Mam wątpliwości, czy zagraniczni przedsiębiorcy w ogóle wiedzą o tym, że obowiązkiem monitorowania nie są objęte tylko transporty produktów rolnych z Ukrainy, ale wszystkie przyjeżdżające do Polski, nawet te z krajów Unii Europejskiej - mówi w rozmowie z TVN24 Biznes mecenas Piotr Leonarski z kancelarii B2RLaw.
Od piątku możliwy jest tranzyt towarów rolnych z Ukrainy przez terytorium Polski. Tranzyt ten umożliwia rozporządzenie ministra rozwoju i technologii, które zostało opublikowane w piątek około godz. 2 w nocy w Dzienniku Ustaw. Wcześniej w czwartek zostało opublikowane rozporządzenie ministra finansów, obejmujące systemem SENT przewóz zbóż, mięsa drobiowego, jaj i produktów pszczelich. SENT to teleinformatyczny system monitorowania przewozu towarów wrażliwych utworzony przez Krajową Administrację Skarbową.
- Aktualnie kwestia obrotu ukraińskimi produktami rolnymi jest regulowana tymi dwoma rozporządzeniami - wyjaśnia w rozmowie z TVN24 Biznes Piotr Leonarski doradca podatkowy z kancelarii B2RLaw Jankowski Stroiński Zięba & Partners.
- To wydane przez ministra finansów wymaga zgłoszenia transportu zboża przed rozpoczęciem transportu i ciągłego udostępniania lokalizacji transportu administracji przez specjalną aplikację. Jeśli przewoźnik nie zgłosi transportu, grozi mu 10 tysięcy złotych kary - tłumaczy doradca podatkowy.
Nie tylko produkty z Ukrainy
- Rozumiem, dlaczego wprowadzono te przepisy. Przy czym trzeba podkreślić, że jego zakres jest bardzo szeroki, a dodatkowe obowiązki nałożono na biznes w bardzo krótkim terminie, bo rozporządzenie pojawiło się około godziny 20, a weszło w życie o północy. Nawet biorąc pod uwagę, że nie objęło ono transportów rozpoczętych przed północą, to biznes nie miał czasu na przygotowanie się, choćby na dokonanie zgłoszeń - zauważa.
Ponadto - dodaje - zagraniczni przedsiębiorcy nie mają nawet jak zdobyć wiedzy, że ich kierowca ma mieć włączony lokalizator cały czas w trakcie przejazdu przez Polskę. - Ja mam wątpliwości, czy zagraniczni przedsiębiorcy w ogóle wiedzą o tym, że obowiązkiem monitorowania nie są objęte tylko transporty produktów rolnych z Ukrainy, ale wszystkie przyjeżdżające do Polski (nawet z UE) lub przejeżdżające przez nasz kraj ciężarówki z hurtowymi ilościami produktów rolnych. Skutkiem tego może być ograniczona skuteczność regulacji (przewoźnicy nie będą jej stosować) i nakładane (również hurtowo) kary - podkreśla.
Na przykład - wskazuje Leonarski - kiedy mamy towary, na przykład jaja, które przejeżdżały tylko przez Polskę w podróży z Holandii do Słowacji, to muszą być teraz monitorowane. - Po co? Możliwe, że celem Ministra Finansów było zapewnienie, żeby niezgłoszone transporty z Ukrainy w razie kontroli nie udawały transportów unijnych, bo te też muszą być zgłoszone. Pytanie, czy to uzasadnia tak szeroki obowiązek nakładany na biznes - mówi.
Jednocześnie system SENT, który obecnie monitoruje także przewozy zboża zaprojektowany został do nadzoru nad transportem tzw. towarów wrażliwych, które szczególnie często były wykorzystywane do oszustw podatkowych, szczególnie paliw, tytoniu i alkoholu. - W przypadku paliw działał on w ten sposób, że na przykład drodze pod Zgorzelcem stoi radiowóz KAS-u i jak widział cysternę, której nie miał na swojej mapie aktualizowanej w czasie rzeczywistym, to ją kontrolował. Zakładam, że teraz chodzi o to samo, tylko liczba kontrolowanych transportów będzie dużo większa - wyjaśnia doradca podatkowy.
Zboże z Ukrainy tylko tranzytem
Drugie z rozporządzeń, wydane przez ministra rozwoju i technologii, reguluje zasady wjazdu produktów rolnych do Polski z Ukrainy. Zakłada ono, że wjazd możliwy jest wyłącznie przy zastosowaniu specjalnej procedury celnej – tranzytu. Procedura ta może zakończyć się wyłącznie w jednym z czterech portów (w Gdańsku, Gdyni, Świnoujściu lub Szczecinie) lub poza granicami Polski. - Do momentu zakończenia tej procedury, towary te nie są dopuszczone do obrotu w UE, w szczególności nie jest od nich zapłacone cło. W praktyce to na podstawie tych przepisów na granicy plombowane są ciężarówki z towarami objętymi procedurą. Plomba powinna być zdjęta dopiero przy kończeniu procedury - wyjaśnia Piotr Leonarski.
Jego zdaniem w przypadku obu rozporządzeń zakres towarów podlegających ograniczeniom został określony bardzo szeroko. - Myślę, że dałoby się to zrobić precyzyjniej, co ułatwiłoby dyskusje z Komisją Europejską na temat zasadności podjętych przez Polskę środków. W przypadku konkretnych grup produktów można oprzeć się na badaniach, które w ukraińskich produktach wykryły pestycydy i powołać się na ochronę zdrowia publicznego. Jednak taki generalny zakaz ciężko uzasadnić, co do zgodności z prawem UE - przyznaje adwokat.
Tym bardziej - jak podkreśla, że na przykład przy kategorii "zboże" nie chodzi tylko produkt nieprzetworzony jak na przykład ziarna pszenicy. - Zgodnie z wykorzystaną w polskim rozporządzeniu unijną definicją chodzi o dużo więcej produktów: mąkę, skrobie, syropy glukozowe, czy nawet karmy dla zwierząt - tłumaczy.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock