Prokuratura umorzyła śledztwo, które toczyło się w sprawie wyborów samorządowych w gminie Korycin (Podlaskie). W kwietniu zeszłego roku wygrał – jednym głosem - wieloletni wójt Mirosław Lech. Jego kontrkandydatka zarzuciła mu, że namawiał osoby niezamieszkałe w gminie, żeby się przemeldowały. Śledczy nie znaleźli jednak na to dowodów. Wójt nadal może więc sprawować swój mandat. W listopadzie wygrał ponownie. Już większą liczbą głosów.
W kwietniu zeszłego roku, wieloletni wójt gminy Korycin wygrał wybory samorządowe jednym głosem. Jego kontrkandydatka Beata Matyskiel złożyła wtedy protest wyborczy do sądu oraz zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Protest został uwzględniony przez sąd, który nakazał powtórzenie drugiej tury głosowania. Ponowne wybory odbyły się pod koniec listopada. Znowu wygrał Mirosław Lech. Tym razem wyraźnie wyprzedzając rywalkę. Dostał 911 głosów, podczas gdy Beatę Matyskiel poparły 722 osoby.
Badali, czy doszło do przestępstwa przeciwko wyborom
Mirosław Lech mógł więc rozpocząć kolejną kadencję. Teraz Prokuratura Rejonowa w Sokółce umorzyła śledztwo. Beata Matyskiel zgłaszała podejrzenie popełnienia przez Mirosława Lecha przestępstwa przeciwko wyborom, opisanego w Kodeksie karnym.
Powoływała się w zawiadomieniu na art. 248 pkt. 2 tego kodeksu, gdzie jest mowa o użyciu podstępu celem "nieprawidłowego sporządzenia listy kandydujących lub głosujących, protokołów lub innych dokumentów wyborczych albo referendalnych".
Jak wynikało z zawiadomienia, wójt miał namówić osoby niezamieszkałe w gminie do przemeldowania się. Miał to zrobić, by osiągnąć korzyść osobistą, czyli wygraną w drugiej turze, a decyzje o wpisie na listę wyborców wydawać "bez weryfikacji, czy dana osoba rzeczywiście zamieszkuje na terenie gminy".
Po kilku tygodniach postępowania sprawdzającego w maju zeszłego roku sokólska prokuratura podjęła decyzję o wszczęciu śledztwa, które dotyczyło tzw. przestępstwa urzędniczego, czyli podejrzenia przekroczenia uprawnień przez wójta, w celu osiągnięcia przez niego korzyści osobistej.
Po ponad półrocznym badaniu sprawy śledczy uznali jednak, że nie ma dowodów, by doszło do popełnienia przestępstwa. Śledztwo umorzono wobec "stwierdzenia braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu".
"Postępowanie nie dostarczyło podstaw do ogłoszenia komukolwiek zarzutów, gdyż nie ustalono, by doszło do popełnienia takich przestępstw" - poinformowała szefowa tej prokuratury Ewa Nowicka-Sztachelska.
Były osoby, które się meldowały, ale nie potwierdzono, że ktoś ich nakłaniał
Śledczy m.in. zbadali wszystkie decyzje administracyjne związane z wyborami w Korycinie dotyczące meldunków nowych mieszkańców, przesłuchali też świadków, którzy meldowali się na terenie gminy w czasie wskazanym w zawiadomieniu.
Prokuratura przyznaje, że były takie sytuacje, iż bezpośrednio przed wyborami nowe osoby meldowały się w gminie (nabywając prawo do udziału w głosowaniu), ale nie potwierdzono żadnymi dowodami, by to Mirosław Lech - lub inne osoby - miały je do tego nakłaniać.
Prokuratura analizowała również działania urzędników w gminie, ale i tu nie dopatrzyła się nieprawidłowości dotyczących spraw meldunkowych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Adam Warżawa