Kolonie, obozy i campy pod patronatem popularnych w internecie twórców nie tracą na popularności, choć za tygodniowy wyjazd trzeba zapłacić blisko 3 tysiące złotych. Dzieci mogą nauczyć się między innymi tańców popularnych na platformie TikTok czy zrobić sobie zdjęcie z gwiazdą. Ale specjaliści nie są zachwyceni takim spędzaniem wolnego czasu. Jak mówi psycholożka Natalia Boszczyk "to podsycanie kultury narcyzmu".
Spotkanie z idolką, możliwość zrobienia z nią selfie (ale tylko jednego), 15 sekund na nagranie wspólnego filmiku na TikToka. To atrakcje, które przygotowali organizatorzy "Wakacji z Julią Żugaj" (to jedna z najpopularniejszych influencerek wśród młodego pokolenia). W obozie ma wziąć udział 225 dzieci.
- Jak pozujemy? - pyta Żugaj uczestniczkę obozu.
- "Przytulas" i "rąsia" - odpowiada nieśmiałym głosem dziewczynka, na oko 12-letnia.
Żugaj pokazuje dziecku, do której kamery ma spojrzeć, po czym przyjmuje obie pozy do zdjęcia: przytula dziewczynę i łapie ją za rękę. Całość trwa nie więcej niż kilkanaście sekund. Nagranie z tak zwanego "meet and greet" z Julią wyświetlono do tej pory ponad 6 mln razy. Użytkowniczki TikToka komentują, jak bardzo zazdroszczą spotkania z idolką, ale też piszą, że liczone w sekundach spotkanie wygląda sztucznie: "To jest takie jakby robione hurtowo, takie bezuczuciowe"’; "Mam wrażenie że te dzieci nie cieszą się że ich widzą tylko że mają z nimi zdjęcie"; "Sprzedawcy przytulasków" - to niektóre z nich.
Zasłaniam twarz, bo zablokują mi konto
"Kim jest Julia Żugaj?" – zapyta część czytelników. To 24-letnia influencerka i piosenkarka, bardzo popularna wśród młodzieży. W latach 2020-22 brała udział w projekcie Team X, czyli czymś w rodzaju internetowego reality show, w którym grupa twórców internetowych zamknięta w domu pod Warszawą nagrywała filmy o swoim życiu. Dziś Żugaj ma ponad 3,7 mln obserwujących na TikToku i 1,3 mln na Instagramie. Wydała też dwie płyty i książkę (napisaną we współpracy z Przemkiem Corso).
Organizowane już po raz kolejny "Wakacje z Julią Żugaj" kosztują 2899 zł za 7 dni. Do ceny należy doliczyć koszt dojazdu na miejsce. Chętnych nie brakuje.
Marta mieszka w średniej wielkości mieście w zachodniej Polsce. Swoje dziecko - ówcześnie 11-letnie - wysłała na obóz dla "żugajek" (tak nazywają się fani influencerki). Wyjazd i poznanie idolki był jego marzeniem.
- Dla mnie najważniejsze było, żeby chciało gdziekolwiek jechać samo, obóz z Julią Żugaj był pierwszym samodzielnym wyjazdem - tłumaczy Marta. - Wrażenia bardzo pozytywne, obóz wakacyjny dobrze zorganizowany, dużo czasu na świeżym powietrzu, nie na każdych zajęciach można było używać telefonów komórkowych i nie było czasu na nudę - dodaje.
Minusy? - Julia Żugaj była z nimi za krótko, trzy dni z siedmiu. W czasie wolnym na pewno korzystają z telefonów bo media pełne są filmów z obozów - opowiada Marta.
Ale plusów było więcej, bo w tym roku znów planują wyjazd na "Żugajka camp". W rozkładzie zajęć m.in. warsztaty wokalne, taneczne ale też "TikTok Time", zajęcia makijażowe i sesja Q&A (pytań i odpowiedzi).
Ale takie wakacyjne wyjazdy z internetem w tle nie do końca podobają się specjalistom.
- Widziałam reklamę wakacyjnych kolonii dla dzieci w wieku 8-12 lat, z obowiązkowymi zajęciami z kręcenia tik-toków - mówiła niedawno w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl Magdalena Bigaj z Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa. - Tylko że zgodnie z prawem dzieci w tym wieku nie mogą mieć kont w mediach społecznościowych.
Przekonała się o tym dziewczynka, której filmik ze spotkaniem z Julią Żugaj wzbudził spore zainteresowanie użytkowników TikToka. Na kolejnych nagraniach zasłania własną twarz. Dlaczego? "Żeby znowu nie zablokowali mi konta".
Wyciskanie pieniędzy
Wakacyjne wyjazdy dla dzieci i młodzieży z udziałem influencerów to trend popularny od lat. - Pamiętam, że takie wyjazdy były organizowane już w 2016 r. - mówi Wojtek Kardyś, specjalista od marketingu internetowego. - Influencerzy się sprofesjonalizowali, o ich interesy dba cała rzesza ludzi: menadżerowie social media, sprzedawcy, handlowcy. Niekiedy agencje "tworzą" swoich celebrytów, tak było na przykład z Team X. Takie wyjazdy są więc okazją do zarobku dla wszystkich osób obsługujących influencerów - tłumaczy.
- A na miejscu może przecież odbywać się dalsze wyciskanie pieniędzy. Sprzedaż płyt, ubrań, gadżetów się nie kończy - wymienia Jakub Wątor, autor książki "Influenza. Mroczny świat influencerów".
Faktycznie, każdy szanujący się twórca internetowy ma własny "merch", czyli produkty ze swoim logo czy np. charakterystycznym dla siebie hasłem. I tak np. 14-letnia Lena Pachuc, która karierę na YouTubie zaczęła pod okiem rodziców jako 6-latka, sprzedaje m.in. książkę czy "lamorożce" - pluszaki za 80 zł. W ubiegłym roku fani dziewczynki mogli pojechać z nią na siedmiodniowy Lenka Challenge Camp z "gwarantowanym towarzystwem" patronki wyjazdu. Koszt? 2449 zł, dojazd we własnym zakresie.
Kardyś dodaje, że zarabianie nie kończy się wraz z końcem obozu. Wyjazdy pozwalają też na nakręcanie popularności twórcy. - Wszystkie oznaczenia, filmiki, zdjęcia przyczyniają się do zwiększenia zasięgów danego influencera. Dzięki temu później może liczyć na kolejne intratne współprace - podsumowuje.
Przed wyjazdem - z influencerem czy bez - warto sprawdzić wiarygodność organizatora wypoczynku oraz czy zgłosił on turnus do kuratorium oświaty. Taką bazę danych przygotowało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Kuratorzy zatwierdzili dotąd 16,5 tysiąca zorganizowanych wypoczynków letnich dla dzieci i młodzieży: wyjazdów, kolonii, półkolonii i obozów. Łącznie ma skorzystać z nich 703 tysiące uczniów.
Dzieci grzeją się w cieple sławy
- Rodzice muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to jest zdrowe środowisko. Dzieci są bardzo podatne na wpływy. Czy influencerzy to na pewno odpowiednie osoby? Może nauczą się kręcić rolki czy tańczyć do popularnych trendów, ale czy to faktycznie jest im potrzebne? Nie wiem, czy sam posłałbym dziecko na taki wyjazd - komentuje Kardyś.
Pytamy specjalistkę. Natalia Boszczyk jest psycholożką, polonistką i autorką bloga Szkoła Dobrej Relacji. Jest też mamą trójki dzieci. - W domu mam dwóch nastolatków: 15- i 13-letniego, oraz ośmioletnią córkę - opowiada Boszczyk. Dodaje, że sporo czasu spędzają na rozmowach o higienie cyfrowej. Dzięki temu jej dzieci na kulturę internetu potrafią spojrzeć krytycznie. Ale nie jest tak, że są na nią zupełnie odporne.
Czytaj także: Pandora Gate "zjadała" zasięgami kampanię? Top 10 youtuberów mogłoby mieć wpływ na wybory >>>
- Starszy syn uważa, że takie wyjazdy to sposób na sprzedaż kolejnych produktów. Młodszy zauważył, że warsztaty z kręcenia tiktoków są mało wartościowe. Co innego najmłodsza, która jest fanką Zaczarowanego Świata Sary (13-letnia youtuberka, 1,2 mln subskrybentów - przyp. red]) Powiedziała, że byłoby super poznać innych fanów Sary i ją samą.
Boszczyk uważa, że młodzi powinni mieć swoje pasje i swoich idoli. - Dopóki nie są to rzeczy, które ranią innych, to nie powinno być problemu. Jednak zadałabym sobie pytanie, co takie wakacje z influencerem zostawią w moim dziecku. Jakie wartości w ten sposób promujemy, jakie zaspokajamy potrzeby. Czy nie jest to przypadkiem promowanie kultury narcyzmu? Byłam, zrobiłam fotkę, mam filmik. Grzeję się w cieple sławy kogoś innego - zastanawia się.
Wakacje bez telefonu? Tak, ale...
Ewelina mieszka w Wejcherowie, jest mamą dwóch dziewczynek. Starsza w 2019 r. pojechała na obóz wokalny z udziałem m.in. Roxie Węgiel i boysbandu 4Dreamers. Koszt - 2799 zł za 9 dni. - Selfiaki ze swoimi idolami to było ogromne przeżycie. Każda "gwiazda" odwiedzała każdy pokój i z każdym dzieckiem rozmawiała. Ada opowiadała o tym godzinami - wspomina Ewelina.
Dodaje, że córka ma teraz 15 lat i internetowi idole stracili w jej życiu na znaczeniu. - Jako nastolatka dostrzegła, że lepiej się wyróżnić, niż iść za tłumem. Staram się dawać córkom przestrzeń na próbowanie różnych rzeczy - mówi.
A co, jeśli rodzic nie zdecyduje się na wysłanie dziecka na taki wyjazd? Boszczyk podkreśla, że ma do tego prawo. Zadaniem rodzica nie jest spełnianie wszystkich zachcianek.
- Można z powiedzieć: nie rozumiem tego, nie chcę, żebyś tam jechał. To szansa na rozmowę i zbudowanie relacji. Może dziecko wytłumaczy, co jest dla niego ważne, a rodzic obejrzy filmiki danego influencera, porozmawia o tej fascynacji.
Czytaj także: Pandora Gate, meetupy, dramy i nudesy. Wszystko, co chcesz wiedzieć o influ, ale wstydzisz się zapytać >>>
Dodaje, że wiedza na temat idola to podstawa. - Pamiętam rozmowy z uczniami po Pandora Gate. Zaskoczyło mnie, jak bardzo dzieci są nieświadome pewnych rzeczy. Wydawałoby się, że w lot łapią to, co się dzieje na YouTubie, a jednak nie o wszystkim wiedziały. To już rola rodzica - podkreśla.
Jak mówi, marzą jej się wakacje niecyfrowe. - W ciągu roku dzieci z różnych względów dużo czasu spędzają przed ekranami. Może warto pomyśleć o takim spędzaniu czasu, po którym nie zostanie ślad w mediach społecznościowych, ale zostaną jakieś fajne wspomnienia. Chociaż obawiam się, że dzieci mogłyby nie być zainteresowane takimi wakacjami - kończy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock