Mieszkańcy pięciu bloków w Grabowie (woj. podlaskie) muszą się dogrzewać farelkami, bo kaloryfery w ich mieszkaniach przestały grzać. Wszystko przez to, że zabrakło pelletu, a stało się tak bo tylko nieznaczna część rodzin przekazała wspólnocie mieszkaniowej pieniądze, które dostała z rządowego dodatku na ogrzewanie.
- Czuję się pokrzywdzona. Ja wpłaciłam, inni się grzali. A teraz inni nie powpłacali i ja mam zimo. Dogrzewam się farelką – powiedziała w rozmowie z naszym reporterem pani Wiesława, mieszkanka Grabowa pod Kolnem.
W pięciu blokach należących do jednej ze wspólnot mieszkaniowych jest zimno. Wszystko przez to, że nie wszyscy mieszkańcy, którzy pobrali jesienią rządowe dodatki na ogrzewanie (3 tys. zł na rodzinę) przekazali pieniądze wspólnocie na zakup pelletu.
Tylko siedem rodzin na ponad 60
W całości zrobiło to jedynie siedem rodzin na ponad 60. Połowę kwoty przekazało zaś około 20 rodzin. Pozostali nie wpłacili wcale, twierdząc, że nie muszą tego robić, pomimo że na zebraniu wspólnoty podjęta została uchwała, która mówi co innego.
- Przeszło, że najpóźniej do końca grudnia wpłacamy pierwszą ratę – 1,5 tys. zł, a w styczniu-lutym drugą ratę. Gdyby tak się stało bylibyśmy teraz "na czysto". Nie byłoby żadnych problemów. Mielibyśmy ciepło – mówi Jadwiga Milewska.
Zabrakło pelletu
Była przewodniczącą wspólnoty mieszkaniowej. Już nią nie jest, bo po tym jak powstał konflikt, wspólnota się rozwiązała. Milewska mówi, że znalazły się osoby, które podburzały innych mówiąc, że to niemożliwe, aby pellet tyle kosztował i że nie będą płacić. Tymczasem ceny opału poszły w górę.
- W zeszłym roku płaciliśmy za tonę chyba niecałe tysiąc złotych, a później największa cena była 3050 zł – powiedział Janusz Milewski, palacz w kotłowni.
Zapewniał też, że na zakup pelletu były ogłaszane przetargi i w czasie, gdy opał ten na wolnym rynku kosztował 3150 zł, wspólnota miała go właśnie za 3050 zł za tonę.
Sytuacja jest patowa
- Nie ma ogrzewania, nie ma wspólnoty i nie ma komu tak naprawdę rozwiązać tej patowej sytuacji – powiedział na antenie TVN24 nasz reporter Adrian Zaborowski.
Jeden z mieszkańców, z którym rozmawiał stwierdził, że pieniądze nie powinny trafić bezpośrednio do mieszkańców jako członków wspólnoty.
- Powinny trafić do tego, kto obsługuje piec – stwierdził.
Sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu, który wskaże firmę czy też osoby, które będą zarządzać nieruchomościami. A czas nagli, bo w województwie podlaskim nadal nie ma wiosennej pogody, więc w mieszkaniach jest zimno.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24