Świat - przynajmniej ten na morzach i oceanach - wraca do czasów sprzed wieków. Tak jak XVI i XVII wieku na żeglarzy i ich towary czyhają bowiem piraci. Wiele współczesnych firm coraz bardziej obawia się przewozu towarów drogą morską - nie z powodu kryzysu. Z powodu piratów.
Na spadek morskich przewozów miały wpływ dwie rzeczy - oprócz kryzysu, coraz większe zagrożenie ze strony piratów.
- Piraci atakują już nie tylko w Zatoce Adeńskiej, ale także na Oceanie Indyjskim i przy wybrzeżu Somalii, czyli na głównym szlaku żeglugowym z Azji do Europy. W efekcie mniej statków pokonuje Kanał Sueski - twierdzi Sławomir Cerega, menedżer z DSV Air&Sea. Wielu armatorów woli nawet płynąć dłużej, a bezpieczniej.
Na spadek liczby ładunków w Polsce wpływać może także kiepska infrastruktura drogowa i stan polskich portów. Paradoksalnie, główne miasta w centrum i na południu Polski są dzisiaj lepiej skomunikowane z portami niemieckimi niż z polskimi. W efekcie polskie firmy często korzystają z usług portu w niemieckim Hamburgu.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24