Projekt ustawy o kredytach hipotecznych ma wprowadzić kredyty bez wkładu własnego na mieszkanie. To rozwiązanie, które znalazło się w Polskim Ładzie. Z szacunków HRE Investments wynika, że mniej więcej co trzecie mieszkanie wystawione dziś na sprzedaż w mieście wojewódzkim mogłoby się kwalifikować do rządowego programu. Najlepiej sytuacja wygląda w Gorzowie, najgorzej w Krakowie.
Chodzi o projekt ustawy o kredytach hipotecznych objętych gwarancją zastępującą udział własny kredytobiorcy oraz o spłatach tych kredytów dokonywanych w związku z powiększeniem gospodarstwa domowego. Przepisy mają wprowadzić tak zwany "kredyt bez wkładu własnego".
Polski Ład - kredyt bez wkładu własnego
Zgodnie z założeniami projektu opublikowanymi na rządowych stronach, z rozwiązania będą mogły mogły skorzystać małżeństwa, osoby samotnie wychowujące dzieci i część osób niepełnosprawnych. Ma obowiązywać limit wieku - do 40 lat. Z gwarancji kredytowych mają korzystać osoby, które nie mają własnego mieszkania, ani nie przysługują im spółdzielcze prawa do lokalu mieszkalnego.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, zwrócił uwagę, że w ramach programu kupujący nie dostaną dofinansowania z budżetu, a jedynie mają dostać możliwość zaciągnięcia kredytu bez wkładu własnego. "Dofinansowanie ma się pojawić jedynie jako dodatkowy komponent prorodzinny (nadpłata kredytu lub pomoc w zamianie małego mieszkania na większe)" - wskazał.
Z szacunków HRE wynika, że gdyby program działał dziś, to w przypadku mieszkań od deweloperów limity cenowe spełniałoby około 35 proc. ofert publikowanych na portalach ogłoszeniowych. "W gronie mieszkań z drugiej ręki jest to odpowiednio niecałe 31 proc. mieszkań wystawionych dziś na sprzedaż" - zwrócił uwagę analityk.
Bartosz Turek wyjaśnił, że różnica wynika z zaproponowanego mnożnika zastosowanego przy obliczaniu limitów cen. "W przypadku rynku pierwotnego ma on być wyższy (1,3) niż na rynku wtórnym (1,2) – wynika z rządowego wykazu prac legislacyjnych. W praktyce może się ponadto okazać, że dostępność mieszkań będzie trochę wyższa, bo rząd zapowiada, że limity cen mają być też korygowane o rosnące koszty budowy, a te ostatnio wyraźnie przyspieszyły" - wskazał analityk.
Mieszkania na sprzedaż
Z analizy przeprowadzonej przez Turka wynika, że w gronie miast wojewódzkich będziemy mieli takie, w których z łatwością znajdziemy oferty kwalifikujące się do rządowego wsparcia, jak i takie, w których mieszkańcy będą mogli jedynie z zazdrością patrzeć na osoby kupujące mieszkanie na łatwo dostępny kredyt.
"Do tej pierwszej grupy zaliczyć można Gorzów Wielkopolski, Zieloną Górę, Opole, Bydgoszcz i Olsztyn. W miastach tych – zarówno z grona mieszkań nowych jak i używanych – potencjalne limity cenowe spełniają od prawie połowy (Opole) do nawet niemal wszystkich ogłoszeń (Gorzów Wielkopolski)" - wyjaśnił.
Jak dodał, całkiem przyzwoicie będzie też w Rzeszowie, Kielcach czy Białymstoku. W ocenie analityka szczególnie poszkodowani będą za to mieszkańcy Szczecina, Krakowa czy Lublina. "Tam bardzo skromna część – przeważnie kilka procent - ogłoszeń o chęci sprzedaży mieszkań kwalifikuje się do wsparcia. Najgorzej może być w stolicy Małopolski, gdzie z ofert mieszkań używanych na limity cen zakwalifikowałaby się zaledwie jedna nieruchomość na 45" - zwrócił uwagę Bartosz Turek.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock