Marzenie demoludów, klejnot motoryzacji NRD, u nas popularnie zwany mydelniczką, szykuje się do triumfalnego powrotu. Producenci obiecują zachować kultowe kształty dawnego trabanta.
Rewitalizację trabanta przygotowuje firma Herpa - niemiecki producent małych pojazdów. Szefowie Herpy obiecują zachowanie typowego kształtu, ale reszta ma zostać radykalnie zmodernizowana. Koniec z plastikową karoserią, słabym silnikiem i nieodłączną chmurą spalin!
- Teraz czas na "Trabiego" - mówi rzecznik firmy Herpa Daniel Stiegler i dodaje: - Nasz pomysł spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem!
Nic dziwnego. Trabant, produkowany w NRD przez 34 lata bez większych zmian, był dla wschodnich Niemców przedmiotem pożądania. Tym, czym "maluch" dla Polaków. Okres oczekiwania na upragnione cudo NRD-owskiej motoryzacji wynosił zwykle wiele lat.
Wschodnioniemiecka fabryka, która od 1955 r. kolejne modele Zwickau od połowy lat 50. swój kolejny model nazwała trabantem (z niem. trabant - satelita) dla uczczenia wystrzelenia radzieckiego sputnika w 1958 r.
Pózniej samochód żartobliwie nazywano "zemsta Honeckera", lub też "Fordem Karton", a to ze względu na jego karoserię z tworzywa sztucznego, jaką zastosowano w samochodzie po raz pierwszy.
Bawarska firma kupiła prawa do nazwy, by stworzyć odnowioną wersję samochodu. W przyszłym tygodniu przedsiębiorstwo zaprezentuje model auta w skali 1:10 na międzynarodowej wystawie samochodowej we Frankfurcie nad Menem. Pierwszy projekt to dwudrzwiowy, czteromiejscowy pojazd, pomalowany na jasnoniebieski - wszechobecny w czasach NRD - kolor
Najprawdopodobniej Herpa wyprodukuje limitowaną serię 5 tys. sztuk. Trwają rozmowy handlowe z kilkoma producentami. Model wyposażony w silnik BMW kosztowałby około 50 tys. euro. Natomiast odrestaurowany dawny model Trabanta można kupić za 10 tys. euro.
kaw
Źródło: PAP/Radio Szczecin
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu