Nie będzie objęcia wszystkich umów cywilnoprawnych składkami na ubezpieczenia społeczne, szykują się za to nowe uprawnienia dla Państwowej Inspekcji Pracy. Rząd w środę przyjął uchwałę dotyczącą zmian w Krajowym Planie Odbudowy w tej sprawie. Przedstawiciele pracodawców oceniają te zmiany jako "rewolucyjne", związkowcy "czekają na działania" rządu w tej sprawie.
Rząd w środę przyjął uchwałę w sprawie zmian w Krajowym Planie Odbudowy. Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przekazała w mediach społecznościowych, że rewizja zakłada usunięcie przymusu oskładkowania umów cywilnoprawnych i wzmocnienie Państwowej Inspekcji Pracy.
Wcześniej biuro prasowe resortu wyjaśniało w odpowiedzi na pytania tvn24.pl, że PIP ma dostać większe uprawnienia w zakresie przekształcania umów cywilnoprawnych w umowy o pracę.
Stawką są miliardy złotych z Krajowego Planu Odbudowy, które mogą nie zostać wypłacone przez Komisję Europejską, jeśli rząd nie wypełni warunku dotyczącego poprawy stanu zabezpieczeń społecznych Polaków.
System emerytalny "ma potężną dziurę"
Ekonomista Marek Zuber w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl ocenił, że w zmianie dotyczącej nowych uprawnień inspekcji pracy "chodzi przede wszystkim o kwestię Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który ma potężną dziurę".
- Wszyscy narzekamy na to, że emerytury są za niskie, że w przyszłości będą jeszcze niższe. Rząd próbuje te pieniądze znajdować, stąd takie propozycje - dodał.
Marek Zuber zauważył, że dyskusje o śmieciówkach, czyli umowach cywilnoprawnych, ale także B2B, na rynku pracy nie są nowe i rozmawiamy o nich od wielu lat. - Przykładowo w 2014 roku bezrobocie było na poziomie 13-14 procent. Wtedy rzeczywiście obserwowaliśmy sytuację zmuszania ludzi do tego, żeby przychodzili na umowy śmieciowe. Dzisiaj bezrobocie jest na poziomie 5 procent i sytuacja jest inna, brakuje ludzi do pracy - stwierdził w rozmowie z tvn24.pl.
- Oczywiście nie wszędzie, nie we wszystkich zawodach, więc to zmuszanie zleceniobiorców do śmieciówek nie zniknęło z polskiego rynku pracy. Natomiast jest coraz większa grupa osób, która chce śmieciówek z uwagi na przykład na oszczędności - mówił.
Jego zdaniem głównym powodem wprowadzania zmian jest szukanie pieniędzy w budżecie. - Tylko żebyśmy nie wylali dziecka z kąpielą, bo to są dodatkowe obciążenia dla przedsiębiorcy - przestrzegł ekonomista. Zwłaszcza, jak podkreślił, że ocena, czy dana relacja kwalifikuje się do zmiany w etat, może być problematyczna.
"Zdarzają się nadużycia, od ich rozstrzygania są sądy"
Szymon Witkowski, radca prawny Pracodawców RP, ocenił rządową propozycję nowych uprawnień PIP jako "rewolucyjną zapowiedź".
Jak zauważył, dotychczasowe propozycje na ten temat zakładały, że decyzja ta miałaby być natychmiast wykonalna. - Wola stron prawdopodobnie nie byłaby brana pod uwagę - zwrócił uwagę.
Według niego po zmianie przepisów "znaczna część pracodawców zrezygnowałaby z możliwości oferowania umów cywilnoprawnych, bo wiązałyby się one z ogromnym ryzykiem", co z kolei prowadziłoby do wzrostu kosztów prowadzenia działalności gospodarczej, a w konsekwencji do wzrostu cen towarów i usług.
- Oczywiście zdarzają się nadużycia i sytuacje sporne, ale od ich rozstrzygania są sądy - podkreślił Szymon Witkowski.
Ocenił, że rewizja KPO w praktyce może okazać się kolejną próbą praktycznego zmarginalizowania umów cywilnoprawnych, co będzie miało negatywny wpływ na działalność gospodarczą w Polsce.
"Niedofinansowana, nadmiernie zbiurokratyzowana"
Michał Lewandowski, przewodniczący Zarządu Krajowego OPZZ Konfederacja Pracy, pytany o komentarz w tej sprawie, stwierdził, że "wciąż nie mamy żadnych konkretów na stole".
- Warto mieć z tyłu głowy, że Państwowa Inspekcja Pracy jest to instytucja chronicznie niedofinansowana, nadmiernie zbiurokratyzowana, ograniczana gąszczem przepisów, a na koniec dysponująca bardzo niewielką ilością inspektorów mogących takich czynności dokonać. Nie bardzo wyobrażam sobie, jak PIP w takiej formie ma skutecznie działać w dodatkowym wymiarze i objąć kontrolami znaczny wycinek firm i instytucji - zauważył.
Jak dodał, inspektorzy PIP już teraz mogliby występować z powództwami o ustalenie stosunku pracy, a czynią to stosunkowo rzadko. - W kontrze do zapowiadanych wzmocnień stoją też inne działania. Była propozycja faktycznego wzmocnienia i odbiurokratyzowania PIP, czyli rezygnacja z konieczności przedstawiania przedsiębiorcy upoważnienia do przeprowadzenia kontroli. To rozwiązanie zostało skutecznie zatrzymane - stwierdził Michał Lewandowski.
- Jeśli więc słyszymy po raz kolejny, że rząd zamierza wzmocnić PIP, to niech to wreszcie uczyni. Na to czekamy od dłuższego czasu, także w Radzie Ochrony Pracy. Czekamy na działania, a nie na budowanie opowieści o planowanych działaniach - dodał.
Zapowiedzi PIP
W połowie ubiegłego roku Tomasz Zalewski, pełniący wówczas obowiązki rzecznika prasowego Głównego Inspektora Pracy, przekazał tvn24.pl, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) i Państwowa Inspekcja Pracy chcą, aby inspektorzy mogli nakazać pracodawcy zamianę umowy B2B, umowy o dzieło lub umowy zlecenia na umowę o pracę, jeśli zmiana będzie spełniała określone przesłanki.
Jak wyjaśniał, na podstawie obecnych przepisów inspektor pracy nie może obecnie wydać nakazu przekształcenia umowy w etat, a może jedynie wystąpić do sądu o ustalenie istnienia stosunku pracy. To wymaga jednak między innymi współpracy z pracownikiem, a ten często boi się wystąpienia przeciwko swojemu pracodawcy.
Według ówczesnych zapowiedzi inspektor pracy miałby wydawać decyzję administracyjną o zastąpieniu śmieciówki etatem, jeśli faktycznie wykonywane obowiązki nie spełniałyby kryteriów - m.in. świadczenie pracy w określonych godzinach czy podporządkowanie. Wydana przez inspektora pracy decyzja miałaby być zaskarżalna do sądów w sytuacji ewentualnego sporu odnośnie jej zasadności.
Kontrole inspekcji pracy
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że na koniec grudnia 2023 roku na samych umowach cywilnoprawnych, np. zleceniach i umowach o dzieło, pracę wykonywało niemal 2,4 miliona osób.
Z kolei z danych PIP wynika, że w 2023 roku po kontroli 40 717 umów cywilnoprawnych inspektorzy pracy zakwestionowali 1852 z nich. Były to umowy o dzieło, umowy zlecenia i samozatrudnienie (B2B).
W przygotowanym niedawno dla ZUS przez Polską Sieć Ekonomii raporcie "Dobrowolne ubóstwo - o konsekwencjach dobrowolnego ZUS dla samozatrudnionych" czytamy, że perspektywa minimalnych emerytur to największe zagrożenie dla systemu emerytalnego, a szczególnie zagrożeni ubóstwem emerytalnym są samozatrudnieni (B2B). Osoby, które prowadziły działalność przez 30/35 lat, lecz zaczęły aktywność zawodową po 1998 r., niezależnie od korzystania z ulg i zwolnień, nie będą miały w wieku emerytalnym środków wystarczających do obliczenia emerytury minimalnej. Ponadto korzystanie ze zwolnień, a nawet z ulg składkowych może prowadzić do niezebrania stażu wystarczającego do obliczenia najniższej emerytury.
"Na koniec 2023 r. 1,64 miliona samozatrudnionych płaciło składki zdrowotne wyłącznie za siebie, co oznacza, że 72,7 proc. samozatrudnionych nikogo nie zgłasza do ubezpieczenia (nawet współpracownika), a Polska zajmuje pod tym względem 4. miejsce w Unii Europejskiej" - podano.
Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się z autorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Nowak/PAP