- Rekomendujemy rządowi, żeby Bełchatów był jedną z analizowanych bardzo poważnie lokalizacji odnośnie do umiejscowienia drugiej elektrowni jądrowej w Polsce - przekazał w środę prezes PGE Dariusz Marzec. Podkreślił, że przemawiają za tym między innymi kompetencje ludzi w regionie oraz infrastruktura energetyczna.
Szef Polskiej Grupy Energetycznej uczestniczył w środę w akademii z okazji Centralnych Obchodów Dnia Górnika w Bełchatowie, gdzie swoją centralę ma PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (GiEK). To największy w kraju producent węgla brunatnego, a także największy wytwórca energii elektrycznej, pokrywający ponad 30 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce.
PGE rekomenduje Bełchatów
W kontekście nadchodzącej transformacji energetycznej prezes PGE poinformował, że spółka rozmawia z rządem i rekomenduje mu, by okolice Bełchatowa i aktywów konwencjonalnych, które będą ulegały transformacji energetycznej, były brane pod uwagę i analizowane w kontekście lokalizacji drugiego etapu budowy polskich elektrowni jądrowych.
- Rozmawiamy z rządem i rekomendujemy rządowi, żeby Bełchatów był jedną z analizowanych bardzo poważnie lokalizacji odnośnie umiejscowienia drugiej elektrowni jądrowej w Polsce, która będzie budowa w następnej kolejności po elektrowni w Choczewie. Jesteśmy przekonani, że kompetencje ludzi w regionie Bełchatowa i infrastruktura energetyczna zasługuje na to, żeby brać ten obszar bardzo poważnie przy wyborze lokalizacji kolejnej elektrowni jądrowej w Polsce - podkreślił Dariusz Marzec.
Szef PGE zaznaczył, że lokalizacja elektrowni jądrowej w Bełchatowie oznaczałaby kontynuację działalności energetycznej w tym regionie przez kolejne dziesięciolecia. - Tutaj są ludzie, tu są kompetencje energetyczne, jest tradycja i infrastruktura energetyczna. Jest bardzo wiele rzeczy, które są niezbędne do ulokowania tego rodzaju źródeł wytwórczych w tym miejscu i mamy głębokie przekonanie, że te wszystkie elementy należy brać pod uwagę - przekonywał.
"Tutaj są ludzie, kompetencje i tradycja"
W wydarzeniu z okazji Centralnych Obchodów Dnia Górnika w Bełchatowie wziął udział także szef MAP Jakub Jaworowski, który odniósł się do planowanej przez rząd transformacji energetycznej oraz apeli o budowę elektrowni jądrowej w rejonie bełchatowskim.
Jaworowski przyznał, że jest mu trudno sobie wyobrazić, by w planie rozwoju energetyki jądrowej w Polsce, pozwolić sobie na to, aby nie przeanalizować lokalizacji kolejnej elektrowni w Bełchatowie. - Absolutnie konieczna jest taka analiza, bo jest to jedna z lokalizacji, która posiada na pewno silne atuty. Wydaje mi się, że będzie ona wzięta pod uwagę w dalszych rozważaniach - dodał.
Przeczytaj również: Apel do premiera Tuska. "Jesteśmy zdeterminowani"
"Sprawiedliwa transformacja" w Polsce
Z kolei szef PGE GiEK Jacek Kaczorowski w swoim przemówieniu zaznaczył, że choć przyszłość systemu widziana jest w OZE, to póki co węgiel brunatny wciąż odgrywa kluczową rolę w zapewnieniu jego stabilności.
- Dopóki węgla nie zastąpią źródła gwarantujące stabilną produkcję energii, dopóty funkcjonowanie naszych konwencjonalnych jednostek pozostanie niezachwiane - powiedział.
Przyznał przy tym, że przyszłość bełchatowskiego kompleksu może być skupiona wokół energetyki odnawialnej i atomowej. - Apeluję do rządzących o wsparcie i działania na rzecz sprawiedliwej transformacji. Apeluję do związków zawodowych o dalsze zaangażowanie w dialog. Apeluję do nas wszystkich, abyśmy pamiętali, że transformacja nie może odbywać się kosztem spokoju społecznego - podkreślił.
W rozmowie z mediami Kaczorowski zwrócił uwagę, że podczas akademii ze strony ministra aktywów państwowych oraz prezesa PGE padły słowa deklaratywne związane z podjęciem prac analitycznych pozwalających, żeby w sposób jednoznaczny rozstrzygnąć, czy Bełchatów jest lokalizacją właściwą do powstania elektrowni jądrowej.
- Chodzi o względy sejsmiczne, tektoniczne, wodne przy aktywach, którymi dysponujemy. Bełchatów dysponuje wyprowadzeniem mocy na poziomie 5,5 GW. Dysponuje wymaganą wystarczającą ilością wody dla lokacji w pierwszym etapie 3 GW mocy w elektrowni jądrowej. Bełchatów dysponuje kadrą, przyzwoleniem społecznym. Wszystkie atuty o charakterze społecznym i technologiczny Bełchatów spełnia - tłumaczył.
Jak dodał, pozytywna decyzja o powstaniu elektrowni jądrowej w regionie bełchatowskim będzie oznaczała kontynuowanie działalności wytwórczej w miejscu obecnego kompleksu górniczo-energetycznego, ale w oparciu o atom.
Związkowcy chcą atomu w Bełchatowie
W listopadzie blisko 30 organizacji związkowych z kopalni i elektrowni w Bełchatowie i Turowie zaapelowało do premiera Donalda Tuska o działania na rzecz powstania w regionie bełchatowskim elektrowni jądrowej.
Według związków za lokalizacją elektrowni jądrowej w kompleksie Bełchatów przemawiają m.in.: istniejąca już sieć elektroenergetyczna wokół Bełchatowa; sieć transportu drogowego i kolejowego; dostępność wody chłodzącej dla obiektów jądrowych; tereny uzbrojone z pełną infrastrukturą, od lat kulturowo związane z działalnością przemysłową; możliwość wykorzystania do budowy bloku jądrowego istniejącej infrastruktury bloku węglowego; potencjał pracowniczy z kadrą inżynieryjno-techniczną; większa społeczna akceptacja na terenach przemysłowych w obliczu dekarbonizacji.
Obecna wersja Programu polskiej energetyki jądrowej (PPEJ) z 2020 r. zakłada budowę dwóch elektrowni jądrowych o łącznej mocy 6-9 GW przez należącą w 100 proc. do Skarbu Państwa spółką Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) jako inwestora i operatora. Jako partnera dla pierwszej elektrowni poprzedni rząd wskazał konsorcjum Westinghouse-Bechtel. Ma ona powstać w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino na Pomorzu. Ministerstwo klimatu zapowiedziało zaktualizowanie PPEJ jeszcze w tym roku. W programie ma znaleźć się budowa w Polsce małych reaktorów (SMR-ów).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock