Jej córka zginęła w karambolu. Sprawa trafiła do sądu po dziewięciu latach. "To za długo" 

Zofia Marchel dostała zawiadomienie o tym, że rozprawa odbędzie się w grudniu w sądzie w Opolu
Zofia Marchel: po dziewięciu latach dostałam informację, że sprawa wypadku, w którym zginęła moja córka będzie rozpatrzona przez sąd
Źródło: tvn24.pl
W październiku 2016 roku w Szwajcarii doszło do karambolu z udziałem polskiego autokaru. Zginęła 44-letnia Agnieszka Bogacka z Białegostoku. Zostawiła dwójkę dzieci i ciężko chorego męża. Teraz, po niemal dziewięciu latach, rodzina dostała zawiadomienie, że prokuratura sporządziła akt oskarżenia. Matka Agnieszki uważa, że śledztwo trwało stanowczo za długo. Chciałaby, aby sprawa była rozpatrywana w Białymstoku. Na wyjazd do Opola nie pozwala jej stan zdrowia.
Artykuł dostępny w subskrypcji
Kluczowe fakty:
  • Sprawa tragicznego wypadku jest rozpatrywana w sądzie w Opolu, ponieważ tam znajduje się siedziba firmy, do której należał autobus. Większość wezwanych świadków również jest z Opola i okolic.
  • Prokuratura tłumaczy, że śledztwo trwało długo, bo trzeba było czekać na opinię biegłego, przetłumaczyć materiały przekazane przez szwajcarskie organy ścigania i przesłuchać bez mała 40 osób.
  • Po tragedii rodzinę wsparli członkowie akademii tańca, do której należała Agnieszka i w której barwach zdobywała trofea. Pomagali też harcerze z drużyny, której członkinią była przed laty.

- Najgorsze jest to, że to wszystko tak długo trwa – aż dziewięć lat. Nasza rodzina musi przeżywać ten ból jeszcze raz, nie możemy zakończyć żałoby – mówi Zofia Marchel, która zwróciła się do naszej redakcji.

Czytaj także: