Deweloperzy chyba uwierzyli w tę kolejną falę popytową, dzięki nowemu programowi Kredyt na start. I teraz sytuacja jest bardzo korzystna dla kupujących mieszkania, dlatego że wprowadzili oni na rynek więcej mieszkań - mówił w programie "Dzień na Świecie" na antenie TVN24 BiS ekspert portalu rynekpierwotny.pl Marek Wielgo. Podkreślił też, że zapowiadane wsparcie będzie korzystne, ale głównie dla rodzin wielodzietnych.
Przedłuża się oczekiwanie na nowy program mieszkaniowy. Przed trzema tygodniami na stronach Rządowego Centrum Legislacji poinformowano, że projekt ustawy o Kredycie na start został skierowany na Stały Komitet Rady Ministrów. Kredyt na start ma być udzielany na okres co najmniej 15 lat, ze stopą oprocentowania na poziomie stałym ustalonym na okres 60 miesięcy.
Wysokość dopłaty do rat będzie uzależniona od liczby dzieci w rodzinie. Bezdzietni uzyskają dopłatę do rat z oprocentowaniem 1,5 proc. Rodziny z jednym dzieckiem - 1 proc., z dwojgiem - 0,5 proc., a z trojgiem i więcej - 0 proc.
W projekcie przyjęto też kwoty określające maksymalną podstawę naliczenia dopłat do rat, biorąc przy tym pod uwagę liczbę dzieci: 200 tys. zł w przypadku 1-osobowego gospodarstwa domowego, 400 tys. zł w przypadku 2-osobowego, 450 tys. zł w przypadku 3-osobowego, 500 tys. zł w przypadku 4-osobowego i 600 tys. zł w przypadku 5-osobowego gospodarstwa domowego.
Przeczytaj również: W rządzie iskrzy w sprawie nowego programu
Popyt na mieszkania nie wzrośnie
Ekspert portalu rynekpierwotny.pl Marek Wielgo pytany na antenie TVN24 BiS o to, czy Kredyt na start może zmniejszyć dostępność mieszkań, stwierdził, że tym razem do takiej sytuacji nie dojdzie.
- Oczywiście nie można odmówić racji tym, którzy uważają, że wspieranie popytu rodzi pokusę dla sprzedających do podwyższenia ceny. Tylko tego typu opinie wynikają z bardzo złych doświadczeń poprzedniego programu wsparcia kredytobiorców, bezpiecznego kredytu 2 procent. Ja się nie dziwię tym obawom, tylko proszę zwrócić uwagę, jak diametralnie inna jest sytuacja rok temu i teraz - mówił Marek Wielgo na antenie TVN24 BiS.
Podkreślił również, że w przypadku Bezpiecznego Kredytu doszło do nagłej podwyzki cen mieszkań ze względu na to, że rząd wprowadził bardzo korzystne warunki wsparcia w trakcie znaczącego skurczenia się podaży.
- Nikt rozsądny nie dosypuje pieniędzy w sytuacji, kiedy nie ma towaru na rynku. Taką sytuację mieliśmy w ubiegłym roku. Biorąc pod uwagę to, że ten popyt był kumulowany przez kilkanaście miesięcy z powodu zapaści na rynku kredytów mieszkaniowych, to musiało wywołać eksplozję. W efekcie z rynku szybko zniknęły najtańsze mieszkania, a zostały te droższe - wyjaśnił rozmówca.
Korzystna sytuacja na rynku mieszkaniowym
Wielgo dodał, że w tym roku sytuacja jest zupełnie inna. Na rynku przybyło mieszkań, gdyż wiele deweloperów uwierzyło w nadchodzącą falę popytową, która prawdopodobnie się nie pojawi.
- I teraz, na razie, sytuacja jest bardzo korzystna dla kupujących mieszkania, dlatego że deweloperzy wprowadzili na rynek więcej mieszkań. Mówię o największych metropoliach, czyli tam, gdzie popyt jest największy. Wprowadzili o wiele większą liczbę mieszkań niż sprzedali, bo rzeczywiście ta sprzedaż po wygaśnięciu programu Bezpieczny Kredyt wyraźnie spadła - ocenił.
Zdaniem eksperta "biorąc pod uwagę ograniczenia tego programu, nie należy spodziewać się kolejek w bankach".
Kredyt na start nie dla singli
- Ten program jest korzystny dla rodzin wielodzietnych, bo te ograniczenia, zawarte w programie, myślę, że spełnia niewielu singli czy nawet gospodarstw dwuosobowych - stwierdził rozmówca. Wyjątek będą stanowiły większe rodziny, które zyskają możliwość sprzedaży mieszkania i zakupu większego na atrakcyjnych warunkach.
Wielgo dodał, że wiele rodzin wielodzietnych ma już jednak odpowiednie warunki mieszkaniowe lub znajduje się w sytuacji materialnej, która uniemożliwia zaciągnięcie kredytu. - To kolejny dowód na to, że nie należy spodziewać się radykalnego wzrostu popytu - zaznaczył.
- To nie rozwiąże problemów mieszkaniowych bardzo dużej części Polaków. Bo szacuje się, że nawet 40 proc. gospodarstw domowych zarabia zbyt mało, żeby sobie pozwolić na kredyt mieszkaniowy. Albo zbyt dużo, żeby ustawić się w kolejce po mieszkanie komunalne. W związku z tym dla bardzo dużej grupy, w tej chwili tak naprawdę nie ma pomysłu - podsumował rozmówca.
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Damian Lugowski/Shutterstock