Szefostwo General Motors oraz ministrowie przemysłu z krajów UE, gdzie mieszczą się fabryki tego koncernu samochodowego, spotkają się w piątek w Brukseli - poinformowała Komisja Europejska. Będą obradować m.in. nad sporządzonym przez kierownictwo Opla planem ratunkowym, który zakłada przynajmniej częściowe uniezależnienie się od zagrożonego bankructwem amerykańskiego koncernu General Motors.
- Zaproszeni są wszyscy ministrowie gospodarki albo przemysłu krajów UE - powiedział rzecznik KE odpowiadający za sprawy przemysłu Ton van Lierop.
General Motors ma w Europie zakłady w Niemczech, Polsce, Wielkiej Brytanii, Belgii, Portugalii, Szwecji i Hiszpanii.
KE zaznacza, że celem nieformalnego spotkania nie jest opracowanie ponadnarodowego planu wsparcia General Motors (w Europie 80 proc. działalności koncernu przypada na Opla). Van Lierop zapowiedział, że spotkanie ma pozwolić "skoordynować środki" oraz przyczynić się do "poprawy wymiany informacji i wzrostu przejrzystości".
"Wszystkiemu winni Amerykanie"
Chodzi nie tylko o uniknięcie rywalizacji poszczególnych krajów, które za wszelką cenę chcą ratować swoje fabryki, ale też wyjaśnienie zamierzeń amerykańskich władz firmy co do przyszłości ich europejskiej filii.
W UE General Motors zatrudnia ok. 55 tys. osób. Jak wiele innych koncernów samochodowych, boryka się obecnie z dramatycznym spadkiem sprzedaży nowych aut. KE uważa jednak, że nie dzieje się tak tylko na skutek kryzysu gospodarczego; niemiecki komisarz UE ds. przemysłu Guenter Verheugen wprost zarzucił szefostwu w Detroit błędy w zarządzaniu, które sprowadziły na firmę kłopoty.
"Pomożemy, ale..."
Kanclerz Angela Merkel powiedziała, że decyzja o pomocy państwowej dla Opla będzie zależeć od losów jego właściciela, amerykańskiego koncernu General Motors, który stoi na progu bankructwa.
- Zanim zdecydujemy, musimy poznać ważne decyzje w USA co do tego, co będzie dalej z macierzystym koncernem General Motors - powiedziała w rozmowie z dziennikiem "Bild", która ukaże się w środę. Fragment artykułu opublikowała z wyprzedzeniem agencja dpa. Merkel dodała, chodzi m.in. o jasność w kwestii możliwego uniezależnienia się Opla od GM, jak również sprawę patentów spółki.
We wtorek ministrowie gospodarki krajów związkowych Niemiec wyrazili poparcie dla powściągliwej polityki rządu federalnego w sprawie ratowania Opla. Wypowiedzieli się przeciwko szczególnemu traktowaniu dużych firm zabiegających o pomoc państwa w związku z kryzysem.
Opel zatrudnia w czterech niemieckich zakładach 26 tysięcy ludzi.
Opel stara się u rządów krajów europejskich, w których znajdują się jego zakłady, o poręczenia bądź kredyty w wysokości 3,3 mld euro. Spółka ma m.in. fabrykę w Gliwicach w Polsce, której także nie ominęły kłopoty.
Polski problem
W poniedziałek dyrekcja gliwickiego Opla zapowiedziała zwolnienia dalszych 250 pracowników. Od jesieni zatrudnienie zmniejszyło się tam o podobną liczbę osób. Już wcześniej zatrudniająca w końcu grudnia ok. 2850 pracowników fabryka przeszła z systemu trzyzmianowego na dwuzmianowy w związku ze zmniejszeniem liczby zamówień i ograniczeniem produkcji.
W końcu lutego o wsparcie dla odczuwającej skutki kryzysu w motoryzacji gliwickiej fabryki oraz zaangażowanie polskiego rządu w prace związane z naprawą sytuacji General Motors w Europie zaapelowali do władz związkowcy z zakładu w Gliwicach. Ich zdaniem, choć oficjalnie nie ma mowy o tym, by przyszłość gliwickiego zakładu była zagrożona, redukcja zamówień i zatrudnienia dają wiele powodów do niepokoju.
Związkowcy chcieliby m.in. gwarancji rządowych, dzięki którym niezagrożone byłoby przygotowanie i wdrożenie do produkcji w fabryce nowego modelu Opla. Zgodnie z planem, produkcja w Gliwicach astry czwartej generacji ma zacząć się pod koniec tego roku. Wartość potrzebnych gwarancji finansowych dla fabryki związkowcy oceniają na ok. 500 mln euro.
Źródło: PAP