Strażacy ochotnicy zostali wysłani do schwytania "niebezpiecznego zwierzęcia". Okazał się nim bóbr, który miał zaatakować człowieka, co nie jest jednak potwierdzone. Zwierzę, które według strażaków nie wydawało się agresywne, zostało wypuszczone do pobliskiego kanału.
- Agresywny bóbr miał przemieszczać się chodnikiem przez środek miejscowości, kierując się w stronę budynku administracji samorządowej. Gdy dojechaliśmy na miejsce, nie zastaliśmy osoby, która do nas zadzwoniła i która została ponoć zaatakowana przez bobra. Stały tam za to inne postronne osoby, które obserwowały całą sytuację. Żadna z nich nie wspomniała o tym, jakoby zwierzę miało kogokolwiek pogryźć – mówi komisarz Ewa Czyż z Komendy Miejskiej w Chełmie (woj. lubelskie).
Wszystko działo się poniedziałek wielkanocny, 5 kwietnia, około godz. 20 w Wierzbicy w powiecie chełmskim. Na miejsce zaraz przyjechali strażacy ochotnicy, którzy schwytali "niebezpieczne zwierzę". – Bóbr raczej nie wydawał się agresywny. Musiał być po prostu przestraszony, zagubił się. Ludzie najprawdopodobniej próbowali go przepędzić – mówi Mikołaj Dragan z Ochotniczej Straży Pożarnej w Wierzbicy.
"Kiedy tylko wypuściliśmy go z wozu, od razu chciał do niego wrócić"
Strażacy złapali bobra w siatkę, a następnie przetransportowali w jego naturalne miejsce zamieszkania, czyli okoliczne kanały.
- Zwierzę nie ucierpiało, więc akcję można uznać za udaną. Co ciekawe, kiedy strażacy tylko wypuścili go z wozu bojowego, od razu chciał do niego wrócić, więc chyba nas polubił – zaznacza Mikołaj Dragan.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: OSP Wierzbica