Aż 67 procent Włochów nie kupowało ani nie jadło w czwartek makaronu. Przyłączyli się w ten sposób do obywatelskiego protestu przeciwko drożyźnie, a zwłaszcza wzrastającym cenom żywności.
W wyniku akcji na wielu stołach nie pojawiły się talerze z podstawowym włoskim daniem, a miliony opakowań klusek pozostały na sklepowych półkach. Do bojkotu makaronu przyłączyło się nawet wielkie rzymskie więzienie - tam również nie podano w czwartek żadnego makaronu.
Symbolicznemu protestowi towarzyszyły happeningi przed gmachem Izby Deputowanych w Rzymie i na wielu placach w dziesiątkach miast. Przechodniów częstowano makaronem oraz chlebem i mlekiem przywiezionym przez bezpośrednich producentów.
Stowarzyszenia konsumenckie, które zorganizowały strajk, są zadowolone ze skali protestu. Jego konkretnym rezultatem było uzyskanie zapewnienia Urzędu Antymonopolowego oraz ministerstwa rozwoju gospodarczego o wprowadzeniu kontroli cen.
Dane o liczbie protestujących sporządzono na podstawie badań sondażowych w głównych centrach handlowych w sześciu włoskich miastach oraz na podstawie telefonów do 2400 rodzin w całym kraju.
Obrońcom praw konsumentów oraz popierającym ich lewicowym związkom zawodowym i organizacjom rolniczym przybył kolejny argument w walce z drożyzną, gdy Centralny Bank Europejski przyznał w czwartek, że we Włoszech ceny żywności wzrosły w ciągu ostatniego roku o 30 procent.
Źródło: PAP