Ta historia zaczyna się w gminie Zawoja w Małopolsce. Przynajmniej tak opowiada ją poseł PiS - w przeszłości statystyk medyczny i nauczyciel - Mariusz Krystian.
Tamtejsza podstawówka jest jedną z kilkuset szkół w kraju, które biorą udział w programie edukacyjnym poświęconym menstruacji. Wydawałoby się, że to nic nadzwyczajnego, bowiem od kilku lat różne organizacje pozarządowe stawiają w szkołach tzw. różowe skrzyneczki i organizują lekcje o okresie. Sama miesiączka to też przecież nie jakieś naukowe odkrycie.
A jednak emocje budzi wyjątkowe!
Poseł pisze do ministry
19 marca poseł PiS skierował do Ministerstwa Edukacji Narodowej obszerną interpelację dotyczącą udziału szkół w projekcie prowadzonym przez Akcję Menstruacja ze wsparciem resortu. Chodzi o program pt. "Wyposażenie 600 szkół w środki higieny menstruacyjnej oraz realizacja badań i działań informacyjno-edukacyjnych w roku szkolnym 2024/2025".
Poseł pisał do ministry edukacji Barbary Nowackiej: "Zaniepokojenie i oburzenie rodziców wzbudziła treść dokumentu, która przewiduje udział chłopców w zajęciach dotyczących higieny menstruacyjnej. Rodzice zasadnie pytają, jaki jest cel edukacyjny udziału chłopców w zajęciach niedotyczących przecież bezpośrednio ich fizjologii".
Wrzucił też do mediów społecznościowych nagranie, w którym straszy "deprawacją".
Deprawacja dzieci wchodzi do szkół tylnymi drzwiami. Zobaczcie sami👇#StopDeprawacjiDzieci
Posted by Mariusz Krystian on Wednesday, March 19, 2025
Z jego interpelacji wynika, że dodatkowe obawy miała budzić informacja, iż zajęcia będą prowadzone przez "przeszkolone edukatorki seksualne". Co - jak twierdzi poseł - "rodzi pytania o rzeczywiste intencje projektu oraz kwalifikacje osób realizujących te warsztaty". Poseł Krystian stwierdził też: "wielu rodziców, pochłoniętych codziennymi obowiązkami i przyzwyczajonych do rutynowego podpisywania licznych szkolnych zgód, podpisało wspomniany dokument, dopiero z czasem w pełni uświadamiając sobie jego rzeczywistą treść i wynikające z niej konsekwencje".
Dyrektor szkoły się dziwi. I niczego się nie boi
Czy rzeczywiście rodzice czuli się oszukani? Rodzą się wątpliwości. Tuż po interpelacji dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Zawoi Mosornem przyznał w rozmowie z naTemat.pl, że o całej sprawie dowiedział się z mediów. Żaden rodzic nie poskarżył się bezpośrednio w szkole, a dzieciom zajęcia się podobały.
27 maja potwierdził to w rozmowie z TVN24+. - Gdybym jeszcze raz miał zaprosić ludzi z tymi warsztatami, to oczywiście bym to zrobił. Dzieciom się podobało, chłopcom też i podtrzymuję zdanie, że takie zajęcia są im potrzebne - powiedział dyrektor Janusz Trzebuniak.
Zamieszanie wokół interpelacji nie zniechęciło go do działań prozdrowotnych i zapraszania edukatorów do szkoły. - Już bierzemy udział w następnym projekcie - chwali się. - Tym razem młodzież uczy się, jak rozpoznawać udary, będzie mogła się tym dzielić ze swoimi babciami i dziadkami, a kto wie, czy to kiedyś nie uratuje jakiegoś życia. Jesteśmy małą szkołą, ale nie jesteśmy zaściankiem, dużo się u nas dzieje.
Resort odpowiada
Ale mleko już się rozlało. Lub patrząc inaczej: jest o czym dyskutować, bo poseł Krystian wysłał szereg pytań do resortu edukacji. Chciał wiedzieć m.in., "jaka jest podstawa merytoryczna i wychowawcza decyzji o uczestnictwie chłopców w zajęciach poświęconych higienie menstruacyjnej, skoro jest to zagadnienie dotyczące wyłącznie dziewcząt?". Szczegółowo wypytywał też o kompetencje osób prowadzących zajęcia i konsultacje z rodzicami.
Poseł otrzymał nie mniej rozbudowaną odpowiedź. Jej autorką jest wiceministra Paulina Piechna-Więckiewicz. I nie ma wątpliwości: "Menstruacja nie jest tematem dotyczącym wyłącznie osób, które jej doświadczają - to element edukacji zdrowotnej, który powinien być dostępny dla wszystkich".
Zdaniem wiceministry wspólna edukacja chłopców i dziewcząt w tym zakresie przeciwdziała stygmatyzacji, uczy empatii i buduje atmosferę wzajemnego szacunku.
"Brak wiedzy wśród chłopców często skutkuje niezrozumieniem, powielaniem mitów czy nawet ośmieszaniem tematu. Tymczasem otwarte rozmowy pozwalają eliminować uprzedzenia i niekomfortowe sytuacje, z jakimi mierzą się osoby menstruujące w codziennym życiu" - czytamy w odpowiedzi Piechny-Więckiewicz.
W MEN przekonują, że spotkania o faktach i mitach o menstruacji mają na celu dostarczenie uczestniczkom i uczestnikom praktycznej wiedzy o tym, które popularne i często podawane informacje o miesiączce są prawdziwe, a które nie. Dzięki temu można budować postawy prozdrowotne, zachęcające do tego, by troszczyć się o własne ciało i samopoczucie, regularnie konsultować się z lekarzami, ale także budować otwartą konwersację na temat menstruacji, a tym samym zmniejszać jej stygmatyzację. Spotkania mają też na celu zachęcanie uczestniczek i uczestników do dalszego edukowania się na temat swojego zdrowia i dobrostanu.
Wiceministra podkreśla: "Edukacja o menstruacji powinna być elementem wspólnej świadomości zdrowotnej, a nie tematem zarezerwowanym tylko dla dziewcząt”.
Wiceministra wymienia też kilkanaście różnych uczelni i kierunków studiów, które posiadają osoby prowadzące zajęcia o menstruacji. I podkreśla: "Program ministra edukacji nie zakładał edukacji seksualnej, zatem i osoby prowadzące zajęcia dla dzieci nie pełnią ról edukatorów seksualnych, lecz osób edukujących w zakresie zdrowia menstruacyjnego".
- Bardzo dbaliśmy o to, żeby rodzice mieli pełną wiedzę na temat tego programu, czuli się bezpieczni i dobrze poinformowani - zapewnia wiceministra Piechna-Więckiewicz w rozmowie z TVN24+.
Interpelacją posła Krystiana była zaskoczona. - Mam wielki przywilej, bo w moim domu rodzice zawsze otwarcie ze mną rozmawiali, nawet z tatą menstruacja nie była tematem tabu - mówi. - Wiem, że nie wszyscy tak mieli i nadal mają, a przez to wokół tematu narasta wiele mitów. Chcemy je obalać, bo na tym polega dobra edukacja. Dlaczego chłopcy nie mieliby się uczyć o tym, na czym menstruacja polega? Przecież to czysta wiedza z zakresu zdrowia, której wszyscy potrzebujemy. Chciałabym, żeby opowieści o partnerach i ojcach, którzy wstydzą się kupować podpaski, odchodziły już do lamusa.
Piechna-Więckiewicz przypomina w piśmie do posła Krystiana, że już 22 sierpnia 2024 roku ministerstwo ustanowiło program "Doposażenie szkół w środki higieny menstruacyjnej". Trwającym przez cały ten rok szkolny pilotażem objęte jest 1100 szkół. Akcji edukacyjnej towarzyszą badania, które mają posłużyć do wdrożenia systemowych zmian związanych z doposażeniem szkół w środki higieny. Resort chce się dowiedzieć, jaka jest obecnie skala tzw. ubóstwa menstruacyjnego w polskich szkołach.
27 maja próbowaliśmy dowiedzieć się, czy odpowiedź MEN była dla posła Krystiana satysfakcjonująca. Niestety, nie odpowiedział na prośbę o kontakt w tej sprawie - zarówno telefoniczny, jak i w mediach społecznościowych.
Obiad albo podpaski
Tematem ubóstwa menstruacyjnego w Polsce zajmuje się m.in. Kulczyk Foundation. Z danych przekazanych przez fundację wynika, że spośród 1,9 miliarda menstruujących osób na świecie ponad 500 milionów nie może w pełni dbać o higienę podczas okresu. Powody to m.in. brak dostępu do podpasek i toalet, ale także niedostatek potrzebnej wiedzy.
Dość powszechne jest przekonanie, że temat dotyczy przede wszystkim krajów globalnego Południa, ale to nie znaczy, że nie występuje i w Europie. W Polsce jego skalę po raz pierwszy spróbowano oszacować w 2020 roku. Zabrały się za to firmy komercyjne oraz organizacje pozarządowe. Z zebranych przez nie danych wynikało m.in., że niemal co szósta dziewczyna w Polsce opuściła zajęcia lekcyjne podczas miesiączki z powodu braku dostępu do artykułów higienicznych (to z raportu, który powstał na zlecenie firmy P&G pod hasłem "AkcjaDonacja").
Z kolei z danych Kulczyk Foundation wynikało, że 19 proc. ubogich kobiet w Polsce doświadczyło sytuacji, kiedy nie miały pieniędzy na zakup środków higienicznych podczas okresu. Aż 39 proc. musiało przynajmniej raz w życiu zrezygnować z ich zakupu na rzecz innych wydatków domowych. Wyobraźcie sobie: obiad albo podpaski. A zamiast nich wata lub pocięte szmaty. Szacunki sprzed pięciu lat mówiły, że ubóstwo menstruacyjne w Polsce może dotykać niemal pół miliona kobiet.
Dzięki przedsięwzięciu Ministerstwa Edukacji Narodowej już wkrótce będziemy dysponować nowymi danymi, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji uczennic.
Dlaczego to ważne? 8 marca 2024 roku wystąpienie na temat ubóstwa menstruacyjnego przygotował Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. Zwrócił w nim uwagę na to, że brak podpasek, środków higieny osobistej oraz niewiedza połączona ze stereotypami i stygmatyzacją prowadzą do ubóstwa menstruacyjnego. Zdaniem RPO taka sytuacja ma negatywny wpływ na możliwość realizacji konstytucyjnego prawa do nauki.
Z danych zebranych przez MEN w 12164 szkołach wynikało, że środki higieny menstruacyjnej dla miesiączkujących uczennic zapewniało około 48,7 procent placówek. Udział w ankiecie nie był dla szkół obowiązkowy.
Co może szkoła?
Nieobowiązkowe będą też od września lekcje o menstruacji. Ten temat pojawi się na nowym przedmiocie - edukacji zdrowotnej, która w nowym roku szkolnym zastąpi wychowanie do życia w rodzinie. O udziale w tych zajęciach zdecydują rodzice.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Temat menstruacji pojawi się w klasach 7. i 8. w ramach jednego z dziesięciu modułów przedmiotu edukacja zdrowotna - dojrzewanie. Na tych lekcjach uczniowie i uczennice nauczą się charakteryzować dostępne na rynku produkty menstruacyjne, wyjaśniać zjawisko ubóstwa menstruacyjnego i sposoby przeciwdziałania mu.
Temat może być dla wielu dużo bardziej zaskakujący, niż mogłoby się wydawać. Z danych Kulczyk Foundation z 2020 roku wynikało, że aż 42 procent badanych kobiet przyznawało, iż w ich rodzinnym domu o miesiączce się nie mówi lub nie mówiło się wcale. Dla wielu to temat wstydliwy, o którym niechętnie rozmawiają. Doświadczenie pierwszej miesiączki często obarczone jest wstydem, lękiem i samotnością.
Nikt nie pytał wówczas mężczyzn, czy ktoś z nimi na te tematy rozmawiał, ale biorąc pod uwagę reakcję posła Krystiana, trudno o optymizm.
Po co chłopcom wiedza o okresie? W mediach społecznościowych udzieliła odpowiedzi również Akcja Menstruacja, która jako jedna z dwóch organizacji (obok Kulczyk Foundation) działa z MEN na rzecz przeciwdziałania ubóstwu menstruacyjnemu i prowadzi edukację na ten temat. Wśród powodów aktywistki podają taki: "Chłopcy dzisiaj i w przyszłości będą żyć wśród kobiet - jako przyjaciele, partnerzy, ojcowie, koledzy z pracy. Zrozumienie, czym jest cykl menstruacyjny, to nie tylko wiedza biologiczna - to element dojrzałości społecznej i emocjonalnej".
Źródło: TVN24+
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock