Zarzut kłusownictwa usłyszało dwóch mężczyzn w wieku 38 i 48 lat. Według ustaleń mundurowych młodszy miał zakładać wnyki w lesie. Swoje zdobycze zanosił do domu, a następnie razem ze starszym bratem porcjował na kawałki i umieszczał w zamrażalniku. Mężczyznom grozi im za to do pięciu lat więzienia.
Do zdarzenia doszło na terenie gminy Milejczyce w powiecie siemiatyckim w województwie podlaskim. Policjanci otrzymali informację, że w lesie znalezione zostały dwie martwe sarny. - Jedno ze zwierząt miało założoną metalową linkę na szyi, której koniec przywiązany był do drzewa - przekazuje młodszy aspirant Kamil Jaroć, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Siemiatyczach.
Pies podjął trop i doprowadził do sprawców
Na miejsce wezwano siemiatyckich śledczych oraz przewodnika z policyjnym psem z Bielska Podlaskiego. - "Morus" podjął trop po śladach obuwia pozostawionych przez kłusowników i doprowadził do posesji oddalonej o około 200 metrów. Tam policjanci zastali dwóch mężczyzn w wieku 38 i 48 lat. Młodszy z nich od razu przyznał się, że to on zakładał wnyki w lesie. W całym procederze pomagał mu jego starszy brat - relacjonuje aspirant Jaroć. Jak przekazuje, mundurowi w zamrażalniku odnaleźli poporcjowane mięso.
Mężczyźni zostali zatrzymani. Usłyszeli zarzuty pozyskania zwierzyny za pomocą wnyków, a 38-latek usłyszał dodatkowo zarzut zakładania narzędzi przeznaczonych do chwytania zwierzyny. Grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Siematycze