- Jest bardzo źle, a rokowania są kiepskie. Bielik dostaje kroplówki i zastrzyki wzmacniające. Z dnia na dzień jest jednak coraz słabszy. Absolutnie nie zachowuje się tak, jak powinien zachowywać się zdrowiejący ptak. Od trzech dni nawet nie wstaje – mówi Arkadiusz Juszczyk, dyrektor – prowadzonego przez Nadleśnictwo Krynki - Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Ptaków i Ssaków "Przytulisko".
To tam trafił ranny bielik, na którego w czwartek (11 marca) podczas spaceru po lesie natknęło się dwóch mieszkańców wsi Pogorzel Wielka. Na miejsce udał się leśniczy wraz ze strażą leśną. Po krótkiej akcji ptaka udało się złapać. Bielik ma uszkodzoną łapę.
Leśnicy liczą, że bielikowi uda się uratować życie
- Na pewno nie została złamana, bo byłoby to widoczne na zdjęciu rentgenowskim. Trudno powiedzieć co się stało. Ptak mógł zostać potrącony przez samochód i odnieść wewnętrzne obrażenia, mógł zbyt długo nie jeść, stopa mogła mu zamarznąć. Możliwe też, że został podtruty. Opcji jest mnóstwo – zaznacza Arkadiusz Juszczyk.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
I choć rokowania na powrót na wolność są niewielkie, to - jak czytamy na stronie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białystoku, leśnicy liczą, że bielikowi uda się uratować życie.
Autorka/Autor: tm/ec
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Ptaków i Ssaków "Przytulisko"