Prokuratura zmienia zarzuty po śmierci w aquaparku. "Topił się i był pod wodą przez około sześć minut. Ratownik był zajęty telefonem"

65-latek zasłabł w aquaparku w Suwałkach
Do tragedii doszło w aquaparku w Suwałkach
Źródło: Google Earth

Jak ustalili biegli, nie zawał, a utonięcie było bezpośrednią przyczyną śmierci 65-latka, który zasłabł w aquaparku w Suwałkach (woj. podlaskie). Prokuratura informuje, że po sprawdzeniu zapisów monitoringu, okazało się, że ratownik zorientował się, że 65-latek zniknął pod wodą dopiero po około sześciu minutach. - Był w tym czasie zajęty telefonem. Nie obserwował basenu - przekazują prokuratorzy, którzy zmienili zarzut postawiony podejrzanemu.

Do zdarzenia doszło 9 kwietnia 2022 roku w aquaparku w Suwałkach. 65-letni mężczyzna pływał w basenie i był jedyną osobą, która korzystała wtedy z obiektu. W pewnym momencie zasłabł i zniknął pod wodą.

- Zmarł w szpitalu po tym, jak został reanimowany przez pracowników aquaparku i zabrany przez karetkę – mówiła nam w kwietniu zeszłego roku Krystyna Szóstka, Prokurator Rejonowy w Suwałkach.

65-latek zasłabł w aquaparku w Suwałkach
65-latek zasłabł w aquaparku w Suwałkach
Źródło: Google Maps

Prokuratura: dostał zawału, zmarł w wyniku utonięcia

W ramach śledztwa prokuratura poprosiła o opinię biegłych. Przejrzała też monitoring.

Biegli uznali, że bezpośrednią przyczyną śmierci nie był - jak pierwotnie przypuszczano - zawał, ale ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa spowodowana utonięciem. Jak mówi nam prokurator Szóstka, mężczyzna dostał podczas pływania zawału i z tego właśnie powodu stracił przytomność oraz zaczął się topić, ale kluczowy był czas w jakim mężczyzna przebywał pod wodą.

- Biegli wywnioskowali, że gdyby mężczyzna został natychmiast wyciągnięty z wody, istniała szansa, że przeżyłby zawał - wyjaśnia.

Prokurator: ratownik nie obserwował basenu, był zajęty telefonem

Po przejrzeniu monitoringu okazało się, że w momencie, gdy 65-latek zniknął pod wodą, na terenie basenu przebywał tylko jeden ratownik.

Czytaj też: Zaczęli tonąć w tym samym momencie, tylko jednego udało się uratować

- Mężczyzna topił się i był pod wodą przez około sześć minut. Ratownik był w tym czasie zajęty telefonem. Nie obserwował basenu - mówi prokurator.

Jak dodaje, gdy ratownik zauważył w końcu, że mężczyzna zniknął pod wodą ruszył na pomoc, wołając też innych ratowników. Było już jednak za późno.

- W związku z powyższymi ustaleniami zmieniony został zarzut, jaki usłyszał ratownik. Pierwotnie było to narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Obecnie jest to zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci oraz zarzut niedopełnienie obowiązków. Ratownikowi grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienie wolności - zaznacza prokurator.

Akt oskarżenia ma być sporządzony do końca lutego.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: