedsiębiorstw okazały się lepsze od prognoz. Wzrost płac przyspieszył w grudniu do 7,3 proc. w porównaniu z ubiegłym rokiem. "Przyspieszenie wzrostu płac miało miejsce pomimo niższej liczby dni roboczych i było w zgodzie z naszą tezą, że sytuacja rynku pracy już teraz generuje zwiększoną presję płacową" - czytamy w analizie.
Zgodnie z oczekiwaniami BZ WBK, zatrudnienie wzrosło o 4,6 proc. rok do roku, wobec 4,5 w listopadzie (podczas gdy rynek spodziewał się 4,5 proc.).
"Statystyka zatrudnienia wydaje się nie reagować na nasilające się braki siły roboczej w polskiej gospodarce. Nawet obniżka wieku emerytalnego w październiku nie była widoczna w tempie wzrostu zatrudnienia, co naszym zdaniem sugeruje, że przytłaczająca większość nowych emerytów wróciła do pracy od razu po uzyskaniu uprawnień emerytalnych" – czytamy w najnowszym wpisie analityków.
Co to oznacza? Według analityków, wystarczy zrezygnować z pracy na jeden dzień i po nabyciu praw emerytalnych wznowić aktywność zawodową.
Emeryci wracają do pracy
Według najnowszych danych ZUS, wnioski o przyznanie emerytury złożyło ok. 425 tys. osób, z czego wydano 313 tys. decyzji o wypłacie świadczenia. W przypadku 82 tys. wniosków wydano decyzje odmowne. Zakład szacował, że około 53 proc. wnioskodawców to osoby nieaktywne zawodowo.
Analitycy BZ WBK szacowali, że ok. 40 tys. wnioskujących było bezrobotnymi - obniżenie wieku emerytalnego usunęło ich z rejestrów urzędów pracy. Sytuację na rynku pracy tłumaczą też zwiększonym napływem pracowników z Ukrainy oraz wzrostem stopy aktywności zawodowej. Mimo to eksperci spodziewają się, że w efekcie presji na rynku pracy płace będą rosły nawet więcej niż o 10 proc. rok do roku.
Brakuje rąk
Według Łukasza Kozłowskiego, głównego ekonomisty Pracodawców RP zatrudnienie w Polsce rośnie, ale w wolniejszym tempie niż zwiększa się zapotrzebowanie na pracowników na polskim rynku. - Ten narastający rozdźwięk pomiędzy popytem a podażą pracy powoduje, że firmy coraz dotkliwiej odczuwają niedostatek rąk do pracy. W niektórych przypadkach zaczyna się to nawet stawać barierą dla nowych inwestycji, których przedsiębiorcy nie chcą realizować w sytuacji, gdy pod znakiem zapytania staje możliwość zatrudnienia dodatkowych pracowników niezbędnych do realizacji danego przedsięwzięcia - mówi Kozłowski i dodaje, że z drugiej strony może to jednak stanowić bodziec do inwestowania w takie technologie i rozwiązania, które pozwalają na zastępowanie pracy człowieka. - Możemy oczekiwać, że tak długo jak utrzymywać się będzie dobra koniunktura gospodarcza, zatrudnienie będzie dalej rosło. Tempo tego wzrostu będzie jednak coraz mniejsze z uwagi na negatywne oddziaływanie czynników demograficznych oraz niskie bezrobocie. W obecnych warunkach głównym źródłem wzrostu zatrudnienia może być aktywizacja osób dotychczas biernych zawodowo oraz napływ pracowników z zagranicy - dodał.
Ekspert Pracodawców RP przestrzega też, że niezaspokojone zapotrzebowanie na pracowników może prowadzić do coraz szybszego wzrostu płac. - Można oczekiwać, że w ujęciu nominalnym w sektorze przedsiębiorstw osiągnie on nawet 10 procent rok do roku. Konkurencja rynkowa między pracodawcami systematycznie się zaostrza, a od pewnego czasu źródłem dodatkowej presji płacowej stają się również rosnące ceny - dodaje.
Autor: msz/ms / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock