Obniżki na stacjach paliw wkrótce mogą dobiec końca w związku z osłabieniem złotego oraz wzrostem cen ropy naftowej - przewidują eksperci e-petrol. Podkreślają jednak, że w przyszłym tygodniu ceny utrzymają się na dotychczasowym poziomie.
"Nasza prognoza na ostatni tydzień roku szkolnego dla detalicznego rynku paliw zakłada stabilizację cen na stacjach. Przewidywane przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw to: 6,35-6,47 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 6,39-6,51 zł/l a dla autogazu 2,65-2,72 zł/l" - poinformowali analitycy portalu e-petrol.pl.
Zwrócili uwagę, że wzrost cen surowca na giełdach naftowych i osłabienie złotego w relacji do amerykańskiego dolara już niedługo mogą zatrzymać przecenę na stacjach paliw w Polsce.
"Na razie spadkowa seria jest jeszcze kontynuowana, a szczególne powody do zadowolenia mają kierowcy tankujący autogaz. Paliwo do samochodów z instalacją LPG na stacjach tanieje systematycznie od końca lutego tego roku" - zauważyli analitycy. Dodali, że w tym okresie jego cena spadła już o blisko 9 proc. i wynosi aktualnie 2,69 zł/l. Jak stwierdzili, mniej za tankowanie autogazu ostatni raz kierowcy płacili w sierpniu 2021 r.
Według przedstawicieli e-petrol.pl w mijającym tygodniu najmocniej, bo o 6 gr, potaniała benzyna bezołowiowa 95. "Jej średnia ogólnopolska cena spadła do poziomu 6,43 zł/l. Olej napędowy, po 4-groszowej obniżce, kosztuje średnio 6,45 zł/l. Zakup litra autogazu, który potaniał o 3 grosze, to wydatek rzędu 2,69 zł/l" - podali.
Podwyżki w hurcie
Analitycy wskazali, że niekorzystne dla kierowców zmiany na rynkach bazowych mają już przełożenie na hurtowe ceny paliw. W ostatnich dniach rafinerie podnosiły ceny i dzisiaj metr sześcienny 95-oktanowej benzyny jest przez producentów wyceniany średnio na 4974,80 zł, a olej napędowy kosztuje 5012,60 zł - wynika z danych e-petrol.pl. "Benzyna na przestrzeni tygodnia podrożała o 65 zł. W przypadku diesla skala wzrostu jest dwa razy większa i wynosi 138,40 zł" - poinformowano w analizie.
Zwrócono uwagę, że w początkach bieżącego tygodnia nastąpił "zauważalny" wzrost cen ropy. Zdaniem analityków jego przyczyny upatrywać można w rozpoczęciu sezonu wakacji letnich na półkuli północnej (zwłaszcza w USA), co może zwiększyć popyt na paliwo tego lata. "Dodatkowo na zwyżkę mogła mieć wpływ wypowiedź sekretarz ds. energetyki Jennifer Granholm. Zasugerowała ona, że w najbliższym czasie USA mogą także przyspieszyć tempo uzupełniania strategicznych rezerw ropy naftowej w cenie około 79 dol. za baryłkę" - wskazali. Dodali, że Amerykanie utrzymali poziom stóp procentowych na niezmienionym poziomie - co było ruchem spodziewanym przez analityków i także stanowiło istotny sygnał dla handlu surowcowego.
Analitycy e-petrol przypomnieli, że wśród innych czynników politycznych ważnych dla oceny cenowych perspektyw dla ropy istotne jest także to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie. Ich zdaniem "w centrum uwagi nadal pozostają rozmowy o zawieszeniu broni w Gazie i możliwość eskalacji działań wojennych na granicy izraelsko-libańskiej, która byłaby kolejnym czynnikiem destabilizacji i źródłem obaw o regionalne bezpieczeństwo tranzytu surowcowego."
Przypomniano jednocześnie sugestię Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE), zgodnie z którą globalny wzrost popytu na ropę naftową ma w nadchodzących latach spowolnić, a światowe zapotrzebowanie dojdzie do szczytowego punktu w 2029 r. "Zdaniem agencji przejście na czystą energię i popularność pojazdów elektrycznych uczynią realnym spowolnienie wzrostu popytu na ropę. Jak podaje MAE, światowy popyt na ropę w 2023 r. wynosił nieco ponad 102 mln baryłek dziennie, a ma ustabilizować się na poziomie blisko 106 mln baryłek dziennie pod koniec tej dekady" - podali analitycy. Zauważyli też, że w podobnym tonie wypowiadali się analitycy Citi, którzy sugerowali znaczny spadek cen do 2025 r. - a nawet dojście do pułapu 60 dol. za baryłkę ropy Brent, a główną przyczynę pesymistycznych perspektyw ma być nadwyżka produkcyjna ropy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: DarSzach / Shutterstock.com