Na ulicach niektórych miast Korei Północnej zapłonęły ogniska z banknotów. Ludzie protestują w ten sposób przeciwko ogłoszonej w poniedziałek reformie walutowej. Rząd, który zapowiedział denominację wona, chce wprowadzić limity jego wymiany, co dla wielu osób oznacza utratę oszczędności.
W ramach reformy mającej na celu zdławienie inflacji 100 starych wonów wymienianych jest na 1 nowy, ale na razie tylko do kwoty 100 tys. starych wonów na gospodarstwo domowe oraz dodatkowo po 50 tys. na jednego członka rodziny.
Pozostałe pieniądze mają być deponowane w państwowych bankach, a ich dalszy los nie jest znany. Koreańczycy boją się, że stracą przez to oszczędności i w geście protestu palą pieniądze.
Dziennik Daily NK informuje także, że wymiana doprowadziła do tragicznych wydarzeń. W prowincji Hamgyong zajmujące się handlem małżeństwo w wieku ok. 60 lat popełniło samobójstwo po usłyszeniu wiadomości o wymianie pieniędzy.
Dyktatura się chwieje?
Informator Daily NK powiedział, że na uczelni portowego miasta Hamhyng pojawiły się napisy na ścianach i ulotki, skierowane przeciwko północnokoreańskiemu przywódcy Kim Dzong Ilowi - co jest ewenementem w państwie, stanowiącym najsurowszą na kuli ziemskiej dyktaturę totalitarną.
Źródło: PAP, lex.pl