- Taka była strategia - powiedział na antenie Polsat News Daniel Obajtek, pytany o to, czy informacje o tajemniczych awariach na stacjach Orlenu były nieprawdziwe. Orlen przed wyborami parlamentarnymi znacząco obniżył ceny na stacjach, co zachwyciło większość kierowców. Efektem niższych cen były także "awarie" dystrybutorów na wielu stacjach paliw tej sieci w całej Polsce.
Przed wyborami parlamentarnymi w październiku ub. roku benzynę i olej napędowy można było zatankować w cenie około 6 zł za litr. Ta niska cena stała w sprzeczności z rynkowymi realiami, o czym mówili zarówno politycy ówczesnej opozycji, jak i eksperci.
"Awarie" na stacjach Orlenu
W ostatnich dniach września ub. roku stacje Orlenu w całej Polsce zostały dotknięte plagą tajemniczych "awarii" dystrybutorów, które uniemożliwiały kupowanie paliwa po atrakcyjnej cenie.
Biuro prasowe Orlenu napisało wówczas, że "w ciągu kilku ostatnich dni komunikat o awarii dystrybutora jest wywieszany standardowo, w przypadku braku możliwości korzystania z danego urządzenia". Jak dodano, przyczyny braku dostępności dystrybutora "mogą być różne".
"Spółka cały czas monitoruje sytuację na stacjach paliw. W sytuacji chwilowego wystąpienia braku danego produktu jest on niezwłocznie uzupełniany" - mogliśmy przeczytać w odpowiedzi przesłanej dziennikarzom Konkret24.
Po wyborach polityka cenowa Orlenu zupełnie się zmieniła. Za litr paliwa trzeba było zapłacić trzydzieści, a nawet czterdzieści groszy więcej niż z czasów "przedwyborczej promocji". Sytuacja zmieniła się także, jeżeli chodzi o warunki rynkowe - ropa naftowa taniała, złoty się umacniał, a ceny paliw mimo to szły do góry. Przedstawiciele koncernu tłumaczyli, że nagła zmiana cen wynikała z niepewności co do rozwoju konfliktu na Bliskim Wschodzie.
"Taka była strategia"
- Były dwie, trzy awarie, potem zrobił się jakiś większy problem. Opozycja i niektóre opozycyjne media zrobiły wielką akcję, że w Polsce zabraknie paliw, więc wywołali sztuczną panikę - stwierdził Obajtek w Polsat News.
Zapytany, czy informacje o awariach na stacjach były nieprawdziwe Obajtek odpowiedział: "Taka była strategia Orlenu".
Na uwagę, że to właśnie on odpowiadał za strategię spółki, były szef płockiego koncernu odparł: "Nie tylko ja".
Panika, która "skutkowałaby zablokowaniem całej gospodarki"
Dalej Daniel Obajtek stwierdził, że "trzeba patrzeć na całość".
- Gdybyśmy my w tym momencie zrobili minimalną podwyżkę, to ta panika byłaby razy dwa. Co by skutkowało zablokowaniem całej gospodarki. Więc jeżeli patrzy się na ceny paliw, trzeba popatrzeć na cały rok. Przecież w miesiącach wakacyjnych, odliczając promocję, która była, paliwa też były poniżej 6 złotych. I nikt z tego nie robił szumu za naszych czasów - powiedział.
- Ale niech mi pan powie, napisałby pan wtedy, że jest brak paliwa? Wyobraża pan sobie tą potężną panikę, która by się uruchomiła? - pytał Obajtek prowadzącego rozmowę.
Na zarzut, że klienci na stacjach byli po prostu okłamywani Obajtek odpowiedział: "Ale pan musi zrozumieć, że to jest dłuższy okres wytłumaczenia. My, jeśli chodzi o detal, mamy powyżej 30 procent detalu, pozostałe stacje to 70 procent detalu. Gdyby wszyscy rzucili się na stacje Orlenu nastąpiłby paraliż".
Źródło: Polsat News