Do ośmiu lat więzienia grozi nauczycielowi z jednego z liceów w Białymstoku, który usłyszał zarzuty nadużycia zaufania i doprowadzenia do innych czynności seksualnych czterech uczennic. Jedną z nich miał też uporczywie nękać. Na ławie oskarżonych zasiądzie również dyrektor szkoły. Prokuratura zarzuca mu, że choć docierały do niego niepokojące sygnały, nie powiadomił o sprawie kuratorium oświaty.
Sprawa wyszła na jaw w marcu zeszłego roku, kiedy to około 150 uczennic i uczniów podpisało się pod listem otwartym do dyrekcji jednego z liceów w Białymstoku, gdzie - jak twierdzili - nauczyciel miał kierować w stronę uczennic "napastliwe komentarze" czy też prowokować "niechciany kontakt fizyczny".
W marcu 2024 roku pisaliśmy, że nauczyciel usłyszał zarzuty molestowania czterech małoletnich uczennic, za co grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Doszedł jeszcze jeden zarzut. Kara może być surowsza
Teraz, gdy do sądu wpłynął akt oskarżenia, okazuje się, że mężczyźnie grozi surowsza kara - do ośmiu lat pozbawienia wolności.
- Doszedł bowiem jeszcze jeden zarzut: uporczywego nękania jednej z uczennic. Z ustaleń wynika, że nauczyciel wydzwaniał do niej w godzinach nocnych i obrażał wulgaryzmami, fotografował z ukrycia i umieszczał nagrania w internecie bez jej wiedzy i zgody – wyjaśnia w rozmowie z tvn24.pl Marek Winnicki, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Prokuratura: kreował się na osobę, która ma znajomości
Natomiast jeśli chodzi o zarzuty molestowania, wyjaśnia, że chodzi o czyny z art. 199 paragraf 1 i 2 Kodeksu karnego, polegające na wykorzystaniu stosunku zależności, nadużyciu zaufania wobec uczennic i doprowadzenia do innych czynności seksualnych.
- W przypadku trzech dziewczyn (z których jedna miała być też uporczywie nękana - red.) były to działania wielokrotne, a w przypadku jednej – jednokrotne. Przed popełnieniem tych czynów nauczyciel próbował i finalnie nawiązał z nimi więź, chciał uzyskać informacje o ich życiu prywatnym. Znał też rodziców niektórych uczennic, co pozwoliło łatwiej się do nich zbliżyć. Kreował się na osobę, która ma znajomości w szkole, kuratorium i na uniwersytetach – zaznacza prokurator.
Zgodnie z ustaleniami do czynów dochodziło w szkole i poza nią od września 2018 do marca 2023 roku.
Według śledczych dyrektor był zobligowany do powiadomienia kuratorium
Na ławie oskarżonych zasiądzie też dyrektor szkoły, któremu grozi trzy lata pozbawienia wolności za niedopełnienie obowiązków.
- Pomimo tego, że był informowany przez wychowawczynie i nauczycieli o możliwości nagannego zachowania, nie wszczął postępowania dyscyplinarnego i nie poinformował kuratorium oświaty, do czego był zobligowany – mówi prokurator Marek Winnicki.
Dodaje, że co prawda dyrektor udzielił nauczycielowi ustnej nagany, ale nie ma tego potwierdzonego na piśmie.
- Nawet jeśli taka nagana zostałaby udzielona, to i tak zgodnie z przepisami Karty Nauczyciela dyrektor jest zobligowany w takiej sytuacji powiadomić kuratorium – podkreśla prokurator.
Nie przyznają się do winy
Zarówno dyrektor, jak i nauczyciel nie przyznają się do winy. Ten ostatni ma zakaz zbliżania się do uczennic.
Jak w marcu informował dyrektor placówki, nauczyciel, o którego chodzi, został już w marcu zeszłego roku zawieszony i nie uczy młodzieży. Dyrektor podkreślał też w wysłanym do mediów oświadczeniu, że nie uchybił w żaden sposób swoim obowiązkom. Stwierdził, że to on jako pierwszy zawiadomił policję oraz kuratorium oświaty o podejrzeniu popełnienia przestępstwa "natychmiast po powzięciu takiej informacji".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock