Muzeum w Sulejówku chce przejąć stół, przy którym marszałek Józef Piłsudski wydał rozkaz kontruderzenia znad Wieprza, co przesądziło o zwycięstwie w Bitwie Warszawskiej 1920 roku. Eksponat stoi w Pałacu Czartoryskich w Puławach (województwo lubelskie). Na oddanie eksponatu nie godzą się ani zarządca budynku, ani władze samorządowe i lokalni społecznicy. Decyzja ma zapaść na szczeblu ministerialnym.
Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku zainteresowane jest pozyskaniem stołu z Pałacu Czartoryskich w Puławach. To właśnie przy nim, w czasie wojny polsko-bolszewickiej latem 1920 roku, przebywający w puławskim pałacu Józef Piłsudski wydał rozkaz o rozwinięciu kontruderzenia znad Wieprza, wyprowadzonego w jednostki Armii Czerwonej. Był to kluczowy manewr w Bitwie Warszawskiej, który przesądził o "cudzie nad Wisłą", czyli zwycięstwie Polaków nad sowiecką Rosją.
- Nie chciałbym, że to wszystko zabrzmiało tak, że chcemy zabrać ten stół, bo tak się nam podoba i tyle. Tutaj chodzi o to, żeby tak cenny eksponat przetrwał przez kolejne dziesiątki, a może nawet i setki lat. Obecnie nie podlega on wszak żadnej ochronie konserwatorskiej – mówi prof. Grzegorz Nowik, zastępca dyrektora ds. naukowych Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku.
Pierwsza próba przejęcia stołu Piłsudskiego zakończyła się fiaskiem
- Przez całe lata ten szczególny świadek historii był użytkowany w czytelni tutejszej biblioteki. Nikt tak naprawdę nie wie, jaki jest jego stan. Na pewno drewniany stół, który ma już ponad sto lat, wymaga przeprowadzenia profesjonalnych zabiegów konserwatorskich i jeśli trafi do nas, na pewno takie zabiegi przejdzie. Poza tym, byłby też pokazywany tysiącom ludzi, którzy odwiedzają nasze muzeum. Oczywiście z informacją, że stół stał pierwotnie w pałacu w Puławach - zaznacza profesor Nowik.
Wspomina, że już kilka lat temu - kiedy muzeum w Sulejówku dopiero powstawało - był w Puławach i oglądał eksponat. - Stół stoi na terenie zarządzanym przez Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, czyli instytucję, która podlega pod ministerstwo rolnictwa. Nasze muzeum jest zaś współprowadzone przez ministerstwo kultury. Decyzja o przekazaniu nam stołu miałaby być wynikiem porozumienia zawartego między tymi dwoma resortami. Kilka lat temu nasz wniosek spotkał się z odmową. Teraz złożyliśmy go ponownie. Niedawno znów odwiedziłem bowiem Puławy i stwierdziłem, że przez te kilka lat przy eksponacie nie było prowadzonych żadnych zabiegów konserwatorskich - opowiada muzealnik.
Postawienie w Puławach repliki stołu nie wchodzi w grę
Muzeum w Sulejówku zaproponowało zarządcy pałacu, że wykona dokładną replikę stołu. Takie rozwiązanie zostało jednak odrzucone. - To jest ikona dla Puław, która moim zdaniem powinna tu, w tym miejscu pozostać - mówił w lipcu w rozmowie z Polskim Radiem Lublin profesor Wiesław Oleszek, dyrektor Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach.
W wywiadzie stwierdził też, stół był przez lata pielęgnowany i była robiona jego renowacja. Natomiast w pomieszczeniu, w którym stoi, prowadzony jest obecnie remont. - Już zostało włożone prawie 200 tysięcy złotych. Miałem taką wizję, że będzie to piękne miejsce, w pięknie odnowionej sali kolumnowej. Tutaj przychodzą nauczyciele z uczniami ze szkoły, są lekcje historii - przekonywał profesor Oleszek w rozmowie radiowej.
Poprosiliśmy go o komentarz, ale odmówił.
Puławy mają muzealniczą tradycję
Za tym, żeby oryginalny stół został w Puławach, opowiada się też Wojciech Kuba, prezes Towarzystwa Przyjaciół Puław. - Skoro udało się zrobić remont sali, w której znajduje się stół, to moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie, aby instytut pozyskał pieniądze również na przeprowadzenie badań i profesjonalną konserwację eksponatu. Niemniej nawet teraz stół nie nosi żadnych widocznych oznak, że coś złego się z nim dzieje. Stoi zresztą w pałacu, a nie w jakimś składziku, gdzie zagrażałaby mu wilgoć czy spadała na niego deszczówka - tłumaczy.
Nie mieści mu się w głowie, że ktoś mógłby ten stół zabrać. - Zabytki należy chronić w miejscu, w którym powstały. Poza tym Puławy mają piękną tradycję muzealniczą. To w skład tutejszego kompleksu pałacowego wchodzi przecież świątynia Sybilli, w której na początku XIX wieku księżna Izabela Czartoryska stworzyła pierwsze polskie muzeum - przypomina prezes Towarzystwa Przyjaciół Puław.
Według niego spór mogłoby rozwiązać przekazanie stołu pod opiekę Muzeum Czartoryskich, które wynajmuje od instytutu między innymi część pomieszczeń puławskiego pałacu.
- Wtedy dyrekcja muzeum w Sulejówku miałaby stuprocentową pewność, że ze stołem nie stanie się nic złego, choć - tak jak wcześniej wspominałem - obecnie też jest w dobrych rękach - podkreśla Wojciech Kuba.
Władze Puław apelują o pomoc do posłów
Muzeum Czartoryskich podlega pod urząd miasta w Puławach. Inicjatywa wzięcia stołu pod opiekę musiałaby więc wyjść ze strony magistratu. - Do tej pory nie rozważaliśmy takiej opcji, ale faktycznie warto wziąć ją pod uwagę - przyznaje Beata Kozik, wiceprezydent Puław.
Potwierdza, że eksponat jest dla lokalnej społeczności niezwykle ważny. - Puławy kojarzone są przez turystów jako miejsce, w którym rozpoczął się cud nad Wisłą. Pozbawienia nas tego stołu może sprawić, że pamięć o tym, jak ważna decyzja przy nim zapadła może ulec zatarciu. Wystąpiliśmy już do posłów ziemi puławskiej, jak również do obu ministrów, z apelem o to, aby nasze dziedzictwo zostało zachowane - mówi.
Przedstawiciel muzeum w Sulejówku mówi, że chodzi jedynie o troskę o zabytek
Profesor Nowik z muzeum w Sulejówku zapewnia, że kieruje nim wyłącznie troska o ważny polski zabytek. - Taki jest mój zawód. Nie chcę dopuścić do tego, żeby za jakiś czas ten stół uległ zniszczeniu - przekonuje.
A może istnieje trzecia droga, czyli muzeum w Sulejówku wykłada pieniądze na prace konserwatorskie, a stół zostaje w Puławach? - Nie ma takiej możliwości prawnej. Możemy finansować tylko i wyłącznie renowacje eksponatów, które są w naszym posiadaniu - zaznacza Nowik.
Stół mógłby być objęty ochroną. Trzeba jednak złożyć wniosek
Barbara Stolarz, zastępca lubelskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków (WKZ), komentuje, że trudno powiedzieć, w jakim stanie jest dziś stół. - Inaczej byłoby, gdyby został on objętych ochroną. Jako że mówimy o obiekcie ruchomym, wpisu do rejestru możemy dokonać tylko i wyłącznie na wniosek jego właściciela. Wyjątki od tej zasady to między innymi groźba wywiezienia go za granicę czy też zagrożenie zniszczeniem. W tym przypadku takie okoliczności nie zachodzą - dodaje Stolarz.
Przyznaje, że żadne doraźne renowacje nie zastąpią nadzorowanych przez WKZ specjalistycznych prac konserwatorskich i restauratorskich, na które zresztą można dostać dofinansowanie od wojewódzkiego konserwatora.
- Być może więc instytut powinien wystąpić do nas o wpis do rejestru, co mogłoby się też przyczynić do zażegnania sporu, bo doktryna konserwatorska jest taka, że najlepiej jest chronić zabytki w miejscu, w którym powstały - zaznacza.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Beata Kozik, wiceprezydent Puław