- Migranci po nielegalnym przekroczeniu granicy zamawiają taksówki na aplikację czy też dzwonią do firm transportowych i chcą, żeby ich zawieźć często aż pod zachodnią granicę. Część osób, które przyjeżdżają na zlecenie, jest świadoma tego, kogo przewozi. Zdarzało się, że na taksówkarza czekała grupa nawet czterech cudzoziemców, którzy chcieli, żeby ich zabrał - mówi major Dariusz Sienicki, rzecznik Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Rzecznik podkreśla, że kierowca, który przyjmuje takie zlecenie, powinien mieć świadomość, że zamówiony kurs może dotyczyć przewozu migrantów. - Mieliśmy ostatnio kilka przypadków, w których taksówkarze dzwonili do nas i informowali, że z ich usług chcą skorzystać osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę - dodaje mjr Sienicki.
CZYTAJ W TVN24+: Polscy kierowcy i bałkański szlak migracyjny. Mieli wozić turystów, zostali przemytnikami
Przestrzegają o odpowiedzialności karnej
W komunikacie na stronie Nadbużański Oddział Straży Granicznej zwraca uwagę, że przewożenie migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, jest przestępstwem.
- Nielegalne przekroczenie granicy jest przestępstwem, a pomocnictwo w przestępstwie (w tym przypadku odebranie migrantów z rejonu granicy i przewiezienie ich w głąb kraju) traktowane jest jako organizowanie innym osobom przekroczenia wbrew przepisom granicy RP. W zależności od okoliczności, polskie sądy mogą wydać w takich przypadkach wyroki od sześciu miesięcy do nawet ośmiu lat pozbawienia wolności - informuje rzecznik.
Art. 264. Nielegalne przekroczenie granicy § 2. Kto wbrew przepisom przekracza granicę Rzeczypospolitej Polskiej, używając przemocy, groźby, podstępu lub we współdziałaniu z innymi osobami podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 3. Kto organizuje innym osobom przekraczanie wbrew przepisom granicy Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.Kodeks karny
Od początku roku funkcjonariusze NOSG zatrzymali już blisko 100 osób, które próbowały odwieźć migrantów w głąb kraju.
ZOBACZ MATERIAŁ SUPERWIZJERA TVN W TVN24+: Szlak cieni. Jak staliśmy się przemytnikami ludzi
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Autorka/Autor: tm/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Nadbużański Oddział Straży Granicznej