Nowy podatek od słodkich napojów to słodko-gorzki temat. Rząd co prawda słowa "podatek" nie używa, ale nową opłatę planuje. Uzasadnia, że chodzi o zdrowie. Ale niektórzy już złośliwie komentują, że od podatku chudsi nie będziemy. Będą za to nasze portfele. Materiał programu "Polska i Świat" w TVN24.
To będzie gorzka pigułka do przełknięcia. Zaraz po wyborach rząd wrócił do pomysłu nowego podatku, choć akurat tego słowa stara się unikać. - Przede wszystkim to nie jest podatek tylko opłata - mówi wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński.
Innego zdania jest Arkadiusz Grądkowski z Konfederacja Lewiatan. - Ta ustawa powinna być ustawą podatkową i powinna mieć całkiem inną nazwę. Bo narzędzia użyte w ustawie są narzędziami typowo fiskalnymi - przekonuje.
Jeśli Sejm przyjmie ustawę, od stycznia za słodkie napoje będziemy płacić więcej. Ministerstwo szacuje, że państwo zarobi na tym 2 miliardy złotych.
Cieszyński tłumaczy, że "przecież nie chodzi o pieniądze". - Chodzi o to, by Polacy spożywali mniej słodzonych napojów - dodaje.
Odchudzanie portfeli
Faktem jest, że cukru z roku na rok spożywamy coraz więcej - rocznie prawie 50 kilogramów na jednego mieszkańca. Z tego ponad połowa to tzw. cukier ukryty, który znajduje się m.in. właśnie w słodkich napojach. W litrowej butelce jest go często nawet ponad 100 gramów, czyli 21 łyżeczek.
Zdaniem ekspertów wyższe ceny odchudzą, ale... tylko nasze portfele. - Od płacenia podatków nie będziemy ani zdrowsi ani szczuplejsi - mówi Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności.
Dietetyczka Edyta Litwiniuk dodaje: "Kluczem jest tutaj edukacja, ale edukacja nie przynosi dochodów do budżetu państwa".
"Oszukiwanie" systemu
2 miliardy złotych trafić mają co prawda nie do budżetu, a do NFZ i właśnie dlatego rząd nie nazywa podatku podatkiem. - Dzięki temu budżet nie będzie musiał dołożyć do NFZ, więc to takie sprytne rozwiązanie, takie "oszukiwanie" systemu - mówi Grądkowski.
Do ceny każdego słodkiego napoju dołożona ma być stała opłata 50 groszy plus opłata płynna w zależności od ilości cukru. Policzyliśmy, że np. litr popularnego napoju może zdrożeć o 90 groszy. - Po takie napoje często sięgamy w przypływie chwili, więc wtedy nie myślimy o cenie. A jeśli już to będziemy sięgać po tańsze i gorsze zamienniki - wyjaśnia Litwiniuk.
Obawy przedsiębiorców
Właściciele jednej z rozlewni słodkich napojów w środkowej Polsce boją się, że za kilka miesięcy będą spore cięcia. - Boimy się najgorszego. Tego, że będziemy musieli redukować zatrudnienie. Ja oscyluję, że po wprowadzeniu podatku możemy stracić 30 proc. sprzedaży - mówi Janusz Rubas, prezes Hoop Polska.
Wiceminister Cieszyński, pytany skąd pewność, że ta opłata zadziała odpowiada: "Ponieważ wiem, że tak się dzieje w innych krajach".
Ale dzieje się różnie. Podobne opłaty wprowadziło już 25 krajów na całym świecie. O pozytywnych skutkach mówią w Wielkiej Brytanii i we Francji. Na Węgrzech liczba otyłych nie spadła, podobnie jak w Meksyku.
Wprowadzenie opłat rozważane było w Niemczech, ale tam zamiast kija w postaci wyższych podatków zastosowano marchewkę i obniżono podatki m.in. na usługi fitness.
Polska i Świat/Łukasz Karusta
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock