Straż Graniczna zatrzymała dwa samochody, w których jechali migranci oraz aktywiści z grupy zajmującej się pomocą humanitarną na granicy z Białorusią. Aktywistom zostały postawione zarzuty. Zdaniem Grupy Granica są one absurdalne, bo - jak twierdzą - oferowana pomoc to ratowanie wyczerpanych ludzi przed śmiercią, a nie wspieranie ludzi w przekroczeniu granicy. - Mamy coraz więcej zatrzymań aktywistów i aktywistek oraz mieszkańców i mieszkanek lokalnych miejscowości - mówiła podczas niedzielnej konferencji Marta Górczyńska, prawniczka z Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka.
O zarzutach poinformowała w piątek (25 marca) w komunikacie Straż Graniczna. Jak wynika z tej informacji, podejrzenia dotyczą zorganizowania sześciu cudzoziemcom nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej.
Jak podał Podlaski Oddział SG, w miniony wtorek po południu funkcjonariusze z placówki SG w Narewce zatrzymali do kontroli dwa samochody. W pierwszym aucie oprócz dwójki Polaków - 22–letniej kobiety i 37-letniego mężczyzny - jechali Egipcjanin i dwóch Irakijczyków (ojciec z dzieckiem).
Jeden samochód, na widok patrolu, odjechał
W drugim aucie - jak wynika z informacji Straży Granicznej - 32-letnia Polka i 33-letni Włoch przewozili troje małoletnich obywateli Iraku. Był też kolejny samochód, którego kierowca na widok patrolu SG zawrócił i odjechał.
"W trakcie rozmowy z obywatelem Iraku okazało się, że nielegalnie polsko–białoruską granicę przekroczył ze swoją żoną i siedmiorgiem dzieci. Po polskiej stronie czekali na nich aktywiści. Ze wstępnych ustaleń wynika, że mieli ich przewieźć dalej od granicy, gdzie miał czekać na nich kurier, by zawieźć cudzoziemców do Niemiec" - podała SG.
Według pograniczników doszło do rozdzielenia rodziny
Okazało się, że w zatrzymanych autach oprócz Irakijczyka jest czwórka jego dzieci, ale nie ma żony i pozostałej trójki. Według pograniczników, prawdopodobnie byli w samochodzie, którego kierowca zawrócił.
Straż Graniczna podała w komunikacie, że "Kto organizuje innym osobom przekraczanie wbrew przepisom granicy Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8".
Informacje o zarzutach potwierdził - w rozmowie z Polską Agencją Prasową - szef hajnowskiej prokuratury rejonowej Jan Andrejczuk. Poinformował, że miejscowy sąd rozpoznał w piątek wnioski o 3-miesięczny areszt dla wszystkich czworga podejrzanych, ale ich nie uwzględnił. Andrejczuk dodał, że decyzja o ewentualnych zażaleniach będzie podjęta po analizie uzasadnienia sądu.
Grupa Granica: nieśli pomoc humanitarną rodzinie z siódemką małych dzieci
Grupa Granica, której aktywiści od początku kryzysu migracyjnego na polsko-białoruskiej granicy niosą pomoc humanitarną przebywającym w lasach imigrantom, zamieściła w piątek w mediach społecznościowych informację o zatrzymaniu czterech aktywistów.
Grupa Granica informuje, że nieśli oni pomoc humanitarną rodzinie z siódemką małych dzieci, która "przebywała w lesie od wielu dni: bez wody, jedzenia, schronienia i dostępu do pomocy medycznej".
Odniosła się też do zarzutu pomocnictwa w nielegalnym przekraczaniu granicy. "To absurdalne zarzuty, bo nikt z aktywistów i aktywistek nie wspiera ludzi w przekroczeniu polsko-białoruskiej granicy. Oferowana pomoc, to ratowanie wyczerpanych ludzi przed śmiercią na polskim terytorium" - podała w mediach społecznościowych podkreślając, że polskie prawo "nakazuje niesienie pomocy tym, których życie jest zagrożone".
Grupa Granica: w ostatnich dniach mamy coraz więcej zatrzymań
O zatrzymaniu aktywistów była też mowa w niedzielę (27 marca) podczas konferencji zorganizowanej w Białymstoku przed siedzibą Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
- W ostatnich dniach mamy coraz więcej zatrzymań aktywistów i aktywistek oraz mieszkańców i mieszkanek lokalnych miejscowości, którzy zamknięci w strefie zakazu wstępu noszą na swoich barkach ogromny ciężar - mówiła podczas konferencji Marta Górczyńska, prawniczka z Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka.
Monika Matus z Grupy Granica stwierdziła przed kamerą TVN24, że zatrzymywane są zarówno osoby, które są związane z Grupą Granica, jak i osoby kompletnie z grupą niezwiązane, które po prostu niosą pomoc w przygranicznych lasach - My stajemy solidarnie ze wszystkimi - zaznaczyła.
Katarzyna Czarnota z Grupy Granica i Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka stwierdziła, że ostatnio pojawiają się informacje o kolejnych zatrzymaniach. - Zarzuty, które są stawiane aktywistom, są absurdalne. Związane są z oskarżaniem ich o współtworzenie zorganizowanej grupy, która ma umożliwiać nielegalną migrację i nielegalne przekraczanie granicy. A przypomnijmy, że aktywiści pomagają skrajnie wykończonym osobom. Również dzieciom - podkreślała.
Operacja "Śluza" - zemsta Łukaszenki
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu 27 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już w sierpniu ubiegłego roku dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Unii, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewoził ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
tm//rzw
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24