Orlen w ostatnich dniach znacznie obniżył hurtowe ceny paliw, zarazem ceny na stacjach - mimo podwyżki stawki VAT - pozostały bez większych zmian. We wtorek prezes Orlenu Daniel Obajtek tłumaczył, że taka sytuacja była możliwa dzięki temu, że "w grudniu ceny zaczęły się stabilizować, złoty się umacniał", cena ropy była niższa, a także udało się zakontraktować produkty, które koncern importuje do Polski.
Od 1 stycznia 2023 roku stawki VAT na paliwa silnikowe wzrosły z 8 do 23 proc. Wynika to ze zmian w tak zwanej tarczy antyinflacyjnej, która od tego roku funkcjonuje w okrojonym kształcie. W górę poszła też opłata paliwowa, o około 14 groszy na litrze benzyny i o 10 groszy na litrze diesla.
Jednocześnie w sobotę gwałtownie spadły hurtowe ceny paliw w PKN Orlen. Orlen ma dominującą pozycję. Ceny benzyny 95 i oleju napędowego poszły w dół o około 12 proc., do najniższych poziomów od przełomu lutego i marca 2022 roku. W niedzielę doszło do kolejnej obniżki.
Prezes Orlenu o cenach paliw na stacjach
Obajtek wskazał we wtorek w oświadczeniu, że PKN Orlen to koncern multienergetyczny, który stabilizuje ceny paliw w kraju. Jak zaznaczył, gdyby koncern nie komunikował, że postara się utrzymać ceny przy podwyżce VAT, na rynku mogłaby wybuchnąć panika.
- Gdybyśmy nie komunikowali wcześniej, że zrobimy wszystko, by ceny utrzymać, na polskich stacjach paliw mielibyśmy panikę - powiedział Obajtek, odnosząc się do niepodniesienia cen detalicznych, mimo wzrostu 1 stycznia VAT na paliwa.
- Zbudowaliśmy koncern, który może stabilizować ceny.(...) Koncern prowadzi odpowiedzialną politykę dla dobra Polaków - podkreślał.
- W Polsce cały rynek, to nie tylko produkcja Orlenu, ale to jest również import około 20 procent paliw do Polski. Jeżelibyśmy w tym okresie regulowali ceny, nie wpłynąłby import do Polski. Mielibyśmy potworne problemy związane z brakiem paliw na naszych stacjach i w hurcie - mówił Obajtek.
Wspomniał też o gospodarce węgierskiej, gdzie zdaniem prezesa Orlenu "ręczne sterowanie (cenami na stacjach - red.) doprowadziło na Węgrzech do braku paliwa", a "podobne problemy mieli również Francuzi".
- U nas do takiej sytuacji nie doprowadziliśmy. Przez miesiąc - w grudniu - ceny zaczęły się stabilizować, złoty się umacniał, baryłka (ropy) była na zdecydowanie niższych notowaniach, również kwestia "kontraktakcji" naszych produktów, które importujemy do Polski pozwoliła nam zastosować ten mechanizm i nie przełożyć ceny poprzez wzrost VAT-u - podkreślał Obajtek.
Dodał też: - Zrobiliśmy to dla dobra rynku, zrobiliśmy to dla dobra Polaków.
Po oświadczeniu prezesa Orlenu nie przewidziano możliwości zadawania pytań przez dziennikarzy.
Szereg "przekłamań"
Sytuację na rynku paliw komentował na antenie TVN24 ekonomista, profesor Marian Noga.
- W historii monopoli na świecie, (..) najpierw obniżały one cenę, aby wyprzeć konkurentów z rynku w stu procentach najlepiej, a potem podwyższały cenę. Myśmy w teorii ekonomii nazywali to nawet ceną monopolową - powiedział. Według Mariana Nogi "tutaj widać absolutnie korzystanie z doświadczeń historii monopoli". - Myśmy mieli tutaj właściwie zmowę cenową między Lotosem a Orlenem - stwierdził. - Ta cena w grudniu zdecydowanie mogła być niższa. Zresztą skądś się weźmie 25 miliardów zysku Orlenu w roku 2022 - mówił ekspert. Zdaniem Nogi zysk Orlenu posłuży jako "zasilenie budżetu państwa, w którym wyraźnie brakuje pieniędzy". - W Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o VAT, to podstawowa stawka jest między 5 a 25 proc. Żaden kraj nie ma nakazu, żeby stosować stawkę 23 proc. - zwrócił uwagę. Stwierdził, że jest cały szereg "przekłamań" w tej sprawie.
Ceny paliw na stacjach
Główny ekonomista PKN Orlen Adam B. Czyżewski w rozmowie z Polską Agencją Prasową tłumaczył, że cena detaliczna była kształtowana tak, by nie doprowadzić do wzrostu popytu, co w warunkach ograniczonej podaży musiałoby się skończyć kolejkami na stacjach benzynowych i brakiem paliw.
- Zarzuca się nam, że skoro obniżyliśmy cenę 30 grudnia, to mogliśmy to zrobić wcześniej. Nie mogliśmy, bo sytuacja na rynku jest taka, że doprowadzilibyśmy do kolejek na stacjach. A teraz cena detaliczna nie spadła, ponieważ nadal nie ma miejsca na jej spadek ze względu na ograniczoną podaż - wyjaśnił Czyżewski.
W odpowiedzi na pytania TVN24 Orlen dodał, że "to, że ceny paliw z dniem 1 stycznia na stacjach Orlenu nie uległy zmianie, mimo wzrostu VAT-u i akcyzy, jest zgodne z polityką PKN Orlen polegającą na tym by, na ile jest to możliwe, unikać szoków cenowych".
"Powrót 1 stycznia 2023 roku stawki VAT do 23 proc. oraz wzrost stawki akcyzy Orlen przełożył na swoje ceny hurtowe, aby tak gwałtowna zmian cen detalicznych nie uderzyła z dnia na dzień w klientów. W interesie bezpieczeństwa energetycznego kraju i stabilności zaopatrzenia rynku jest unikanie gwałtownych zmian cen na stacjach paliw, gdyż takie zmiany doprowadzają do nieracjonalnego zachowania konsumentów, a tym samym destabilizują bilans produkcyjno-sprzedażowy i logistykę" - dodano.
Według Urszuli Cieślak, analityczki Biura Maklerskiego Reflex, obniżki cen paliw w hurcie "to jest działanie, które ma potwierdzić zapowiedzi, że po Nowym Roku kierowcy nie odczują podwyżek na stacjach, mimo że wzrośnie stawka podatku VAT".
W jej ocenie to "działanie wizerunkowe". - Zadziało się to kosztem tego, że (...) płaciliśmy (wcześniej - red.) więcej, żeby teraz nic się nie zmieniło - powiedziała Cieślak.
"Przyglądamy się działaniom PKN Orlen w sprawie cen paliw, nie wykluczamy interwencji w tej sprawie" - taką informację przekazał TVN24 Biznes Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24