Na drodze ekspresowej S61 zepsuła się karetka pogotowia. Zadaniem jej załogi miało być dowiezienie leku, którego pilnie potrzebował noworodek. Liczyła się każda minuta, więc o pomoc w transporcie poproszono suwalskich policjantów.
W czwartek nad ranem do suwalskiej policji wpłynęło niecodzienne zgłoszenie. Wynikało z niego, że na drodze ekspresowej S61, kilka kilometrów przed zjazdem na Raczki (woj. podlaskie), zepsuła się karetka pogotowia.
"Jej załoga musiała pilnie przewieźć do suwalskiego szpitala lek dla noworodka. Każda minuta mogła mieć wpływ na życie dziecka" - przekazała Komenda Miejska Policji w Suwałkach.
Chwilami jechali pod prąd
Policjanci włączyli sygnały pojazdu uprzywilejowanego i ruszyli w kierunku ambulansu. Chwilami byli zmuszeni do jazdy pod prąd, bo ewentualny objazd znacznie wydłużyłby ich czas dojazdu, a to zagroziłoby życiu dziecka.
Na miejscu do policjantów dosiadł się ratownik z lekiem i wraz z nim wyruszyli do szpitala. Dzięki sprawnej akcji noworodek otrzymał lek na czas.
Źródło: KMP Suwałki
Źródło zdjęcia głównego: KMP Suwałki