Senacka komisja ds. rodziny jednogłośnie zarekomendowała senatorom przyjęcie ulgi prorodzinnej w wersji przyjętej przez Sejm. Wcześniej propozycję zmniejszenia ulgi z 1145 zł do 572 zł złożył senackiej komisji gospodarki narodowej senator Jacek Włosowicz z PiS.
Podczas posiedzenia komisji gospodarki wiceminister finansów Jacek Dominik tłumaczył, że budżetu nie stać na wprowadzenie podwójnej ulgi. O przywrócenie kwoty ulgi proponowanej wcześniej przez rząd, którą Sejm zwiększył dwukrotnie, apelowała już Zyta Gilowska.
Kogo posłuchają senatorowie?
Tymczasem Liga Prawicy Rzeczypospolitej jest zdania, że senatorowie nie powinni zmniejszać ulgi podatkowej na dzieci. Inaczej twierdzi szefowa resortu finansów, która boi się, że ulga poważnie obciąży budżet. Artur Zawisza z Prawicy Rzeczpospolitej twierdzi, że gdyby wicepremier Gilowska naprawdę martwiła się o budżet, to zablokowała by wprowadzenie kosztownych emerytur pomostowych i podnoszenie składki zdrowotnej.
Zmiany ustawy o podatku dochodowym będą poruszane podczas najbliższego posiedzenia Senatu, które rozpocznie się w czwartek. W zeszłym tygodniu Sejm zdecydował, że kwota, którą będzie można odliczyć od podatku na każde dziecko, ma wynosić 1.145 zł rocznie, podczas gdy rząd chciał, żeby było to 572 zł 54 gr na każde dziecko.
"Nie" dla dużej ulgi?
- Będę się starał, żeby nastąpił powrót do przedłożeń rządowych, ponieważ posłowie w ramach przedwyborczej kampanii dali w każdej ustawie kilka razy więcej pieniędzy - zapowiedział marszałek Senatu Bogdan Borusewicz.
Dodał, że rozmawiał o tym nie tylko z minister finansów Zytą Gilowską, ale także z premierem Jarosławem Kaczyńskim oraz szefem PO Donaldem Tuskiem. Jak mówił, starał się uświadomić im, że po wyborach "albo jedna albo druga partia" będzie jednak musiała zrealizować to, co teraz uchwala parlament mijającej kadencji. - Jestem umiarkowanym optymistą, żeby się udało to zatrzymać - powiedział Borusewicz.
Minister finansów boi się o budżet
Na rozsądek senatorów liczy także Zyta Gilowska. Minister finansów ma nadzieję, że Senat zmniejszy ulgę podatkową na dzieci i zmieni zasady likwidacji tzw. starego portfela emeryckiego. Bez tego zamiast 28 mld deficytu, będziemy mieli 33 mld zł.
Ministerstwo Finansów nie uwzględniło 3,6 mld zł ubytku w dochodach z racji uchwalonej przez Sejm podwójnej ulgi prorodzinnej na dziecko (w tym 2 mld to strata budżetu, a reszta - samorządów, które mają swój udział w podatku dochodowym). - To próba zlikwidowania w ogóle podatku dla rodziców zarabiających umiarkowanie, czyli półtorakrotność średniej pensji. Około 10 mln podatników będzie mogło wyzerować sobie PIT, czyli po odjęciu ulgi nie będzie musiało płacić podatku - wyliczała na wczorajszej konferencji Zyta Gilowska.
To niejedyna niespodzianka, z którą nie liczyła się wicepremier Gilowska. - W piątek Sejm na wniosek SLD zarządził całkowitą likwidację starego portfela w 2008 roku (rekompensaty dla emerytów za brak podwyżek na początku lat 90.). FUS potrzebuje na to dodatkowe 1,55 mld zł - przyznała wicepremier. Bez wniosku SLD rząd miałby na to trzy lata.
Ulga dla rodziców, obciążenie dla państwa
Zgodnie z nowelizacją ustawy o podatku PIT, osoby mające dzieci będą mogły odliczyć od podatku prawie 1200 zł na każde dziecko. Ulga ma obowiązywać już w rozliczeniu podatkowym za 2007 r. Rząd chciał, by ulga wynosiła 572 zł 54 gr na każde dziecko. Posłowie przyjęli jednak poprawkę Prawicy Rzeczypospolitej i Ligi Polskich Rodzin, która dwukrotnie zwiększyła proponowaną przez rząd kwotę odliczenia.
Obecnie od podatku można odliczyć 120 zł na każde dziecko. Oznacza to, że przyjęte przez Sejm rozwiązanie zwiększa obecną ulgę około dziesięciokrotnie.
Źródło: Radio Zet, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24