Grecję niemal całkowicie sparaliżował w środę strajk przeciwko programowi oszczędnościowemu rządu, wprowadzonemu dla przezwyciężenia kryzysu finansowego, spowodowanego bezprecedensowym deficytem budżetowym. Dziś lepiej nie lecieć do Grecji: strajk objął też lotniska.
O północy stanął transport lotniczy i morski. Nie funkcjonują także praktycznie żadne połączenia kolejowe. W Atenach kursują autobusy i metro, by strajkujący mogli udać się na miejsce manifestacji, które mają się odbyć w centrum w ciągu dnia. Do strajku nie przyłączyli się taksówkarze.
Manifestacje mają się w środę odbyć także w innych dużych miastach kraju, m.in. w drugich co do wielkości Salonikach.
Zamknięte mają być szkoły, urzędy i sądy, zaś banki, szpitale i duże przedsiębiorstwa publiczne mają pracować w ograniczonym trybie.
Radio i telewizja nie przekazują żadnych informacji, gdyż do strajku przyłączyły się dziennikarskie związki zawodowe. W czwartek nie ukażą się dzienniki.
W przekonaniu związków zawodowych przedsięwzięcia oszczędnościowe rządu grożą erupcją bezrobocia. Rząd m.in. zamraża płace w sektorze publicznym, podwyższa podatki i ogranicza wydatki budżetowe, by zmniejszyć deficyt budżetowy z 12,7 proc. PKB w zeszłym roku do poniżej 3 proc. w 2012 roku. W planach jest także podniesienie przeciętnego wieku odchodzenia na emeryturę o 2 lata do 63,5 roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl