- W ciągu ostatniej dekady ceny mieszkań eksplodowały. Dzisiaj 10 procent gospodarstw domowych przeznacza 40 procent budżetu na mieszkanie - mówiła Iratxe Garcia Peres, szefowa grupy S&D, w Parlamencie Europejskim. KE chce uruchomić europejski program budowy niedrogich mieszkań i w jego ramach m.in. wzmacniać publiczne i prywatne inwestycje w mieszkalnictwo oraz współpracować z instytucjami finansowymi.
Temat problemów na unijnym rynku mieszkaniowym dyskutowany jest w UE od dawna. Socjaldemokraci jeszcze podczas kampanii wyborczej przed wyborami do Parlamentu Europejskiego naciskali na szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen o zajęcie się tematem oraz powołanie komisarza europejskiego ds. mieszkalnictwa. Po raz pierwszy w historii powstała taka teka, która trafić ma do Duńczyka Dana Jorgensena. Ursula von der Leyen rozpoczynając nową kadencję na stanowisku przewodniczącej KE, zapowiedziała zresztą, że mieszkalnictwo będzie jednym z priorytetów nowego mandatu.
Problemy Europejczyków z mieszkalnictwem
Także PE zapowiedział w ubiegłym tygodniu powołanie specjalnej komisji parlamentarnej poświęconej mieszkalnictwu. W środę podczas sesji plenarnej w Strasburgu eurodeputowani przedyskutowali temat kryzysu mieszkaniowego z wiceprzewodniczącym KE Margaritisem Schinasem.
Komisarz przyznał, że dostęp do przystępnych cenowo mieszkań, w tym socjalnych, oraz pomoc osobom bezdomnym są jednymi z filarów praw socjalnych UE. Schinas dodał, że chociaż polityka mieszkaniowa nie jest kompetencją Unii, ale państw członkowskich, to Komisja może je wspierać, co – jak podkreślił - już zresztą w dużej mierze robi. Oprócz stanowiska komisarza, KE chce uruchomić europejski program budowy niedrogich mieszkań i w jego ramach m.in. wzmacniać publiczne i prywatne inwestycje w mieszkalnictwo oraz współpracować z instytucjami finansowymi. - Będziemy wspierać budowę nowych mieszkań oraz renowację tych istniejących – zapowiedział wiceprzewodniczący KE.
By promować renowację, KE przygotowała przyjętą wiosną tego roku nową, zmienioną dyrektywę w sprawie poprawy charakterystyki energetycznej budynków. Przepisy są częścią unijnej strategii Zielonego Ładu, mają m.in. pomóc Europejczykom w obniżeniu rachunków za energię i uruchomić falę renowacji w całej UE. Dyrektywa zakłada też, że w najbliższych latach nowe budynki będą w pełni niezależne od paliw kopalnych i np. piece opałowe zastąpione zostaną zielonymi źródłami energii.
Podczas ponad dwugodzinnej debaty europarlamentarzyści byli zgodni co do tego, że ceny mieszkań w UE poszybowały i coraz mniej obywateli stać na zakup własnego "m". Część europosłów apelowała o przesunięcie na mieszkalnictwo większych środków z funduszu odbudowy po pandemii.
Socjaliści wezwali do uregulowania cen czynszów i najmu lokali wakacyjnych oraz zmniejszenia spekulacji mieszkaniami. - W ciągu ostatniej dekady ceny mieszkań eksplodowały. Dzisiaj 10 procent gospodarstw domowych przeznacza 40 procent budżetu na mieszkanie - mówiła Iratxe Garcia Peres, szefowa grupy S&D. Polska europosłanka Joanna Scheuring-Wielgus dodała natomiast, że w Polsce aż 53 proc. osób w wieku 25-34 lata nadal mieszka z rodzicami, bo nie stać ich - nawet jeśli dobrze zarabiają - na zakup mieszkania.
Europosłowie prawicy wezwali natomiast KE do wycofania się m.in. z przepisów o efektywności energetycznej budynków, podkreślając, że wywindują one jeszcze bardziej ceny mieszkań. - W związku z tą dyrektywą czeka nas rewolucja w branży budowlanej. Apeluję o rozwagę i realną ocenę potrzeb mieszkaniowych, żeby zbyt ambitne cele klimatyczne nie przesłoniły realnych potrzeb społecznych ani nie były też pożywką dla deweloperów - powiedziała europosłanka PiS Marlena Maląg.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Damian Lugowski/Shutterstock