Prokuratura postawiła zarzut niedopełnienia obowiązków byłemu kierownikowi basenu w aquaparku w Suwałkach (woj. podlaskie), gdzie w zeszłym roku utonął 65-latek. Biegły stwierdził bowiem, że na terenie basenu powinno być dwóch ratowników, a był akurat tylko jeden. Byłemu kierownikowi grozi do trzech lat więzienia. To o dwa lata mniej niż ratownikowi, który - jak przekazała nam prokuratura - w czasie gdy 65-latek zniknął pod wodą, był zajęty telefonem i nie obserwował basenu.
- Z opinii biegłego wynika, że były kierownik basenu odpowiadał za obsadę ratowników. Natomiast w czasie gdy doszło do utonięcia, na terenie basenu był tylko jeden ratownik, a powinno być ich dwóch - mówi Krystyna Szóstka, prokurator rejonowy w Suwałkach.
Były kierownik usłyszał zarzut niedopełnianie obowiązków. Grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności. - Na razie odmówił składania wyjaśnień - zaznacza prokurator.
Zasłabł i zniknął pod wodą
Chodzi o zdarzenie, do którego doszło 9 kwietnia 2022 roku w aquaparku w Suwałkach. 65-letni mężczyzna pływał w basenie i był jedyną osobą, która korzystała wtedy z obiektu. W pewnym momencie zasłabł i zniknął pod wodą.
- Zmarł w szpitalu po tym, jak został reanimowany przez pracowników aquaparku i zabrany przez karetkę – mówiła nam Krystyna Szóstka w kwietniu zeszłego roku.
Prokuratura: dostał zawału, zmarł w wyniku utonięcia
W ramach śledztwa prokuratura poprosiła o opinię biegłych. Przejrzała też monitoring.
Biegli uznali, że bezpośrednią przyczyną śmierci nie był - jak pierwotnie przypuszczano - zawał, ale ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa spowodowana utonięciem.
Jak mówiła nam prokurator Szóstka na początku lutego, mężczyzna dostał podczas pływania zawału i z tego właśnie powodu stracił przytomność oraz zaczął się topić, ale kluczowy był czas, w jakim mężczyzna przebywał pod wodą.
- Biegli wywnioskowali, że gdyby mężczyzna został natychmiast wyciągnięty z wody, istniała szansa, że przeżyłby zawał - wyjaśniała.
Prokurator: ratownik nie obserwował basenu, był zajęty telefonem
Po przejrzeniu monitoringu okazało się, że w momencie, gdy 65-latek zniknął pod wodą, na terenie basenu przebywał tylko jeden ratownik.
- Mężczyzna topił się i był pod wodą przez około sześć minut. Ratownik był w tym czasie zajęty telefonem. Nie obserwował basenu - mówiła prokurator.
Jak dodała, gdy ratownik zauważył w końcu, że mężczyzna zniknął pod wodą, ruszył na pomoc, wołając też innych ratowników. Było już jednak za późno.
- W związku z powyższymi ustaleniami zmieniony został zarzut, jaki usłyszał ratownik. Pierwotnie było to narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Obecnie jest to zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci oraz zarzut niedopełnienia obowiązków. Ratownikowi grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności - zaznaczała prokurator.
Akt oskarżenia ma być sporządzony do końca lutego.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps