40-letni mieszkaniec Lublina, posługując się - jak ustaliła policja - podrobionym dyplomem ratownika, zatrudnił się w jednej z placówek medycznych w Chełmie. Wielokrotnie jeździł karetką pogotowia. Jakby tego było mało, miał orzeczone zakazy prowadzenia pojazdów.
- Mężczyzna wyjeżdżał na interwencje ponad sto razy. Policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą zatrzymali go, gdy prowadził swój prywatny samochód – mówi komisarz Andrzej Fijołek z zespołu prasowego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie.
Chodzi o 40-letniego mieszkańca Lublina, który od marca pracował jako ratownik medyczny w jednej z placówek medycznych w Chełmie.
- Można przypuszczać, że dlatego wybrał miejscowość oddaloną nieco od Lublina, bo bał się, że w swoim mieście ktoś go rozpozna. Mężczyzna posługiwał się bowiem podrobionym dyplomem – podkreśla komisarz Fijołek.
Wcześniej stracił prawo jazdy
Jak ustalili mundurowi, 40-latek podał też nieprawdziwe informacje odnośnie swojego rzekomego doświadczenia związanego z zawodem ratownika. Mało tego. Mężczyzna miał orzeczone zakazy prowadzenia pojazdów. – Nie było to związane z prowadzeniem auta pod wpływem alkoholu, ale z przekraczaniem dozwolonej prędkości – wyjaśnia kom. Fijołek. - Mężczyźnie grozi teraz do ośmiu lat pozbawienia wolności. Obecnie przebywa w policyjnym areszcie w Chełmie.
Policja bada też, czy ktokolwiek został poszkodowany na skutek działań "ratownika". Dotychczasowe ustalenia mundurowych jednak na to nie wskazują.
Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock