- Lecą giełdy, traci złoty - mówią eksperci. Dalszy rozwój zdarzeń uzależniają od sytuacji w USA.
- Fatalne nastroje na rynkach wschodzących. Lecą giełdy, traci złoty. To, co będzie dalej, zależeć będzie od rozwoju sytuacji. Zobaczymy jak zamkną się Stany. Na razie trudno coś prognozować. Jeśli zamknięcie będzie słabe, to możliwa jest dalsza przecena - powiedział Andrzej Krzemiński, diler Banku BPH.
W czwartek mówiło się o czarnym dniu na polskich rynkach długu, walutowym i na giełdzie. Niepewność co do sytuacji w USA rzuca cień na rynki rozwijające i właśnie od rozwoju sytuacji w Stanach Zjednoczonych zależeć będzie przyszłość.
Inwestorzy o godz. 16.00 kupowali euro po 3,8130 zł wobec 3,7950 zł na otwarciu i 3,79 zł w środę na zamknięciu. Dolar zaś kosztował 2,7780 zł wobec odpowiednio: 2,7670 zł i 2,7640 zł w środę.
Indeks Dow Jones po godzinie 16.00 traci 0,5 proc. Optymizmu w serca inwestorów nie wlał Departament Handlu, który po godzinie 16.00 podał, że sprzedaż nowych domów w USA spadła w czerwcu o 6,6 proc., do 0,834 mln w ujęciu rocznym.
Analitycy spodziewali się, że sprzedaż nowych domów wyniesie w czerwcu 0,890 mln i spadnie o 2,7 proc. - Mamy eskalację tego, co widać było od kilku dni. Ewidentna awersja do inwestowania na rynkach wschodzących. Możliwe jednak, że piątek może skłonić inwestorów do próby odreagowania - powiedział analityk Pekao SA Marcin Bilbin.
Halina Wasilewska-Trenkner, członkini RPP powiedziała PAP, że Rada prawdopodobnie będzie zmuszona podnieść jeszcze stopy, a przebieg inflacji w 2009 roku, zarysowany w najnowszej projekcji wskazuje, że nie można wykluczyć, iż podwyżka może mieć miejsce także w 2008 roku.
Dariusz Filar także podkreślał w czwartek rano, że potrzebne będą kolejne podwyżki stóp dla utrzymania stabilności w gospodarce, jednak skala podwyżek nie jest znana.
TR
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24