Pasażer zginął podczas wysiadania z autobusu. Ruszył proces kierowcy

W Białymstoku nie ma nocnej komunikacji miejskiej
Białystok
Źródło: Google Earth
Była zła pogoda, mocno padało, nie widział, czy ktoś jeszcze wysiadał lub wsiadał do pojazdu. Tak w śledztwie mówił 55-letni kierowca autobusu. Przed Sądem Rejonowym w Białymstoku ruszył właśnie jego proces. Chodzi o wypadek sprzed roku. Starszy mężczyzna został przyciśnięty zamykającymi się drzwiami autobusu, a gdy pojazd ruszył, upadł na chodnik i zmarł.

Proces ruszył we wtorek, 10 czerwca, przed Sądem Rejonowym w Białymstoku. Będzie kontynuowany w lipcu.

Sprawa dotyczy wypadku, do którego doszło w maju zeszłego roku obok przystanku autobusowym na pętli przy skrzyżowaniu ulic Raginisa i Niemeńskiej w Białymstoku. Według aktu oskarżenia Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ kierowca miejskiego autobusu linii nr 3 nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym.

Starszy mężczyzna stracił równowagę i upadł

Jak opisali śledczy, nienależycie obserwował sytuację panującą w przestrzeni pasażerskiej i nie dostrzegł pasażera wysiadającego przez trzecie drzwi pojazdu. Noga tego mężczyzny została przyciśnięta przez skrzydła drzwi autobusu. Kierowca ruszył, wskutek czego pasażer – starszy mężczyzna – stracił równowagę i upadł. Był ciągnięty przez autobus, a ostatecznie przyciśnięty prawym, tylnym kołem do krawężnika. Zmarł wskutek obrażeń.

55-letni kierowca nie przyznaje się do winy. We wtorek przed Sądem Rejonowym w Białymstoku odmówił składania wyjaśnień. W śledztwie mówił, że gdy doszło do wypadku, robił szósty kurs na swojej trasie, pogoda była zła, bo mocno padało, a widoczność była bardzo ograniczona. Zapewniał, że na przystanku zatrzymał się we właściwym miejscu, otworzył drzwi, wysadził pasażerów i nie widział, żeby ktoś jeszcze wsiadał lub wysiadał.

Twierdzi, że autobus stał w taki sposób, że nie widział w lusterkach tyłu pojazdu

Podkreślał, że prowadził autobus, w którym zamknięcie drzwi poprzedzone jest ostrzegawczym sygnałem dźwiękowym, są w nim też nalepki zakazujące wsiadania bądź wysiadania po takim sygnale. Mówił, że drzwi zamknęły się bez problemu, a w tym modelu pojazdu nie da się nim ruszyć z niedomkniętymi drzwiami. Według jego wyjaśnień, gdy ruszył, do drzwi z przodu podbiegła kobieta, krzycząc, by się zatrzymał. To ona mu powiedziała, że pod kołem autobusu leży człowiek.

Zapewniał, że system w autobusie wskazywał mu, że drzwi są zamknięte, udało się zwolnić blokadę pojazdu i ruszyć. Przyznał jednak, że przegubowy autobus stał na pętli w taki sposób, że nie widział w lusterkach końca pojazdu, nie patrzył też na – znajdujące się w autobusie – monitory kamer.

Świadkowie twierdzą, że próbował wysiąść podczas sygnału zamykania drzwi

Oskarżycielami posiłkowymi są w sprawie bliscy zmarłego. Jego wnuczka mówiła, że dziadek był sprawny, nie miał problemów z poruszaniem się po schodach, często spacerował, nie korzystał z laski czy innej pomocy w chodzeniu, okularów używał tylko do czytania, ale miał problemy ze słuchem. Zaznaczyła jednak, że nie utrudniały one codziennego życia.

Świadkowie samego wypadku przyznali, że starszy pan próbował wysiąść podczas sygnału zamykania drzwi, a autobus zatrzymał się po przejechaniu 4-5 metrów.

Czytaj także: