Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało darmowe autostrady dla samochodów osobowych. W pierwszej kolejności ma to dotyczyć dwóch odcinków państwowych, a następnie zarządzanych przez koncesjonariuszy. Taka zapowiedź cieszy kierowców, ale czy faktycznie tak się stanie? Materiał Aleksandry Kąkol z programu "Polska i Świat" w TVN24.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w niedzielę zapowiedział zniesienie "w najkrótszym możliwie okresie" opłat dla samochodów osobowych za korzystanie z autostrad zarządzanych przez państwo, a w 2024 roku za autostrady prywatne lub zarządzane przez takie firmy. - Jeżeli chodzi o sytuację, gdzie autostrady są prywatne albo przynajmniej są w dzierżawie, (...) tam obiecujemy, że w ciągu kolejnego roku to załatwimy - mówił Kaczyński.
Czy to dobry pomysł? - Z punktu widzenia kierowcy na pewno tak, z punktu widzenia podatnika szczerze wątpię - powiedział jeden z kierowców. Zdaniem innego to "bardzo dobry" pomysł. - W Niemczech się nie płaci, przynajmniej jeśli chodzi o małe auta. Tych pieniędzy w końcu kiedyś braknie, jeśli będą tak rozrzucać - dodał. - Z Lubuskiego do Warszawy przez Poznań, Konin to trzeba płacić słono - zwrócił uwagę kolejny kierowca.
PiS zapowiada darmowe autostrady dla osobówek
Wątpliwości, czy uda się zrealizować tę obietnicę PiS ma Jan Jakiel, ekspert do spraw transportu, ze Stowarzyszenia Integracji Stołecznej Komunikacji (SISKOM). - Wydaję mi się, że (to jest) niemożliwe. Mamy ogromne problemy z utrzymaniem istniejącej infrastruktury, to są przede wszystkim koszty związane z remontami, przebudowami i eksploatacją istniejącej sieci - powiedział Jakiel.
Zwolnienie z opłat ciężarówek czy autobusów doprowadziłoby do konfliktu z Komisją Europejską. Zgodnie z zapowiedzią PiS w grę wchodzą tylko samochody osobowe. - To jest absolutnie wbrew temu, co jest na Zachodzie, ale Zachód może być niedobry, ale też wbrew temu, co mówi rząd, że: "kolej to jest najbardziej ekologiczny, najbardziej bezpieczny i najlepszy środek transportu" - zwrócił uwagę Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
I wbrew temu co jeszcze w grudniu 2021 roku mówił minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. - Nie stać nas na to, aby utrzymywać stale i bez końca stan, kiedy nie pobieramy opłat na autostradach. Na pewno nie stanie się to w roku przyszłym, czy za dwa lata, ale sukcesywnie system poboru opłat będzie obejmował kolejne odcinki autostrad. Środki finansowe pozyskane w ten sposób wpłyną do Krajowego Funduszu Drogowego i posłużą kolejnym inwestycjom - mówił minister Adamczyk.
Wpływy z e-TOLL miały pomóc w budowie kolejnych dróg. - Na pewno państwo nie da zrobić krzywdy drogom (...), my po prostu będziemy się bardziej zadłużać - ocenił Furgalski.
Opłaty są teraz pobierane tylko na dwóch odcinkach państwowych autostrad. Chodzi o odcinki będące w zarządzie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad: A2 Konin - Stryków (około 99 km) oraz A4 Wrocław - Sośnica (około 162 km).
Ich zniesienie mogłoby oznaczać konieczność dopłaty około 250 mln zł rocznie. - Dodatkowe środki, to jest kilkaset milionów złotych, będą skierowane z funduszu drogowego (...), ten fundusz będzie zasilony odpowiednimi finansami, aby poradzić sobie z bieżącym utrzymaniem tych autostrad - wyjaśnił rzecznik rządu Piotr Mueller.
Co z odcinkami koncesyjnymi autostrad?
Do tego dochodzą jednak jeszcze gigantyczne dopłaty z państwowej kasy dla koncesjonariuszy. Na terenie Polski są trzy odcinki koncesyjne: A1 Rusocin - Nowa Wieś (około 152 km), A2 Konin - Świecko (około 255 km, z czego odcinek obwodnicy Poznania o długości około 17 km jest bezpłatny) oraz A4 Katowice - Kraków (około 60 km), na których opłaty pobierają zarządzający autostradą koncesjonariusze.
- W dłuższej perspektywie to oznacza przejęcie kosztów przez podatników, czyli przez nas wszystkich - wskazał Jan Jakiel. Nie wiadomo, o jaką dokładnie kwotę chodzi. - Trudno szacować precyzyjnie o jakich kosztach mówimy. Jeżeli chodzi o koncesje jest to tajemnica handlowa - wskazał ekspert do spraw transportu.
Według niektórych szacunków to mogłoby oznaczać uszczuplenie dochodów Krajowego Funduszu Drogowego o miliardy złotych rocznie. - Gdybyśmy dzisiaj chcieli zerwać ustawami koncesje, to pewnie jest możliwe, tylko nie ma powodu, więc czeka nas w konsekwencji pewnie jakiś sąd międzynarodowy i kilkadziesiąt miliardów złotych potężnych odszkodowań, więc na pewno nikt przy zdrowych zmysłach tych koncesji nie będzie wypowiadał - powiedział Adrian Furgalski. Tu niezbędny będzie dialog.
Stalexport Autostrada Małopolska komentuje
Spółka Stalexport Autostrada Małopolska, która jest koncesjonariuszem autostrady A4 na odcinku Katowice - Kraków, w odpowiedzi przesłanej TVN24 wskazała, że propozycja ma wymiar polityczny i jako taka nie była jeszcze przedmiotem rozmów.
"Zamiar zniesienia opłat za przejazd autostradami, w tym za przejazd odcinkami koncesyjnymi, do których należy autostrada A4 między Katowicami i Krakowem, ma na tę chwilę wymiar deklaracji politycznej. Jako taki nie był przedmiotem rozmów pomiędzy koncesjonariuszem i odpowiednimi instytucjami państwa" - przekazał Rafał Czechowski, rzecznik prasowy SAM SA.
"Podstawą do zaprezentowania stanowiska wobec inicjatywy zniesienia opłat na A4 Katowice-Kraków byłby dla spółki Stalexport Autostrada Małopolska SA przedstawiony przez Ministerstwo Infrastruktury konkretny projekt takiego rozwiązania, uwzględniający wszystkie aspekty funkcjonowania koncesji do chwili jej wygaśnięcia w 2027 roku" - dodał przedstawiciel spółki Stalexport Autostrada Małopolska.
W lipcu 2022 roku minister Adamczyk zapowiadał, że koncesja na odcinek autostrady A4 między Katowicami a Krakowem nie zostanie przedłużona. Umowa ze spółką Stalexport Autostrada Małopolska wygasa w marcu 2027 roku.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock