Przed wyborami parlamentarnymi w październiku ub. roku benzynę i olej napędowy można było zatankować w cenie około 6 zł za litr. Ta niska cena stała w sprzeczności z rynkowymi realiami, o czym mówili zarówno politycy ówczesnej opozycji, jak i eksperci.
"Awarie" na stacjach Orlenu
W ostatnich dniach września ub. roku stacje Orlenu w całej Polsce zostały dotknięte plagą tajemniczych "awarii" dystrybutorów, które uniemożliwiały kupowanie paliwa po atrakcyjnej cenie.
Biuro prasowe Orlenu napisało wówczas, że "w ciągu kilku ostatnich dni komunikat o awarii dystrybutora jest wywieszany standardowo, w przypadku braku możliwości korzystania z danego urządzenia". Jak dodano, przyczyny braku dostępności dystrybutora "mogą być różne".
"Spółka cały czas monitoruje sytuację na stacjach paliw. W sytuacji chwilowego wystąpienia braku danego produktu jest on niezwłocznie uzupełniany" - mogliśmy przeczytać w odpowiedzi przesłanej dziennikarzom Konkret24.
Po wyborach polityka cenowa Orlenu zupełnie się zmieniła. Za litr paliwa trzeba było zapłacić trzydzieści, a nawet czterdzieści groszy więcej niż z czasów "przedwyborczej promocji". Sytuacja zmieniła się także, jeżeli chodzi o warunki rynkowe - ropa naftowa taniała, złoty się umacniał, a ceny paliw mimo to szły do góry. Przedstawiciele koncernu tłumaczyli, że nagła zmiana cen wynikała z niepewności co do rozwoju konfliktu na Bliskim Wschodzie.
"Taka była strategia"
- Były dwie, trzy awarie, potem zrobił się jakiś większy problem. Opozycja i niektóre opozycyjne media zrobiły wielką akcję, że w Polsce zabraknie paliw, więc wywołali sztuczną panikę - stwierdził Obajtek w Polsat News.
Zapytany, czy informacje o awariach na stacjach były nieprawdziwe Obajtek odpowiedział: "Taka była strategia Orlenu".
Na uwagę, że to właśnie on odpowiadał za strategię spółki, były szef płockiego koncernu odparł: "Nie tylko ja".
Panika, która "skutkowałaby zablokowaniem całej gospodarki"
Dalej Daniel Obajtek stwierdził, że "trzeba patrzeć na całość".
- Gdybyśmy my w tym momencie zrobili minimalną podwyżkę, to ta panika byłaby razy dwa. Co by skutkowało zablokowaniem całej gospodarki. Więc jeżeli patrzy się na ceny paliw, trzeba popatrzeć na cały rok. Przecież w miesiącach wakacyjnych, odliczając promocję, która była, paliwa też były poniżej 6 złotych. I nikt z tego nie robił szumu za naszych czasów - powiedział.
- Ale niech mi pan powie, napisałby pan wtedy, że jest brak paliwa? Wyobraża pan sobie tą potężną panikę, która by się uruchomiła? - pytał Obajtek prowadzącego rozmowę.
Na zarzut, że klienci na stacjach byli po prostu okłamywani Obajtek odpowiedział: "Ale pan musi zrozumieć, że to jest dłuższy okres wytłumaczenia. My, jeśli chodzi o detal, mamy powyżej 30 procent detalu, pozostałe stacje to 70 procent detalu. Gdyby wszyscy rzucili się na stacje Orlenu nastąpiłby paraliż".
Autorka/Autor: jw/ToL
Źródło: Polsat News